Krajowa Izba Odwoławcza przekazała informację z działalności w 2013 r. Oprócz tego, że wzrosła liczba odwołań, zauważalny był też wzrost liczby zastrzeżeń dotyczących wyników kontroli przeprowadzonych przez Urząd Zamówień Publicznych. Jednak, aż 80 proc. Izba nie uwzględniła. Jak pisze "DGP" w praktyce oznacza to, że urzędnicy, którzy nie zgadzają się z wnioskami kontrolerów UZP, zazwyczaj nie mają racji.
Podkreślić też należy, że Izba wciąż mniej więcej mieści się w wyznaczonym przepisami 15 - dniowym terminie na rozpoznanie sprawy. A pracy nie ubywa. W 2013 r. średni czas oczekiwania na wyrok wyniósł 16 dni. Biorąc pod uwagę ilość spraw, to naprawdę nie jest zły wynik.
Z jednej strony krótki czas trwania postępowań jest atutem Izby. Z drugiej jednak, pojawiają się głosy, iż wpływa to na jakość postępowania dowodowego. Jest też zarzut, że KIO zbyt rzadko powołuje biegłych, bowiem w zeszłym roku skorzystała z pomocy ekspertów tylko w 10 przypadkach. A w sprawach o specjalistycznym charakterze pomoc biegłych może przesądzić o wygranej. Z kłopotów związanych z presją czasu zdają sobie sprawę członkowie Izby.
„Zasada szybkości postępowania konfrontowana jest w praktyce z rosnącym, także w ramach regulacji prawa zamówień publicznych, stopniem skomplikowania przepisów prawnych, zawiłością danej sprawy, jej wagą lub precedensowym charakterem. Niejednokrotnie rozpoznawane sprawy dotyczą postępowań o złożonym, wieloaspektowym i specjalistycznym przedmiocie lub bardzo wysokiej wartości zamówienia. Wskazane okoliczności skutkują niekiedy koniecznością rozpoznania odwołania na kilku posiedzeniach” – podano w informacji rocznej.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna