Niszczenie zieleni jest nadal wykroczeniem. Bezkarnie można piknikować jedynie na tych trawnikach, które do tego celu zostały wyznaczone przez zarządcę terenu.
20 września weszła w życie nowelizacja kodeksu wykroczeń. Zmieniła ona treść art. 144 § 1 tej ustawy, zgodnie z którym, kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu – podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany. Bezkarnie można piknikować jedynie na tych trawnikach, które do tego celu zostały wyznaczone przez zarządcę terenu. Wynika z tego, że w przypadku gmin właściwym będzie do dokonywania tych czynności wójt (burmistrz, prezydent miasta). A w sytuacji, w której zarządzaniem terenami zielonymi zajmuje się w danej gminie czy mieście wyspecjalizowana jednostka organizacyjna, to kompetencja do wyznaczania terenów zielonych przeznaczonych do rekreacji będzie przysługiwała tej jednostce (jej kierownikowi). Jednocześnie oznacza to, że kompetencja do podejmowania uchwał wyznaczających trawniki, które dla celów rekreacyjnych mogą być wykorzystywane, nie przysługuje radzie gminy. Natomiast w przypadku terenów, które do gminy nie należą, decyzję o tym, czy znajdujące się na nim trawniki mogą być wykorzystywane w celach rekreacyjnych, czy też nie, będzie podejmowała odpowiednia osoba lub organ, np. zarząd spółdzielni mieszkaniowej. Co do zasady nadal zabronione jest deptanie trawników i zieleńców położonych na terenach przeznaczonych do użytku publicznego. Wyjątkowo z miejsc takich można korzystać, pod warunkiem że zostały do tego celu wyznaczone. Oznacza to, że na zarządcy spoczywa obowiązek poinformowania o tym użytkowników. Brak informacji o tym, czy dany teren może być rekreacyjnie wykorzystywany, czy też nie naraża użytkowników na niezamierzone naruszenie obowiązujących przepisów, a w konsekwencji na sankcje karne.
Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Rzeczpospolita, 28 września 2010 r.