Niedzielne wybory wyglądały również tak: w obwodowej komisji wyborczej na Jagodnie we Wrocławiu ostatni wyborca oddał głos około godz. 3 rano, 16 października, w poniedziałek. Wcześniej musiał odstać w kolejce do urny dobrych parę godzin. Lokalni dziennikarze informowali, że jeszcze o północy przed lokalem wyborczym stała kolejka kilkuset osób. Wiele opatulonych w kołdry, z termosami herbaty.
W Krakowie, w komisji wyborczej nr 124, głosowanie trwało do godziny 23:20. Do spisu wyborców zapisało się tu wielu studentów, mieszkających w pobliskich akademikach. Aby rozładować kolejkę, urząd miasta musiał dowieźć dodatkowe karty i urny do głosowania. Prawie do północy głosowali wyborcy m.in. na warszawskiej Woli i w Sulejówku.
W wielu lokalach wyborczych w Krakowie, Gdańsku, Sopocie czy Krynicy Morskiej wieczorem zabrakło kart do głosowania i trzeba było wysyłać karty rezerwowe. Były przypadki, że zabrakło nawet miejsca w urnach i trzeba było dostarczyć dodatkowe. W okręgowej komisji w Krośnie, jeszcze przed południem, pojawiła się potrzeba uruchomienia dodatkowego druku kart do głosowania, ze względu liczbę głosujących. Rekordowa frekwencja, wynoszącej blisko 74 proc.,, zaskoczyła organy wyborcze i samorządowców.
Czytaj też w LEX: Wygaśnięcie mandatu radnego wskutek wyboru na wójta, posła lub senatora >
- Samorządy naszych metropolii nie mają sobie nic do zarzucenia. W niektórych komisjach nałożyły się pewne, nadzwyczajne okoliczności, których nie dało się przewidzieć. Po prostu była wielka mobilizacja ludzi - mówi Dorota Bąbiak - Kowalska, radca prawny, dyrektor ds. prawnych i administracyjnych -operacyjnych w biurze Unii Metropolii Polskich.
- Przy ponad 30 tysiącach obwodowych komisji wyborczych kolejki do lokali były incydentalne. A te same lokale zatłoczone wieczorem były puste rano. Nikt nie wie, czym się kierowali wyborcy, skąd wzięło się takie nagromadzenie młodzieży. Może z tego trzeba wyciągnąć jakieś wnioski. Generalnie uważam, że wybory przebiegły sprawnie - mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.
Ale coraz częściej pojawiają się głosy, że samorządy mogły lepiej zorganizować wybory, aby wyborcy uniknęli kolejek, a czasami chaosu jaki panował w lokalach wyborczych. I że, nie wszystko można zrzucić na frekwencję.
Czytaj też w LEX: Usuwanie plakatów i haseł wyborczych >
Chcesz zapisać ten artykuł i wrócić do niego w przyszłości? Skorzystaj z nowych możliwości na Moje Prawo.pl
To nie samorząd organizuje wybory
Zgodnie z art. 156 Kodeksu wyborczego obsługę i techniczno-materialne warunki pracy obwodowych i terytorialnych komisji wyborczych oraz wykonanie zadań związanych z organizacją i przeprowadzeniem wyborów na obszarze gminy, powiatu lub województwa, zapewnia odpowiednio wójt, starosta lub marszałek województwa. Zadania wykonywane w tym zakresie są zadaniami zleconymi jednostek samorządu terytorialnego.
Czytaj w LEX: Zmiany w obowiązkach samorządowych po nowelizacji Kodeksu wyborczego >
- Samorządy nie organizują wyborów. Samorządy wspomagają. Za przeprowadzenie i organizację wyborów odpowiada Państwowa Komisja Wyborcza. I to ona musi na siebie wziąć pełną odpowiedzialność za organizację tegorocznych wyborów. My jesteśmy tyko elementem wspomagającym – podkreśla Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego, szef Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego. Przypomina, że wiele lat temu ustawodawca wprowadził funkcję urzędnika wyborczego, który nie jest pracownikiem samorządowym zatrudnionym przez daną gminę, a jest powołany przez Szefa Krajowego Biura Wyborczego. Do jego obowiązków zgodnie z art. 191e Kodeksu wyborczego należy m.in. przygotowanie i nadzór nad przebiegiem wyborów w obwodowych komisjach wyborczych, dostarczenie kart do głosowania właściwym komisjom wyborczym, sprawowanie nadzoru nad zapewnieniem warunków pracy obwodowych komisji wyborczych.
- Jeżeli istniały jakieś problemy związane z organizacją wyborów, to nie był to problem jednostki samorządu terytorialnego – mówi Grzegorz Kubalski , zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich.
Czytaj w LEX: Zadania i obowiązki gmin w związku z utworzeniem Centralnego Rejestru Wyborców >
Zdaniem Leszka Świętalskiego, dyrektora biura Związku Gmin Wiejskich RP, cała para poszła w lokale w miejscowościach powyżej 200 mieszkańców, które miały - z punktu widzenia pomysłodawców - przynieść określone profity i wyniki wyborcze.
