Jeżdżę szybko, ale bezpiecznie - to motto wielu kierowców, którzy lubią podczas jazdy przycisnąć pedał gazu. Tymczasem statystyki policyjne każdego roku podają w wątpliwość prawdziwość tego hasła. Według danych z 2023 r. z winy kierujących pojazdami doszło do 19 058 wypadków (co stanowi 91,0 proc. ogółu). W wyniku tych zdarzeń śmierć poniosły 1 622 osoby (85,7 proc.), a 22 328 zostało rannych (92,6 proc.). O ile batem na pijanych kierowców ma być groźba odebrania im samochodu, to nie zdecydowano się na wprowadzenie takiej sankcji wobec osób drastycznie przekraczających prędkość. Problemem jest też pociągnięcie do odpowiedzialności cudzoziemców, którzy łamią polskie przepisy ruchu drogowego.
Taryfikator mandatów dla kierowców na 2024 r. - za prędkość nawet 5 tys. zł>>
Młody król szos typowym sprawcą wypadków
Policja podaje także główne przyczyny wypadków - w pierwszej trójce znalazły się:
- nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu – 4 576 wypadków,
- niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 4 216 wypadków,
- nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu dla pieszych – 2 444 wypadki.
Sprawcami wypadków - jak podaje policja - podobnie, jak w zeszłych latach, byli w przeważającej większości mężczyźni kierujący pojazdami - spowodowali 71,9 proc. wypadków, kobiety zasiadające za kierownicą spowodowały 23,7 proc. wypadków. Istotnym czynnikiem jest również wiek kierowców - najwięcej wypadków na 10 tys. osób powodują młodzi kierowcy (w wieku 18-24 lat). Przyczyną ponad jednej trzeciej (35,8 proc.) wypadków było "niedostosowanie prędkości do warunków ruchu".
- O ciężkości tych zdarzeń świadczy 61,1 proc. zabitych w wypadkach przez nich spowodowanych. Jest to grupa osób, którą cechuje brak doświadczenia i umiejętności w kierowaniu pojazdami i jednocześnie duża skłonność do brawury i ryzyka - zwraca uwagę policja w opisie danych o wypadkach. Jeżeli natomiast chodzi o prowadzenie samochodu po alkoholu w 2023 r. uczestnicy ruchu, będący pod wpływem alkoholu, spowodowali 1 600 wypadków (7,6 proc. ogółu), w których zginęło 251 osób (13,3 proc.), a rannych zostało 1 741 osób (7,2 proc.). Najliczniejszą grupę sprawców wypadków stanowili kierujący pojazdami. Z ich winy doszło do 1 331 wypadków, w których zginęło 212 osób, a rannych zostało 1 506 osób.
To nie ja, to inni
Jak pokazuje nieco starszy, bo sprzed czterech lat, raport Polskiej Izby Ubezpieczeń na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym z zapytanych o to 1509 kierowców, aż 96 proc. uważa się za dobrych lub bardzo dobrych kierowców, a 91 proc. ocenia, że wykonując manewry „zawsze bezbłędnie ocenia sytuację na drodze”. Większość, bo prawie dwie trzecie respondentów, uważa się za lepszych niż przeciętny polski kierowca. Nie mają też szczególnego problemu z prędkością - połowa pytanych uważa, że można jechać bezpiecznie i szybko. 38 proc. respondentów wskazało, że wyprzedzanie innego auta osobowego na podwójnej ciągłej może być w niektórych przypadkach uzasadnione. Co interesujące - jedna trzecia respondentów uważa, że przekraczanie w terenie zabudowanym prędkości o 20 km/h jest bezpieczne. Prawie co czwarty (22 proc.) nie widzi nic złego w przekraczaniu prędkości w terenie zabudowanym aż o 30 km/h.
Pokazuje to, że mocno szwankuje edukacja kierowców i takie działania, jak podnoszenie kar, mogą nie być skuteczne. - To nie jest problem łatwy do wyeliminowania, bo to nie jest tylko problem karania, trzeba też popracować nad tym, by np. zmienić lub zmodyfikować sposób prowadzenia kursów na prawo jazdy - czyli już na etapie edukacji uświadamiać konsekwencje takiego zachowania, konsekwencje poruszania się z nadmierną prędkością - mówi dr Małgorzata Żołna, biegła z zakresu rekonstrukcji zdarzeń drogowych. - Bo to nie tylko kwestia mandatów, konfiskaty, ale przede wszystkim bezpieczeństwo innych użytkowników ruchu. Chodzi o zmianę sposobu myślenia. Obawiam się, że nawet postawienie przy każdym kierującym policjanta niewiele by zmieniło. Polacy nie potrafią jeździć, nie mają kultury jazdy, nie są nauczeni bezpiecznej jazdy. Analizuję różnego rodzaju zdarzenia drogowe i zastanawiam się jak to możliwe, że człowiek, który w biurze zachowuje się normalnie, kiedy wsiada za kierownicę zaczyna zachowywać się irracjonalnie - podkreśla.
