Nie 14,6 mld zł, ale ok. 15 mld zł – tyle według najnowszych szacunków wyniósł deficyt samorządów w 2010 roku.
Jak podkreśla Wiceminister Finansów Hanna Majszczyk, nie zmieni to najważniejszego wskaźnika i poziom całego deficytu finansów publicznych nadal szacowany jest na 7,9 proc. PKB. Mimo to samorządy i tak czeka walka z rządem o samodzielność. Od pół roku przepychają się one o to, kto jest winny zbyt wysokiemu deficytowi finansów publicznych. Resort finansów znacznie ograniczył możliwości lokalnych włodarzy nowym rozporządzeniem o klasyfikowaniu długu (teraz wchodzą w niego m.in. leasing i cesje wierzytelności). Ale na tym nie koniec. MF konsultuje ustawę, zgodnie z którą w lokalnym budżecie w 2012 r. deficyt nie będzie mógł przekroczyć 4 proc. dochodów. W kolejnych latach limit będzie jeszcze niższy, a w 2015 r. i kolejnych deficyt nie będzie mógł przekroczyć 1 proc. Unia Metropolii Polskich zwraca uwagę, że wydatki samorządów koncentrują się na inwestycjach, więc spora ich część wraca do budżetu w formie różnego typu podatków – np. 23 proc. VAT od inwestycji bez prawa zwrotu. Dla samorządów zaciąganie zobowiązań to być albo nie być. Wiedzą one, że unijne fundusze wkrótce zaczną się kończyć. Chcą wykorzystać jak najwięcej z nich, ale potrzebują wkładu własnego. Zdaniem ekspertów rząd poszukuje oszczędności nie tam, gdzie jest największy potencjał do cięcia wydatków.
Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Gazeta Prawna, 18 marca 2011 r.