Koszty odbioru i zagospodarowania odpadów drastycznie wzrosły, gminy zaczęły więc szukać metod uszczelnienia systemu, czyli zapewnienia wpływów z opłat śmieciowych niezbędnych do jego utrzymania.
Nie ma metody idealnej
Eksperci są zgodni - wszystkie metody wyliczeń są oderwane z założenia od ilości wytwarzanych odpadów. Żadna z nich nie uwzględnia ilości śmieci faktycznie wytwarzanych. - Opłata ta jest pewnego rodzaju opłatą za korzystanie ze środowiska, w stosunku do jej uiszczania również powinna znaleźć jedna z kardynalnych zasad prawa ochrony środowiska, tj. zasada zanieczyszczający płaci – wyjaśnia Mateusz Karciarz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k.
Jak podkreśla, ustawodawca mając świadomość problemów, jakie wiązałyby się z wprowadzeniem metody, w ramach której wysokość opłaty uzależniona byłaby od ilości wytwarzanych odpadów komunalnych, zdecydował się na wprowadzenie czterech podstawowych metod, z których każdą w większym lub mniejszym stopniu można powiązać z ilością wytwarzanych takich odpadów.
Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach są to metoda „od osoby”, „od wody”, „od powierzchni” i „od gospodarstwa”.
Metoda „od osoby” najczęstsza w Polsce
W gminach, w których jest stosowana metoda od liczby mieszkańców zamieszkujących daną nieruchomość, zakłada, że im więcej osób zamieszkuje określoną nieruchomość, tym więcej odpadów komunalnych na niej powstaje.
Zdarzają się jednak rozbieżności pomiędzy liczbą mieszkańców wynikającą ze złożonych deklaracji śmieciowych, a faktycznie mieszkających. Ma to wpływ na wysokość ustalonej stawki opłaty śmieciowej. Metoda, która powoduje, że system jest nieszczelny - niełatwo bowiem w rzeczywistości udowodnić, ile osób faktycznie zamieszkuje w gospodarstwie domowym.
Czytaj w LEX: Nowe obowiązki gmin w zakresie odbioru odpadów komunalnych >
Jak mówi Magdalena Sobczak, przewodnicząca sieci konsultacyjnej ds. gospodarki odpadami Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, kierownik biura w Urzędzie Miejskim w Bielsku-Białej, w każdej gminie mamy do czynienia z zaniżaniem liczby osób deklarowanych jako zamieszkujące. Obowiązek ustalenia liczby osób faktycznie zamieszkujących ciąży na spółdzielni lub wspólnocie mieszkaniowej.
Sprawdź w LEX: Na jakiej podstawie prawnej gmina może pozyskać dane o liczbie osób zamieszkujących daną nieruchomość? >
- Dlatego metoda od osoby pozostawia spore pole do nadużyć ze strony nieuczciwych mieszkańców, a zarządcom i spółdzielniom mieszkaniowym oraz urzędom przysparza dużo pracy administracyjnej. Co miesiąc są zmiany - ktoś się wyprowadza, wprowadza, umiera lub się rodzi, w ślad za tym idą zmiany deklaracji składanych do urzędu, których weryfikacja wymaga nakładu pracy i kosztów – tłumaczy.
Czytaj w LEX: Zagrożenie epidemiczne a kwestie odprowadzania odpadów przez zarządców nieruchomości >
Mariusz Łubiński, prezes Zarządu firmy Admus Sp. z o.o. specjalizującej się zarządzaniu nieruchomościami, wyjaśnia, że jako administracja nie ma dostępu, ani możliwości weryfikowania takich oświadczeń. - Zdarzało się bowiem, że w wynajmowanym mieszkaniu deklarowano jednego mieszkańca, a w istocie było to np. 4 studentów. Oczywiście w trakcie weryfikacji otrzymywaliśmy informacje, że te osoby przyjeżdżały tylko na chwilę i nie zmienia to statystycznej ilości odpadów w danym mieszkaniu – dodaje.
Sprawdź w LEX: Jak należy przeprowadzić postępowanie dowodowe w sprawie określenia wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi? >
Metoda „od wody” coraz popularniejsza
Ostatnio wiele samorządów przechodzi na system „od wody”. W marcu uchwały w tej sprawie przyjęli radni Kołobrzegu czy Tarnowa. Przykładowo w Kołobrzegu przy selektywnej zbiórce śmieci, od września ryczałt wyniesie 20 zł, a za każdy metr sześcienny zużytej wody trzeba będzie zapłacić 2,50 zł. Przy niesegregowaniu, opłata stała wzrośnie do 40 zł, a stawka za metr sześcienny zużytej wody wyniesie 5 zł, przy czym dla rodzin wielodzietnych będą to 4 zł.