Wśród grzechów polskich kierowców wymienia m.in. to, jak jeżdżą po autostradach. - Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego tylko poruszanie się na wprost. Mamy dwa pasy ruchu, wysoką prędkość maksymalnie dopuszczalną, autostrady teoretycznie są bezpieczne. Tymczasem na podstawie doświadczenia zawodowego, jako biegły, i praktycznego jako kierowca widzę, że polscy kierowcy nie potrafią korzystać z autostrad - dwa, trzy pasy ruchu nie powodują włączenia myślenia. Często zdarza się poruszanie z prędkością nadmierną, niebezpieczną, dalej częste jest rozpoczynanie manewru wyprzedzenia w sytuacji, gdy kierowca jest już wyprzedzany przez inny samochód, jadący bardzo często z nadmierną prędkością. Zastanawiające jest to, że każdy czuje się bezpiecznie na lewym pasie ruchu, tymczasem wg przepisów mamy obowiązek poruszania się prawym pasem ruchu. Kolejnym powtarzającym się błędem jest zmuszanie kierowców wyprzedzających, poruszających się z dozwoloną prędkością do zjechania na prawy pas - poprzez dojeżdżanie do tylnego zderzaka, stosowanie świateł drogowych - np. wówczas, gdy ktoś wyprzedza kilka samochodów ciężarowych. To bardzo niebezpieczne. Stosowanie świateł drogowych może spowodować, że kierowca zostanie oślepiony, może się wystraszyć, wykona niebezpieczny manewr. Jako uczestnicy ruchu jesteśmy też samolubni, uważamy, że nam wszystko wolno - wskazuje.
Rajd po A1 i terenie zabudowanym
W ostatnich miesiącach największe poruszenie wzbudził wypadek, do którego we wrześniu 2023 r. doszło na autostradzie A1 -spowodował go kierowca BMW poruszający się - jak wyliczyli eksperci - z prędkością 315 km/h. Doprowadził do tego, że kierowca samochodu KIA uderzył w barierki na poboczu. W wypadku zginęły trzy osoby. Kierowcy BMW postawiono zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, ale postępowanie ekstradycyjne wciąż trwa, bo przebywa on w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Rajd śmierci po autostradzie mógłby być kwalifikowany jako zabójstwo drogowe>>
Street racing na żywo, czy potrzebna jest pilna zmiana prawa?
Innym głośnym wypadkiem był ten, do którego w 2019 r. doszło w Warszawie na ulicy Sokratesa - kierowca, poruszający się z prędkością 126,5 km/h uderzył w mężczyznę, który przechodził wraz z rodziną przez ulicę. Pieszy zginął na miejscu, jego żona i syn przeżyli. Sąd w tej sytuacji przyjął, że doszło do wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nie zaś - jak chciała tego prokuratura - do zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Dodatkowo sąd okręgowy złagodził wyrok orzeczony wobec kierowcy w pierwszej instancji, obniżył karę do siedmiu lat i sześciu miesięcy więzienia, skracając ją o cztery miesiące. Interesujący był jeden z fragmentów uzasadnienia tego rozstrzygnięcia - uznał bowiem, że pieszy częściowo przyczynił się do wypadku, nie zachowując szczególnej ostrożności. Gdyby bowiem ją zachował, miałby szansę dostrzec pędzące BMW, bo miało ono jaskrawy kolor i bardzo głośny wydech.
Wpisuje się to w pewien ogólny trend, że choć wypadki powodują w większości kierowcy, nieprzestrzegający przepisów, przeważa przekonanie, że największe niebezpieczeństwo na drodze powodują piesi i to do nich kieruje się kolejne apele i kampanie społeczne (jak choćby te dotyczące nieużywania telefonów komórkowych, czy noszenia odblasków). Choć oczywiście każde działanie przyczyniające się do bezpieczeństwa na drodze jest pożyteczne, to statystyki nie do końca potwierdzają, że to na zmianie zachowań pieszych użytkowników ruchu należy skupić się w pierwszej kolejności. Według statystyk policyjnych w 2023 r. piesi spowodowali 1007 wypadków, czyli jedynie 4,8 proc. Statystyki obalają też przekonanie o wyskakujących znikąd pieszych wpatrujących się w smartfony. Główną przyczyną potrąceń pieszych było nieustąpienie im pierwszeństwa na przejściach dla pieszych (65,1 proc.).
Samo zaostrzenie kar niewiele pomaga, bo kuleje egzekwowanie przepisów
Obecnie, po wejściu w życie nowego taryfikatora mandatów nawet 6 tys. złotych mandatu może zapłacić kierowca przy popełnieniu kilku wykroczeń, jeśli natomiast sprawa trafi do sądu, grzywna może wynieść i 30 tys. złotych. Niestety –praktyka wskazuje, że problemem jest egzekwowanie przepisów.
- Przepisy mamy surowe, ale statystyka pokazuje, że do nieuchronności nam bardzo daleko. Przykładem są fotoradary czy inne urządzenia samoczynne, jak monitorujące przejazd na czerwonym świetle- mówi Prawo.pl Adam Jasiński, prawnik specjalizujący się w problematyce bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Nasz system proceduralny jest po prostu niedostosowany do realiów. Ustawodawca uznał nawet, że konieczne jest ustawienie tablic z informacją o fotoradarze, a to - moim zdaniem - jak informowanie podejrzanego z wyprzedzeniem, kiedy odbędzie się u niego przeszukanie - wskazuje.
