„Zawiadomienie dotyczy przejawów niegospodarności i działań na szkodę spółki. Zgodnie z obowiązującymi terminami najpóźniej w ciągu miesiąca prokuratura zdecyduje, czy wszczęte zostanie w tej sprawie śledztwo" - powiedział rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Doniesienie złożyli dwaj łódzcy radni: Marek Michalik (PiS) i Witold Rosset (niezrzeszony) oraz b. prezes Zakładu Drogownictwa i Inżynierii Mirosław Jerzmanowski. Ich zdaniem od kwietnia 2010 r. do marca 2013 r. dwa kolejne zarządy spółki działały na jej szkodę, a władze miasta w tym czasie nie wywiązywały się z obowiązku nadzoru nad nią.
W marcu 2011 r. wartość Zakładu Drogownictwa i Inżynierii szacowano na 15,9 mln zł. Wycenę wykonano na zlecenie władz miasta, które przymierzały się do prywatyzacji spółki. Do prywatyzacji nie doszło, a firma zaczęła przynosić straty i traciła na wartości. W połowie kwietnia br. do sądu trafił wniosek o jej upadłość. Pod koniec maja prawie 80 osób zatrudnionych w spółce otrzymało wypowiedzenia.
Zdaniem Michalika, Rosseta i Jerzmanowskiego, problemy spółki nie były efektem kryzysu gospodarczego, tylko szkodliwych działań kolejnych zarządów, którym zarzucają m.in.: zakupy sprzętu (maszyn i samochodów) oraz materiałów budowlanych po cenach zawyżonych w stosunku do cen rynkowych, wyprzedaż sprzętu (w tym także nowo zakupionego) po cenach zaniżonych w stosunku do wartości rynkowej, zlecanie podwykonawcom prac na warunkach niekorzystnych dla spółki oraz umieszczanie na protokołach likwidacyjnych majątku ruchomego maszyn i urządzeń sprawnych technicznie.
Oskarżane o brak nadzoru nad spółką władze miasta na razie spokojnie podchodzą do sprawy. Rzecznik prezydent Łodzi Marcin Masłowski powiedział PAP, że z komentarzami trzeba poczekać na to, co zrobi prokuratura.
„Po złożeniu doniesienia będą podjęte czynności sprawdzające. Poczekajmy więc, jaką decyzję podejmie prokuratura. Dziwię się tylko radnym, że w tej sprawie podpierali się autorytetem pana prezesa Jerzmanowskiego, o którym media pisały, że przed kilkoma laty za pieniądze spółki kupował alkohol, kwiaty czy też zwalniał pracowników, a później przegrywał z nimi sprawy w sądzie pracy" - powiedział Masłowski.
Nie jest wykluczone, że złożone we wtorek zawiadomienie zostanie włączone do innego śledztwa, które toczy się w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi. Jeden z b. prezesów spółki usłyszał w nim zarzuty związane z wyborem oferty dot. utrzymania sygnalizacji świetlnej w Łodzi.
"Jeśli doniesienie nie zostanie włączone do tego śledztwa, to wówczas bałucka prokuratura we własnym zakresie podejmie decyzję odnośnie złożonego we wtorek doniesienia" - powiedział Kopania.
Łódzki Zakład Drogownictwa i Inżynierii to jedna z miejskich spółek, która zajmowała się m.in. konserwacją i naprawą miejskich dróg i chodników, a także sygnalizacji świetlnej. Do połowy 2010 r. wykazywała zyski, później zaczęła przynosić straty. Miasto miało w planach prywatyzację spółki, jednak do niej nie doszło. W połowie kwietnia br. do sądu trafił wniosek o jej upadłość. Pod koniec maja prawie 80 osób zatrudnionych w firmie otrzymało wypowiedzenia.