Sprawa dotyczyła wniosku o udzielenie informacji publicznej. Organ nie udzielił odpowiedzi, ponieważ doszło do pomyłki w identyfikacji dwóch podobnych do siebie pism, które zostały wysłane w odstępie kilku minut.

Czytaj także: Wnioski o udostępnienie informacji publicznej nie są po to, by dokuczać urzędom >>>

Sąd zobowiązał do udostępnienia informacji

Marek A. (dane zmienione) złożył wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej sprzedaży nieruchomości gminnej, chciał uzyskać wgląd do aktu notarialnego. Nie dostał żadnej odpowiedzi, więc złożył skargę na bezczynność. Organ bronił się, że nie podejmował czynności, ponieważ omyłkowo zidentyfikował złożony wniosek jako tożsamy z innym, który został wysłany z tego samego adresu poczty elektronicznej zaledwie w odstępie trzech minut. Nie przekonało to jednak WSA we Wrocławiu, który zobowiązał burmistrza do rozpoznania wniosku w terminie 14 dni od daty otrzymania prawomocnego orzeczenia. Sąd nie przychylił się jednak do żądania wymierzenia grzywny i stwierdzenia, że bezczynność miała miejsce z rażącym naruszeniem prawa.

 

Cena promocyjna: 47.2 zł

|

Cena regularna: 59 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Pomyłka organu nie może obciążać strony

WSA wyjaśnił, że burmistrz był zobowiązany do udostępnienia żądanej informacji, ponieważ miała ona walor publicznej. Organ tłumaczył, że przez pomyłkę zidentyfikował wniosek jako tożsamy z innym, w sprawie którego prowadził już korespondencję z Markiem A., co znalazło potwierdzenie w materiale dowodowym. Wnioskodawca złożył bowiem tego samego dnia dwa podobne pisma, które różniły się jedynie numerami nieruchomości i aktu notarialnego. Postępowanie organu mogło być wynikiem pomyłki, ale sąd uznał, że zachowanie to nie miało cech lekceważącego traktowania obowiązków nakładanych na niego mocą ustawy o dostępie do informacji publicznej. WSA podkreślił, że strona nie może być obciążana negatywnymi konsekwencjami pomyłki i niedopatrzenia organu, więc zobowiązał burmistrza do rozpoznania wniosku w ustawowym terminie. W odpowiedzi, złożył on skargę kasacyjną. Twierdził bowiem, że nie ponosi winy za sytuację, która była wyłącznie wynikiem pomyłki.

Zawinienie bez znaczenia

Sprawą zajął się Naczelny Sąd Administracyjny, który nie podzielił zarzutów co do tego, że w sprawie nie zaistniały przesłanki do stwierdzenia bezczynności organu. Zgodnie bowiem z art. 149 p.p.s.a., skargę na bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania można wnieść aż do czasu załatwienia przez właściwy organ sprawy. Przepis ten wskazuje, że sąd powinien oddalić skargę, gdy stwierdzi, że organ nie pozostawał w bezczynności lub przewlekłości w momencie jej wniesienia. Tymczasem taka sytuacja nie zachodziła w niniejszym postępowaniu. NSA zwrócił uwagę, że dla oceny zasadności skargi nie ma znaczenia, z jakich powodów określony akt nie został podjęty lub czynność nie została wykonana. Dlatego obojętne jest, czy przekroczenie ustawowego terminu było zawinione, czy też niezawinione. Natomiast strona nie może być obciążona negatywnymi konsekwencjami pomyłki lub niedopatrzenia organu, ponieważ ma on obowiązek działać sprawnie, w tym starannie i wnikliwie zapoznawać się z treścią wniosku. Mając powyższe na uwadze, Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę

Wyrok NSA z 29 maja 2019 r., sygn. akt I OSK 2635/18