Marsz nowoczesnych technologii teleinformatycznych pod strzechy rozbija się o procedury i mentalność urzędników. A czasu na wykorzystanie unijnych środków zostaje coraz mniej.
Zaletą unijnego finansowania inwestycji telekomunikacyjnych i teleinformatycznych w gminach, powiatach i województwach jest to, że samorządy ponoszą jedynie 15% kosztów danego projektu. Z ogólnej puli dostępnej w ramach 16 Regionalnych Programów Operacyjnych (RPO), około 580 mln euro przeznaczonych jest na budowę sieci regionalnych i szkieletowych. Kolejne 564 mln euro pochodzące z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (PO IG) skierowano na współfinansowanie projektów, których celem jest przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu oraz budowa szerokopasmowej sieci dostępowej do Internetu (tzw. ostatnia mila). Również Program Operacyjny Rozwój Polski Wschodniej (PO RPW) przeznacza około 300 mln euro z ogólnej puli 2,2 mld na budowę sieci regionalnych i lokalnych w pięciu województwach Polski wschodniej. Jest więc o co powalczyć. Zdobycie unijnych środków nie przychodzi jednak łatwo. Wśród przeszkód przeprowadzenia inwestycji telekomunikacyjnych i teleinformatycznych w samorządach niezmiennie od lat wymieniane są ograniczenia biurokratyczne, zwłaszcza w obszarze proceduralnym. Powszechne jest nadmierne przeciąganie przetargów tak krajowych, jak i unijnych. Utrudnieniem jest także konieczność prowadzenia bardzo wielu uzgodnień, np. gdy projekt dotyczy informatyzacji szkół, co oznacza, że jest zaangażowanych w niego wiele jednostek. Problemem jest również brak elastyczności w dokonywaniu zmian w projektach, na które zostały przyznane dotacje, w sytuacji gdy są one konieczne ze względu na pojawiające się problemy przy wdrożeniach, np. przeszkody związane z ukształtowaniem terenu czy technologią wykonania. W efekcie stopień wykorzystania środków pomocowych jest na bardzo niskimi poziomie, oscyluje w granicach kilkunastu procent i to w każdym z prowadzonych programów.
Źródło: www.wnp.pl, 24 czerwca 2011 r.
Opublikowano: www.samorzad.lex.pl