Propozycje MEN dotyczące zmian w Karcie Nauczyciela, np. dotyczące przepisów o wynagradzaniu i czasie pracy nauczycieli, idą w tym samym kierunku, co propozycje przedstawicieli samorządów, ale są mniej radykalne - mówił Jakubowski podczas Samorządowego Kongresu Oświaty, który potrwa od środy do czwartku w Warszawie. Wśród tematów kongresu, zatytułowanego "Żądamy lepszej oświaty!", są zmiany legislacyjne mające "zracjonalizować wydatki samorządów na oświatę".

"Problemem i w pewnych elementach przestarzałością są przepisy Karty Nauczyciela. Jesteśmy jak najbardziej za tym, żeby Kartę Nauczyciela zmieniać w takim kierunku, by oczyścić ją z pewnych regulacji i przywilejów, które nie mają racji bytu w dzisiejszych czasach" - powiedział wiceszef MEN. Zwrócił przy tym uwagę na nauczycielskie urlopy na poratowanie zdrowia, które obecnie finansowane są nie ze składek ZUS, ale z budżetu samorządów.

"To przepis, który będziemy bardzo szybko zmieniać" - zapowiedział Jakubowski, podkreślając też, że resort edukacji zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji finansowej samorządów.

Pierwsze propozycje zmian przepisów w Karcie Nauczyciela, dotyczące "urlopu wypoczynkowego, urlopu dla poratowania zdrowia i systemu wynagradzania" MEN przedstawi 9 października. W dalszej kolejności - jak podał Jakubowski - resort edukacji zajmie się m.in. czasem pracy nauczycieli i kwestią tego, kogo przepisy Karty Nauczyciela będą obejmować. "Chcemy tak zmieniać Kartę Nauczyciela, żeby profesjonalizować zawód nauczyciela i zwiększać jego prestiż" - mówił Jakubowski.

Dodał też, czas pracy polskich nauczycieli zbada do końca listopada Instytut Badań Edukacyjnych, a raport na ten temat będzie dostępny najwcześniej wiosną 2013 r.

Wśród najważniejszych i najbardziej kontrowersyjnych zmian, które podczas kongresu samorządowców przedstawił wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej, wójt gminy Lubicz Marek Olszewski, jest zwiększenie pensum nauczycielskiego. Obecnie nauczyciele muszą przy tablicy pracować minimum 18 godzin plus dwie dodatkowe godziny zajęć z uczniami. Tymczasem samorządowcy chcą wydłużyć czas pracy nauczycieli o kolejne dwie godziny.

"Każdy kto trzymał kredę w ręku jako nauczyciel o tym wie, że 22 godziny można z uczniem popracować i człowiek nie jest przesadnie bardzo zmęczony (...). 18 godzin to nie jest dużo" - mówił Olszewski.

Według niego, zwiększenie pensum "z całą pewnością nie odbije się na jakości kształcenia", choć przyznał, że kwestia ta budzi kontrowersje w środowisku nauczycielskim. "To kwestia bardzo drażliwa i delikatna" - mówił Olszewski. Dodał też, że w Polsce brakuje systemu, który mógłby ewidencjonować czas pracy nauczycieli. Dlatego samorządowcy chcą zapisania w prawie oświatowym, że to organ prowadzący szkołę ewidencjonuje i rozlicza czas pracy nauczycieli.

Wśród innych propozycji zmian w Karcie Nauczyciela, które samorządowcy określili jako realne do przeprowadzenia, były np. zapisy wykluczające z objęcia przywilejami Karty pracowników kuratoriów oświaty, a także psychologów i pedagogów szkolnych. Samorządowcy opowiadają się również za skróceniem urlopów wypoczynkowych i chcą, by status Karty Nauczyciela obejmował wyłącznie te osoby, które bezpośrednio pracują z uczniami. Ponadto domagają się likwidacji nauczycielskich dodatków wiejskich i mieszkaniowych. "To są rzeczy anachroniczne z czasów, gdy w Polsce likwidowano analfabetyzm na wsi" - przekonywał Olszewski.

