O zawodowej drodze Ewy Brzezińskiej-Dłóciok i splocie jej losów z kinem Patria, podobnie jak w przypadku jej dziadka — Jana Jasiulka - budowniczego i pierwszego właściciela tego obiektu, zadecydował po części przypadek. Wybór Jasiulka podyktowała czysto kupiecka kalkulacja. Ewie, której po latach udało się odzyskać rodzinną własność, niełatwo było porzucić dobrze zapowiadającą się karierę naukową. Jednak zwyciężyła miłość do X Muzy!


Wspominając historię liczącego dziś 75 lat kina przy ul. Chorzowskiej 3 w Rudzie Śląskiej nowym Bytomiu trzeba cofnąć się do czasów, gdy pochodzący ze Starego Koźla Jasiulek - kupiec, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego - zmuszony przez Niemców do opuszczenia Zabrza, przeniósł się do tej polskiej (samodzielnej w tym czasie) gminy. W 1937 roku za zarobione na sklepach pieniądze kupił od burmistrza po okazyjnej cenie atrakcyjną parcelę pod dom. Warunkiem było przeznaczenie części nieruchomości na... kino. Decyzję Jasiulka przyspieszyła niezwykła popularność owej rozgrywki w tamtych czasach, co miało mu zagwarantować szybki i pewny zysk.


Budowę rozpoczęto z początkiem kwietnia, a już 5 miesięcy później, 18 września 1937 roku kino powitało pierwszych widzów - mówi Brzezińska-Dłóciok. - Podczas uroczystej inauguracji wyświetlono dwa filmy: polską „Dyplomatyczną żonę" oraz amerykańską „Stawkę o życie".


Mimo iż kino miało blisko 900 miejsc, a filmy wyświetlano od godziny 14 do 23, nigdy nie było kłopotów ze sprzedażą biletów, a bajońska jak na owe czasy suma wydana na jego budowę (160 tys. złotych) szybko się zwróciła. Do Patrii chodzili nie tylko ludzie dobrze sytuowani, których stać było na bilety na balkonie za 1,50 złotego. Najtańsze miejsca, w I rzędzie, za 25 groszy wykupywali nawet bezrobotni. - Niestety, dziadkowi nie było dane długo cieszyć się z kasowego sukcesu kina -wspomina Brzezińska-Dłóciok -Zaraz po wybuchu wojny został odsunięty od prowadzenia interesu, bo jako były powstaniec i działacz Polskiego Komitetu Plebiscytowego był osobą „politycznie podejrzaną".


Ostatecznie, z donosu volksdeutscha, Jasiulonek trafił do obozu pracy w Dachau. Przeżył, ale -swej własności już nie odzyskał. — Po wojnie na drodze stanęła mu ta sama osoba (później wyjechała do Niemiec), składając donos, tym razem do komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa - kontynuuje swą opowieść wnuczka Jasiulka. - Na szczęsne dokumenty, które wcześniej zdecydowały o zesłaniu dziadka do Dachau, tym razem szczęśliwie uratowały go przed obozem w Mysłowicach.
Jednak kino zostało upaństwowione i przejęte przez Film Polski, a dziadka mianowano kierownikiem ze śmiesznie niską pensją.


Mimo to jego troska i stosunek do Patrii nie zmieniły się. Osobiście ocalił przeznaczony do wyrzucenia podczas wymiany sprzętu, pierwszy projektor kina - Matador. Ten unikatowy zabytek techniki filmowej, w częściach wyniesiony i ukryty na strychu, stoi dziś na honorowym miejscu w holu. Jasiulek zmarł w 1982 roku. Krótko przed śmiercią poprosił Ewę, która w dzieciństwie większą część wolnego czasu spędzała z nim przed srebrnym ekranem, bo „pilnowała" ich kina.


Partnerem konkursu Filary Demokracji Lokalnej jest Serwis Samorządowy LEX www.samorzad.lex.pl.

@page_break@

Kino wróciło w ręce rodziny dopiero w latach 90. Ewa, która w tym czasie zaczęła pracować nad doktoratem z ekonomii, długo się wahała, czy rzucić dobrze zapowiadającą się karierę dla niepewnego, prywatnego interesu. Przeważyły jednak miłość do kina, dane niegdyś dziadkowi słowo i względy rodzinne. Mając w domu dwoje malutkich dzieci, miała nadzieję, że będzie mogła poświęcić im więcej czasu. Niestety, interes okazał się nie taki „złoty". Wraz z pojawieniem się kaset DVD, umożliwiających oglądanie filmów w domu, drastycznie spadła liczba widzów. Kino stanęło na skraju bankructwa.
 

- Przed upadkiem uratowały nas seanse dla szkół i nadspodziewany sukces kasowy „Parku Jurajskiego" i „Flinstonów"- wspomina. - Za pieniądze zarobione na tych superprodukcjach kupiłam nowy piec i odmalowałam wnętrze. Jednak wraz z otwarciem okolicznych multipleksów - najpierw w Zabrzu, potem w Rudzie Śląskiej - widmo plajty powróciło.
 

I wtedy strzałem w dziesiątkę okazało się otwarcie w kinowym holu kawiarni. - Zawsze chciałam, by kino było dla ludzi czymś więcej, niż miejscem oglądania filmów. Żeby w moim kinie działo się coś ciekawego - tłumaczy Brzezińska-Dłóciok. - Taką możliwość dała mi współpraca z Rudzkim Stowarzyszeniem Inicjatyw Niebanalnych.
 

W kawiarence prowadzonej przez tych młodych ludzi można nie tylko w miłej atmosferze spędzić czas, ale i podyskutować z fachowcami o obejrzanym filmie. Mimo wcześniejszych obaw właścicieli, comiesięczne Rozmowy o Śląsku - w poszukiwaniu tożsamości, połączone z prelekcjami filmów o tej tematyce, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Na cykliczne Szorty - wieczory najlepszych krótkich filmów, podobnie jak inne przeglądy filmowe, zjeżdżają ludzie z całej aglomeracji. Podobnie było z niedawną prepremierą przedwojennego Pana Tadeusza, gdzie większość widzów stanowili młodzi ludzie. Patria całkowicie zmieniła profil i dołączyła do sieci kin studyjnych. Działalność właścicielki i stowarzyszenia Inni została doceniona przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, nominacją do tytułu podmiotu najlepiej prowadzącego kino w Polsce. PISF sfinansował też dostosowanie obiektu dla potrzeb osób niepełnosprawnych oraz przyznał kolejne pieniądze na przyszłoroczny remont dachu. - Jeszcze nie zarabiam na kinie, ale już do niego nie dokładam- cieszy się Ewa, którą podobnie jak dziadka prawie zawsze można w nim zastać. - Ja nigdy się nie poddam! - twierdzi.

Artykuł opublikowano w tygodniu „Głos Zabrza i Rudy Śląskiej”.

Partnerem konkursu Filary Demokracji Lokalnej jest Serwis Samorządowy LEX www.samorzad.lex.pl.