W marcu Sąd Rejonowy w Hajnówce uznał winę aktywistów. Skazał każdego z nich na 100 zł grzywny. Do tego mieli zapłacić również koszty związane z postępowaniem, w tym po blisko 450 zł kosztów zastępstwa procesowego oskarżyciela posiłkowego, którym było w tej sprawie nadleśnictwo Białowieża. Apelację od tego wyroku złożył obrońca.

Sąd Okręgowy uznał, że zakaz nie został wprowadzony skutecznie, w tej sytuacji nie obowiązywał, więc nie można było tego zakazu naruszyć. - Zarządzenie nadleśniczego zostało wydane w sposób sprzeczny z ustawą o lasach. Jest tam bowiem zapisane uprawnienie nadleśniczych do wprowadzenia zakazu wstępu do lasu stanowiącego własność Skarbu Państwa, ale tylko zakazu okresowego, "którego czas trwania, w tym termin jego zakończenia, jest precyzyjnie, w sposób nie budzący wątpliwości, określone" – mówił sędzia Wiesław Oksiuta  w ustnym uzasadnieniu wyroku.

Czytaj: Dziennikarz niewinny, nadleśniczy źle wydał zakaz wstępu do Puszczy >>


Jego zdaniem w zarządzeniu, które mieli naruszyć aktywiści, był zapis o obowiązywaniu zakazu "do odwołania". Sąd ocenił, że taki zakaz miał charakter stały, a nie okresowy, a nadleśniczy nie ma ustawowych uprawnień do jego wprowadzenia.

Sędzia przywoływał też podobne orzeczenie Sądu Okręgowego w Białymstoku sprzed kilku tygodni, gdzie – w sprawie ze skargi apelacyjnej nadleśnictwa Browsk – sąd ów ocenił, że wydany na części tego nadleśnictwa zakaz wstępu do lasu nie wywołuje skutków prawnych i na tej podstawie uniewinnił innych aktywistów.