"Nie chcemy fantazjować na temat możliwości zmian. Trzymamy się twardo ziemi (...). Proponujemy to, co naszym zdaniem jest możliwe do osiągnięcia, co wcale nie znaczy, że jest łatwe do osiągnięcia" - mówił wiceszef.

Podczas dyskusji przedstawiciele korporacji samorządowych przedstawili także propozycje zmian w ustawie o systemie oświaty. Celem ich jest zapewnienie samorządom większego wpływu na kształtowanie polityki edukacyjnej na własnym terenie.

Jak przypomniał dyrektor biura zarządu Związku Miast Polskich Andrzej Porawski chodzi m.in. o wprowadzenia możliwości przekazywania szkół i placówek oświatowych osobom prawnym lub fizycznym bez względu na liczbę uczniów. Obecnie można przekazać szkołę bez uprzedniej likwidacji, jeśli uczy się w niej mniej niż 70 uczniów. Według nich, próg 70. uczniów nie jest racjonalnie określony.

Samorządowcy chcą także zwiększenia liczebnego udziału swoich przedstawicieli w komisjach konkursowych na dyrektorów szkół. Chcą też mieć decydujący głos w postępowaniu dotyczącym awansu zawodowego nauczycieli. Wśród postulatów znalazły się te, dotyczące możliwości łączenia szkół tego samego typu, np. dwóch lub trzech szkół podstawowych (obecnie można łączyć szkoły różnych typów, np. podstawówkę z gimnazjum) oraz stworzenie możliwości łączenia kilku obwodów szkolnych w jeden.

Wiceprezydent Gdańska Ewa Kamińska podczas debaty zaproponowała jeszcze dalej posunięte zmiany. Według niej, w prawie oświatowym powinny być wyznaczone tylko ogólne kierunki działań jakie państwo wyznacza samorządom w dziedzinie edukacji, cała zaś droga dochodzenia do oczekiwanych przez państwo i rodziców efektów nauczania byłaby od początku do końca w gestii samorządów.

Komentując te propozycje Jakubowski przestrzegał przed sytuacjami ekstremalnymi, m.in. przed całkowitym odejściem od obecnego systemu na rzecz oświaty niepublicznej. „Należy tak zmieniać system edukacji, deregulować, aby go nie zniszczyć (…) trzeba znaleźć rozwiązania pomiędzy” - zaznaczył. „Oczywiście możemy wszystko zderegulować, powiedzieć, że wyznaczamy kierunki, a samorząd, szkoły, rodzice sami rządzą oświatą, ale nie jestem pewien czy ogólna jakość edukacji w ten sposób wzrośnie” - powiedział.

Przywołał wyniki badań, z których wynika, że w efekcie takich działań na pewno wzrośnie zróżnicowanie. „Będziemy mieli bardzo dobre samorządy i bardzo dobre szkoły, jeszcze lepsze niż teraz. Damy im swobodę i będą one wykorzystywać tę swobodę, będą wiedziały jak to robić. Nie mam co do tego wątpliwości. Będziemy też mieli bardzo słabe, bardzo biedne samorządy, gdzie nauczyciele będą mieli bardzo niskie pensje, a i jakość edukacji będzie bardzo niska” - powiedział Jakubowski.

Zauważył też, że szkoły prowadzone przez stowarzyszenia opierają się na zaangażowaniu rodziców i społeczności lokalnej. „Jeśli jest takie zaangażowanie to szkoły te się rozwijają. Z bólem stwierdzam, że widziałem też takie szkoły, gdzie ten początkowy zapał zanikał” - dodał.

Wiceminister pytany był przez samorządowców, czy planowane jest kolejne przesunięcie z 2014 r. na inny termin wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Jakubowski zapewnił, że nie ma takich planów. (PAP)

nno/ dsr/ abe/ mow/ abe/ dym/