Z przekazanej premierowi informacji z działalności Krajowej Izby Odwoławczej w 2013 r., jasno wynika, że aż 16 proc. odwołań wniesiono drogą elektroniczną. Wbrew pozorom to całkiem sporo. Widać, również tendencję wzrostową, bo w 2012 r. odwołań wniesionych za pośrednictwem internetu było 15 proc., w 2011 r. – 11 proc., a w 2010 r. kiedy po raz pierwszy pojawiła się taka możliwość, tylko 4,5 proc.
Jak czytamy w "DGP", decyzja przedsiębiorcy co do wniesienia odwołania przez internet jest motywowana po pierwsze krótkim terminem na wniesienie odwołania. Ponadto, w przeciwieństwie do innych procedur nadanie pisma na poczcie, nie świadczy o dochowaniu terminu. Musi ono fizycznie trafić do prezesa KIO. W efekcie firmy wolą składać odwołania za pośrednictwem skrzynki podawczej ePUAP, niż utracić taką szansę przez przekroczenie terminu.
Źrodło: Dziennik Gazeta Prawna