Według dr Żerkowskiej-Balas, socjologa i politologa z Uniwersytetu SWPS, polityka jest szczególnie uważana za domenę mężczyzn, dziedzinę brudną, nieuczciwą, w którą nie warto się angażować. Przez to znacznie trudniej znaleźć dobre kandydatki, mające szansę na dużą liczbę głosów.

- Jednak to się zmienia, zaczynamy dostrzegać potencjał kobiet, trochę inny styl rządzenia, trochę koncyliacyjny, bardziej spokojny, mniej obarczony potrzebą rywalizacji czy wykazania się. To wpływa na to, że zaczynamy popierać kobiety - podkreśla.

Katarzyna Kubicka-Żach: Czy kobiety biorą udział w wyborach samorządowych?

dr Marta Żerkowska-Balas: Badania udziału kobiet w wyborach samorządowych przeprowadzone w oparciu o dane Państwowej Komisji Wyborczej pokazują, że w wyborach bierze udział coraz więcej kobiet. Ich uczestnictwo jest też coraz bardziej skuteczne, liczba kobiet wygrywających w wyborach samorządowych na różnym poziomie sukcesywnie zwiększa się – na przykład liczba kobiet prezydentów wzrosła pomiędzy 2002 a 2014 rokiem z 2 proc. do 11 proc. Największy odsetek - 35 proc. kobiet zajmuje stanowiska sołtysów, czyli co trzeci sołtys w Polsce jest kobietą. Te liczby pokazują jednak, że sukces kobiet w polityce samorządowej silnie zależy od jej szczebla.

Z jakiego powodu kobiet w samorządach cały czas jest mniej niż mężczyzn?

- Jedną z przyczyn jest to, że kobiety są mniej aktywne w sferze publicznej, widać to i we władzach na szczeblu krajowym i władzach innych firm, gdzie na najwyższych stanowiskach jest mniej kobiet. Polityka jest szczególnie uważana za domenę mężczyzn, dziedzinę brudną, nieuczciwą, w którą nie warto się angażować. Przez to znacznie trudniej znaleźć dobre kandydatki, mające szansę na dużą liczbę głosów.

W samorządach okazuje się, że barierą są listy partyjne, na których brakuje silnych kandydatek. Sprawia to, że mimo wprowadzenia parytetów i suwaka na listach wyborczych, odsetek kobiet wygrywających jest mniejszy. Natomiast gdy głosujemy na osoby znane, które zasłużyły się w społeczności lokalnej, obecność kobiet jest większa.

Dlaczego jednak mimo wszystko liczba kobiet w samorządach stale rośnie? Czy nabierają świadomości, ochoty, odwagi?

- Przyczyn jest kilka. Jednym z powodów jest właśnie wprowadzenie parytetów – kobiet jest więcej na listach wyborczych, mają większe szanse, chociażby dlatego, że muszą pojawiać się także na pierwszych miejscach list wyborczych. Po drugie jest większa świadomość tego, że możemy wpływać na to, co się dzieje w naszej miejscowości czy społeczności lokalnej, która przekłada się na większą aktywność polityczną. Raport Fundacji Batorego pokazuje, że to nasze przekonanie, że możemy zmieniać świat wokół nas rośnie, za tym idzie rzeczywista chęć kształtowania rzeczywistości, przejawiająca się najpierw w działaniach obywatelskich, następnie w korzystaniu z biernego prawa wyborczego.

A czy społeczeństwo chce, żeby kobiety zajmowały wysokie stanowiska?

- Długo pokutowało przekonanie, że to mężczyźni lepiej nadają się do sprawowania władzy i do aktywności politycznej. Znajdowało to odzwierciedlenie także w badaniach, które pokazywały, że zarówno kobiety jak i mężczyźni byli przekonani, że to jednak mężczyźni lepiej sprawdzają się na stanowiskach związanych z władzą. Tutaj pokutował trochę ten stereotyp przywódcy mężczyzny, który twardą ręką rządzi i kobiety, które jest emocjonalne i niekoniecznie poradzi sobie z zarządzaniem i wydawaniem poleceń.

Jednak to się zmienia, zaczynamy dostrzegać potencjał kobiet, trochę inny styl rządzenia, trochę koncyliacyjny, bardziej spokojny, mniej obarczony potrzebą rywalizacji czy wykazania się. To wpływa na to, że zaczynamy popierać kobiety. Poza tym rośnie świadomość tego, że jeśli chcemy równości płci, musimy wspierać kobiety, że potrzebują naszego poparcia choćby w wyborach samorządowych. I że oddając głos na kobietę, która jest na pierwszym miejscu na liście, wpływamy na kształt naszej rady gminy czy miasta.

Czy działa zjawisko typu przykład idzie z góry – że kobiety zajmują stanowiska w rządzie, Sejmie itp.?

- Tak, bo fakt, że decyzje o przyznaniu wysokich stanowisk kobietom są podejmowane, jest szeroko komentowane w mediach. Co zresztą powinno trochę dziwić, bo z jednej strony mówimy o równości i jednakowych kompetencjach, a z drugiej zwraca się uwagę, że to kobieta zajęła określone stanowisko. Czyli jednak trochę myślimy w kategoriach mężczyzn na stanowiskach, tego się spodziewamy.

Czy kobiety  uczestniczą w głosowaniach?