Dodaje, że obecnie jest tak, że mandaty "z fotoradaru" płacą głównie uczciwi kierowcy, inni omijają przepisy, jak tylko mogą, wykorzystując wszelkie luki prawne, choćby niejednolite orzecznictwo w tej materii. Przykładowo, cześć sądów uznaje, że wskazanie przez właściciela pojazdu kilku potencjalnych kierowców jego samochodu, których mógł uwiecznić fotoradar, jest wystarczające, a co więcej, wystarczy podać tylko ich imiona i nazwiska, bez jakichkolwiek danych adresowych. Brak jest również skutecznych narzędzi prawnych do ścigania sprawców wykroczeń „fotoradarowych”, gdy pojazd ma zagraniczne tablice rejestracyjne albo gdy podejrzanym o popełnienie wykroczenia jest cudzoziemiec nie mający w Polsce stałego miejsca zamieszkania. Te i wiele innych luk prawnych czyni egzekwowanie przepisów praktycznie niemożliwym.
Cudzoziemiec w Polsce zapomina o przepisach
Doktor Żołna wskazuje, że warto byłoby też sprawdzić rozwiązania innych krajów w tym zakresie: w jaki sposób w sąsiednich krajach są wydawane uprawnienia lub zwiększyć wysokość mandatów za przekraczanie dopuszczalnej prędkości. - Charakterystyczne jest to, że za granicą - w Austrii, na Litwie, polscy kierowcy są ostrożni. Zresztą w tych krajach jest taka kultura jazdy, nie przekracza się prędkości. Ale już np. Litwini przekraczając granicę z Polską zaczynają pozwalać sobie na zdecydowanie wyższe wartości prędkości niż wskazują polskie znaki. Opiniuję w wielu przypadkach gdzie sprawcami zdarzenia okazują się kierujący Litwini. W swoim kraju czują oni zagrożenie karami, w Polsce czują się bezkarni. W związku z tym, być może jednym z hamulców byłyby bardzo wysokie kwoty mandatów, więcej fotoradarów, więcej policjantów w patrolach na drogach, ale podstawą i tak powinna być edukacja. Być może warto by też wprowadzić dodatkowe psychologiczne testy dla kandydatów do prawo jazdy - tłumaczy.
Cena promocyjna: 47.2 zł
|Cena regularna: 59 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 41.3 zł
Według statystyki policyjnej cudzoziemcy - kierujący, byli sprawcami 1 171 wypadków, w których zginęło 112 osób, a 1 492 zostały ranne oraz 27 072 kolizji. Adam Jasiński zauważa, że problemem jest to, że są oni w Polsce w zasadzie bezkarni, bo brakuje obecnie skutecznych procedur, które umożliwiałyby wyegzekwowanie mandatu od zagranicznego kierowcy, nie ma też w zasadzie żadnych negatywnych konsekwencji dla tych, co od płacenia się uchylają.
- Konieczna jest zmiana przepisów - albo podpisanie umów bilateralnych z innymi państwami o pomocy prawnej, albo uszczelnienie naszego systemu. W tym ostatnim zakresie widziałabym to w ten sposób - wykroczenie z udziałem pojazdu z zagraniczną rejestracją zostaje uwiecznione na fotoradarze lub innym urządzeniu do automatycznej rejestracji wykroczeń. Sprawca nie zostaje ukarany (bo w Polsce był przejazdem) lub nie reguluje należności. Wtedy numer rejestracyjny pojazdu wraz z informacją, że tym pojazdem popełniono wykroczenia a sprawca nie został ukarany trafiają do Krajowego Sytemu Informacji Policji i ewidencji pojazdów. Policjant, zatrzymując taki pojazd do kontroli, widzi te informacje i zatrzymuje jego dowód rejestracyjny (gdy pojazd ma polską rejestracje) wystawiając mu pokwitowanie uprawniające do używania pojazdu przez 7 dni. W przypadku pojazdów zagranicznych byłoby to holowanie pojazdu na parking policyjny albo wpłacenie kaucji w wysokości sumy przewidywanych kar. Do tego czasu właściciel musiałby uregulować te sprawy, inaczej pojazd nie byłby dopuszczony do ruchu. Tak samo byłoby też przy przeglądach technicznych (okresowym badaniu technicznym). Pojazd byłby dopuszczony do ruchu warunkowo – na 7 dni; Prawo własności to nie tylko uprawnienie ale i obowiązki. Właściciel pojazdu którym popełnione zostały wykroczenia a nie udało się ustalić i ukarać ich sprawcy powinien ponosić konsekwencje braku należytego nadzoru nad tym pojazdem, właśnie poprzez czasowe wyłączenie go z użytkowania (w orzecznictwie nazywa się to odpowiedzialnością właściciela za błąd w wyborze) - wskazuje Adam Jasiński.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.