Według Mateusza Karciarza metoda ta może być najlepszą z możliwych dla gmin, w których występują problemy z ustaleniem liczby mieszkańców faktycznie zamieszkujących daną nieruchomość. - W założeniach tej metody przyjmuje się bowiem, że im więcej osób przebywa na terenie danej nieruchomości, a tym samym liczba wytwarzanych odpadów komunalnych wzrasta, tym większe jest zużycie wody na niej, co jest obiektywnie możliwe do zaobserwowania – dodaje. Co więcej, jest to jedna z dwóch prawnie dopuszczalnych metod, która jest w stanie obiektywnie uszczelnić gminny system gospodarowania odpadami komunalnymi.
Czytaj też: Samorządy chcą spalarni, ale nowe powstaną, gdy znajdą się na liście ministra klimatu>>
Kradzieże i podlewanie ogródków
Jednak metoda ta spotykała się z protestami społecznymi oraz opiniami, że ludzie będą oszczędzać wodę i „społeczeństwo nie będzie się myć”. Istniały też obawy, że można ograniczyć ilość wykazywanej zużytej wody metodami nieuczciwymi. - W zabudowie wielomieszkaniowej wspólnoty podnosiły, że są różnice w zużyciu wody z sumy podliczników i z faktur, co mogło świadczyć o kradzieżach wody lub stratach na sieci. Mieszkańcy domów jednorodzinnych z kolei podnosili, że zużywają wodę również do podlewania roślin ogrodowych, więc nie ma to przełożenia na zużycie, jak w zabudowie wielorodzinnej – mówi Magdalena Sobczak.
Czytaj w LEX: Praktyczne problemy przy ustalaniu i wnoszeniu opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi >
Powierzchnia też niekoniecznie miarodajna
Metoda najmniej wrażliwa na zmiany i pozostawiająca najmniejsze pole do nadużyć i nieścisłości to naliczanie opłat w zależności od powierzchni. Coraz więcej miast ją stosuje, mimo że jest najbardziej kontrowersyjna społecznie – od lat Gliwice, a ostatnio Gdańsk, Gdynia, Wrocław czy Białystok.
Według ekspertów nie ma ona przełożenia na ilość powstających na danej nieruchomości odpadów komunalnych, ale jest administracyjnie najtańsza i pozostawiająca najmniejsze pole do nadużyć ze strony właścicieli nieruchomości. Jest też najmniej akceptowalną społecznie, bo często na dużej powierzchni zamieszkuje mała liczba osób, które wytwarzają mało odpadów, albo duża liczba osób wytwarzająca dużo odpadów zajmuje małą powierzchnię mieszkalną. - Metoda ta jest jedną z dwóch metod, które w obiektywny sposób pozwalają uszczelnić gminny system od strony finansowej, tj. wpływów z opłat śmieciowych niezbędnych do jego utrzymania – mówi Mateusz Karciarz. Łatwe jest określenie podstaw do ustalenia opłaty, gmina ma dostęp do danych o powierzchni, która nie zmienia się.
Sprawdź w LEX: Jak wezwać do uzupełnienia braków w deklaracji za śmieci? >
Metoda „od gospodarstwa”
Obecna metoda wyliczenia opłaty za śmieci dla miasta Warszawy to tzw. płaska stawka niezależna od czynników takich jak: powierzchnia, ilość mieszkańców i udziałów w części wspólnej nieruchomości. Jest to kwota wyliczona precyzyjnie na 65 PLN za każde mieszkanie. - W tej chwili jest ona uznawana za pozornie najlepszą. Właściciele jednak podnoszą argument, że np. starsi ludzie generują znacznie mniej śmieci niż pięcioosobowa rodzina. Jest to obecnie mimo wszystko tzw. mniejsze zło – uważa Mariusz Łubiński.
Jaki cel ma gmina?
Mateusz Karciarz podkreśla, że gminy przy wyborze jednej z obecnie prawnie dopuszczalnych metod, w pierwszej kolejności powinny odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki stawiają sobie w tym zakresie cel. Jeżeli jest to uszczelnienie gminnego systemu gospodarowania odpadami, to metoda nie może opierać się na danych, które w łatwy sposób mogą podlegać „manipulacjom”, czyli nie powinna opierać się na liczbie osób zamieszkujących daną nieruchomość, a np. na metodzie od wody lub od powierzchni.
- Jeżeli celem ma być pełne skorelowanie opłaty z ilością wytwarzanych odpadów, to metodami spełniającymi ten cel jest metoda od osoby (ewentualnie od gospodarstwa domowego różnicowana w oparciu o liczbę osób tworzących to gospodarstwo) i metoda od wody – dodaje.
Jeśli wybrana metoda ma być najbardziej „sprawiedliwa” w odczuciu mieszkańców, to jedyną metodą w tym zakresie jest metoda od osoby. W tym przypadku należy jednak pamiętać, że metoda ta przejawia się największą nieszczelnością.
Mariusz Łubiński dodaje, że można by się zastanowić nad kolejną metodą wyliczenia stawek zagospodarowania odpadami w nieruchomościach, sposobem wyliczenia uzależnionym od wielkości lokalu. - Dla przykładu przyjąć 3 stawki np. do 35 metrów kwadratowych, do 75 metrów kw. i powyżej jako najwyższym poziomem opłat - mówi.
Czytaj w LEX: Naliczanie opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.