- Skoncentrowano się na lokalach, gdzie nawet wcześniej zakończono głosowanie, ponieważ wszyscy wpisani na listę wyborców wzięli udział w głosowaniu. Natomiast zupełnie rozminięto się z rzeczywistością, jeśli chodzi o ośrodki miejskie, w tym przede wszystkim akademickie. I to nie jest sprawa samorządów, bo za organizację wyborów odpowiada Krajowe Biuro Wyborcze i Państwowa Komisja Wyborcza. Lokale podlegają odbiorowi, weryfikacji i sprawdzeniu przez poszczególnych komisarzy wyborczych lub pełnomocników wyborczych. Brak było tutaj właściwej decyzyjności w zakresie oceny sytuacji, która potencjalnie mogła się zdarzyć i się w miastach zdarzyła – mówi Leszek Świątalski.
- Można było przewidzieć, że ludzie biorą zaświadczenia, że się dopisują do spisu wyborców, że w miastach akademickich są studenci mieszkający w akademikach. Nie powinno być tak, że były obwody do głosowania w dużych miasta, w których głosowało 5 tys. wyborców i ludzie musieli stać w nocy. To jest trochę niezgodne z duchem głosowania, że znane są wyniki sondażu exit poll, a ludzie wciąż stoją przed lokalami– dodaje Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic, prezes Unii Miasteczek Polskich.
Czytaj też w LEX: Gminne obowiązki profrekwencyjne w wyborach parlamentarnych w 2023 r. >
Centralny Rejestr Wyborców ułatwił i skomplikował
Grzegorz Kubalski zwraca uwagę, że w ramach elektronicznej usługi związanej z Centralnym Rejestrem Wyborców nastąpiło znaczące ułatwienie w dopisywaniu się do listy głosujących w danym okręgu, w danym obwodzie głosowania. Wyborcy mogli to zrobić do czwartku, na trzy dni przed terminem głosowania.
- W sytuacji, gdy karty już były wydrukowane, rozdzielone na poszczególne komisje, a czasami nawet ostemplowane. W związku z czym, jeżeli się nagle okazuje, że do danego obwodu głosowania, który jest wyliczony na 2000 osób, dopisuje się kilkaset, czy tysiąc wyborców, robi się problem. Zarówno jeśli chodzi o karty do głosowania, lokal, jak i obsługę kadrową. Te kolejki, nie tyle były spowodowane nadzwyczajną frekwencją w danym miejscu, względem liczby osób których się spodziewano, tylko bardzo dużą liczbą osób, które były dopisane do spisu – mówi Grzegorz Kubalski.
Uważa, że wybory pokazały, że trzeba przeanalizować konsekwencje wdrożeniach CRW i usług elektronicznych umożliwiających łatwe i szybkie dopisanie się do listy - z wytycznymi PKW odnośnie liczby kart wyborczych w danych komisjach. Z uchwały PKW 211/2023 wynika, że gdy liczba kart do głosowania wydanych wyborcom przekroczy 70 proc. liczby kart otrzymanych przez komisję , zobowiązana jest ona powiadomić okręgową komisję wyborczą, za pośrednictwem urzędu gminy, o możliwej potrzebie uruchomienia dla niej kart z rezerwy. Dopiero, gdy liczba ta przekroczy 80 proc., komisja występuje do okręgowej komisji wyborczej o wydanie kart z rezerwy.
- Takie wytyczne spowodowały, że przewodniczący obwodowych komisji nie mieli za bardzo pola manewru, bo najpierw musieli wykorzystać określoną pulę. Być może nie powinna być jednolita instrukcja dotycząca wszystkich obwodowych komisji, tylko na przykład obwody, które są na terenach miejskich, zwłaszcza szybko rozbudowujących się, powinny otrzymać większą procentową liczbę kart niż inne komisje. Nawet 100 procent, a kolejne 10 procent powinno być rezerwą – mówi Grzegorz Kubalski.
Czytaj też w LEX: Wygaśnięcie mandatu wójta wskutek wyboru na posła lub senatora >
Referendum skomplikowało pracę komisji
Samorządowcy zwracają uwagę, że ich słowa były prorocze, jeśli chodzi o połączenie wyborów parlamentarnych z referendum, które okazało się frekwencyjną klapą (wzięło w nim udział 44 proc. uprawionych).
- Referendum połączone z wyborami wprowadziło zamieszanie, które nie służyło dobrym i sprawnym wyborom. To nauczka na przyszłość, aby do takiego łączenia nie dochodziło, bo ludzie w komisjach mają swoją wytrzymałość - mówi burmistrz Marek Cebula.
Grzegorz Cichy wskazuje, że cześć członków komisji pogubiła się wytycznych PKW jak należy postąpić z kartą referendalną: czy dawać ją razem czy osobno. Czy używać sformułowania: „Czy życzy pan sobie wszystkie karty, czy wybrane, czy do referendum też”. Potem były kłopoty z liczeniem kart do referendum, bo część osób potwierdziła, że bierze udział w referendum, a potem oddawało te karty "na kupkę" gdzieś do komisji. Ze strony PKW zabrakło chyba dokładnego wczucia się w sytuację, w której po raz pierwszy znalazły się komisje – kwituje Grzegorz Cichy.
Zobacz omówienia orzeczeń:
Protestów wyborczych faksem się nie wnosi >
Podpis na proteście wyborczym jest wymagany >
Cena promocyjna: 119.2 zł
|Cena regularna: 149 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 104.3 zł