Około 10 lat temu powódka (wówczas studentka medycyny) udawała się na zajęcia do szpitala. Podczas schodzenia po schodach w szpitalu straciła równowagę i upadła. Schody, na których poślizgnęła się powódka, nie spełniały wymagań bezpieczeństwa. Ich stan techniczny był zły. Były też źle oświetlone. Na skutek wypadku powódka straciła czucie w nogach. Zdiagnozowano u niej złamanie trzonu kręgosłupa z porażeniem obu kończyn dolnych.

Z tytułu ubezpieczenia studenckiego powódka otrzymała świadczenie, za które kupiła wózek inwalidzki. Dzięki temu mogła ukończyć studia i prowadzić samodzielne życie.

Sytuacja powódki

Powódkę zaliczono do osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, ze wskazaniem pracy w warunkach chronionych. Ma ona naruszoną sprawność organizmu i wymaga długotrwałej opieki i pomocy innych osób w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji. Aktualnie ma 30 lat. Jest na trzecim roku specjalizacji. Pracuje w szpitalu, ale nie może pełnić płatnych dyżurów. Nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać. Korzysta z finansowej pomocy rodziców. Powódka przez resztę życia będzie wymagała rehabilitacji; porusza się na wózku inwalidzkim, nie jest w stanie chodzić. Ma bardzo wąskie grono znajomych.

Sparwdź: Nesterowicz Mirosław, Prawo medyczne. Komentarze i glosy do orzeczeń sądowych>>

Żądania powódki

Powódka dochodziła zadośćuczynienia od ubezpieczyciela firmy sprzątającej oraz ubezpieczyciela szpitala. Sądy uznały za zasadne jej żądanie skierowane wobec ubezpieczyciela szpitala, skoro upadek ze schodów wynikał z ich stanu technicznego. Schody były natomiast odpowiednio wysprzątane, więc ubezpieczyciel firmy sprzątającej nie odpowiada cywilnie wobec powódki. Powództwo w tym zakresie zostało prawomocnie oddalone.

Wyrok SO

Sąd okręgowy zasądził natomiast od ubezpieczyciela szpitala na rzecz powódki 500.000 zł z odsetkami. SO uznał, że szpital odpowiada za skutki wypadku powódki, gdyż dopuścił do użytku schody, które przez swą konstrukcję i brak minimalnych zabezpieczeń, stwarzały realne zagrożenie. Nie doszło wówczas jedynie do nieszczęśliwego wypadku. Szpital zaniechał podstawowych i prostych do wykonania zabezpieczeń. W szpitalu istniała świadomość, że schody stwarzają realne zagrożenie dla użytkowników. Po wypadku powódki zamontowano poręcze przy schodach. Sąd przyjął, że rozmiar krzywdy powódki jest ogromny. Doznała ona nieodwracalnego uszkodzenia rdzenia kręgowego, straciła możliwość chodzenia. Powódka stała się na zawsze osobą niepełnosprawną. Całe jej życie zmieniło się.

Zmiana wyroku

Po rozpoznaniu apelacji, sąd apelacyjny zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że kwotę 500.000 zł zastąpił kwotą 462.500 zł, a dalej idące powództwo oddalił. SA pominiejszył świadczenie zasądzone od ubezpieczyciela o kwotę 37.500 zł, odpowiadającą udziałowi własnemu szpitala w świadczeniu. Zgodnie bowiem z polisą ubezpieczeniową udział własny ubezpieczającego szpitala wynosi 7,5%. SO pominął jednak tę kwestię.

Odpowiednie świadczenie

Poza tą kwestią SA podzielił ustalenia dokonane przez SO. Podkreślił, że przyznane zadośćuczynienie nie było wygórowane. W sprawie chodziło przecież o zdrowie człowieka, należące do najcenniejszych dóbr osobistych. Celem zadośćuczynienia jest wynagrodzenie krzywdy. SA podzielił ocenę, iż rozmiar krzywdy powódki jest ogromny. Określając wysokość zadośćuczynienia, SO miał na uwadze charakter i rozmiar krzywdy doznanej przez powódkę, ale też stopień winy szpitala. Dzięki odpowiedniej sumie zadośćuczynienia powódka będzie miała możliwość materialnej rekompensaty uszczerbku w poczuciu własnej wartości oraz zabezpieczenia przyszłości. Zdaniem SA zadośćuczynienie w kwocie 500.000 zł w okolicznościach rozpoznawanej sprawy nie było rażąco wygórowane. Zatem jedynie treść polisy ubezpieczeniowej uzasadniała zmianę wyroku sądu.

Wyrok SA w Katowicach z dnia 19.04.2018 r., V ACa 397/17, LEX nr 2490234.