- Jeśli chodzi o frekwencję wyborczą, to jest ona nieco niższa wśród kobiet, chociaż od pewnego czasu różnice między kobietami a mężczyznami się zacierają. Pokutuje znowu przekonanie o tym, że kobiety gorzej odnajdują się w sferze publicznej, nie interesują się tym, co się dzieje w polityce, nie mają poczucia politycznego sprawstwa, że mogą zmieniać otaczający je świat. Natomiast badania, które przeprowadzaliśmy, pokazują, że poziom wiedzy o polityce wśród kobiet i mężczyzn nie różni się znacząco. Wyniki wyborów pokazują, że kobiety częściej idą na wybory i mają swoje zdanie – poparcie dla poszczególnych partii jest różne wśród kobiet i mężczyzn.

 



Czy kobiety głosują na kobiety?

- Nie znam badań, które by to pokazywały, ale to zależy od poziomu w strukturze społecznej – wykształcenia, zainteresowania, co się dzieje w świecie. Wówczas świadomość równości płci i tego, że są parytety, jest większa. Wtedy też mniej dajemy się sterować stereotypom i skrótom myślowym.

Coraz więcej młodych osób zostaje prezydentami, burmistrzami i wójtami. Czy wśród nich jest więcej mężczyzn, czy kobiet? Skąd w ogóle taka świadomość wśród młodych osób?

- Nie wiem, jak to wygląda w podziale na płeć. Jednak fakt, że młode osoby angażują się w politykę, to fantastyczna zmiana. Do tej pory były raczej bierne politycznie, głównie dlatego, że znajdowały się na takim etapie cyklu życiowego, że zajmowały się… innymi kwestiami – edukacją, szukaniem pracy, zakładaniem rodziny. To odciągało ich od uczestnictwa czynnego i biernego w polityce. Obecnie rośnie świadomość zmiany i wzięcia sprawy w swoje ręce. Jeśli nie my będziemy kandydować, sprawować władzę, to rzeczywistość nie zmieni się tak, jak tego chcemy. Wiąże się to z poczuciem politycznego sprawstwa, o którym już mówiłam.

Dla części osób chęć sprawowania władzy wynika z potrzeby zmiany, to często ludzie wywodzący się z ruchów miejskich, czy organizacji lokalnych, które starały się przeforsować jakieś rozwiązania czy to na poziomie osiedla, dzielnicy czy w ramach budżetu obywatelskiego. Dla innych jest to trampolina w karierze politycznej, bo ścieżka dochodzenia do władzy rozpoczyna się na poziomie samorządów, zwłaszcza dla osób związanych z partiami politycznymi. Jest to też potwierdzone przez badania wyborcze, że jeśli głosujemy na kogoś, to nie powinien to być ktoś znikąd, tylko ktoś, kogo znamy, kto się zasłużył. Osoby zasłużone lokalnie mają więc większe szanse później.

Dużą zmianą, która zwiększa szanse młodych ludzi na udział w wyborach jest pojawienie się mediów społecznościowych. Znaczna część komunikacji między politykami także na szczeblu samorządowym zachodzi poprzez media społecznościowe. Za ich pomocą możemy poznać te osoby lepiej, niż za pomocą mediów tradycyjnych. Dostajemy przekaz, co ta osoba robi, co myśli. Zwykle jest też tak, że szybciej interesanci, mieszkańcy dostają odpowiedź za pomocą mediów społecznościowych, niż za pomocą tradycyjnych form załatwiania spraw urzędowych. To ułatwia młodym start w karierze.

Wśród kobiet samorządowców są najczęściej kobiety, które już odchowały dzieci i mają czas na działalność lokalną. Czy z Pani wiedzy wynika, że to się zmienia i więcej młodych kobiet kandyduje?

- To zależy od tego, skąd pochodzą te kobiety. Wielkość miejsca zamieszkania i status społeczno-ekonomiczny to główne czynniki, które determinują w pewnym sensie karierę. Wciąż mamy dwa modele macierzyństwa – jeden odsuwany, kiedy kobieta najpierw realizuje się zawodowo i dopiero później decyduje się na założenie rodziny i drugi tradycyjny, gdzie kobieta najpierw odchowuje dzieci a potem realizuje się zawodowo i czy zajmuje karierą polityczną. Z drugiej strony rodzina i dzieci coraz mniej „przeszkadzają” kobietom w samorealizacji. W działania obywatelskie coraz częściej angażuje się obecnie wiele młodych kobiet, które realizują się na rzecz społeczności lokalnych niezależnie od statusu rodzinnego.

A jak wygląda sprawa zasiadania kobiet w radach gmin, powiatów i sejmikach wojewódzkich?

- W radach i sejmikach w Polsce udział kobiet waha się od kilku procent. Najbardziej sfeminizowana jest rada w województwie lubuskim, tam jest 44 proc. kobiet.

Parytety ustalone w Kodeksie wyborczym to obecnie…

- W wyborach do samorządów jest 35 proc. miejsc dla kobiet, przy czym na pierwszych 9 miejscach musi być suwak, czyli naprzemiennie kobieta i mężczyzna.

Czy wyborcy w ogóle chcą, żeby kobiety były na stanowiskach w samorządzie?

- Kobiety zajmują coraz więcej stanowisk we władzach krajowych czy samorządowych, ktoś je wybiera – a więc chcemy, aby kobiety rządziły Polską.

Co zrobić, żeby kobiety chciały kandydować na włodarzy?

- To przede wszystkim kobiety muszą chcieć kandydować i pozwolić nam się wybierać na te stanowiska, bowiem z wyższymi szczeblami władzy wiążą się konkretne obowiązki i odpowiedzialność.

Dziękuję za rozmowę.