Narciarz jest odpowiedzialny za zdarzenia, które spowoduje podczas jazdy na stoku i odpowiada na zasadzie winy. W przypadku zderzenia dwóch osób powstaje kwestia, kto zachowywał się prawidłowo, a kto nie. 

Sporo wskazówek w tym zakresie zamieszczono w ustawie z 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Znajduje się tam m.in. nakaz, by osoby przebywające w górach korzystały ze sprzętu odpowiedniego do rodzaju podejmowanej aktywności i sprawnego technicznie oraz robiły to zgodnie z jego przeznaczeniem i zasadami użycia. Ważne jest także dostosowanie swoich planów aktywności do umiejętności, aktualnych warunków atmosferycznych, prognozy pogody i komunikatu lawinowego dla danego obszaru.

- Dodatkowo sąd niewątpliwie będzie oceniał zachowanie takiej osoby z punktu widzenia przestrzegania Kodeksu FIS (zwanego także dekalogiem narciarskim lub dekalogiem narciarskim FIS) stworzonego przez Międzynarodową Federację Narciarską. I na koniec nie można zapominać również o zasadach korzystania z danego konkretnego stoku, ustalonych w jego regulaminie – mówi dr Kamil Szpyt, radca prawny z Kancelarii Dybała Janusz Szpyt i Partnerzy Kancelaria Radców Prawnych.

 

Nie zawsze łatwo jest udowodnić winę

Jak podaje Agnieszka Maciejewska, ekspertka ds. komunikacji i CSR w Nationale-Nederlanden, poszkodowany w takim przypadku musi udowodnić winę narciarza typowymi środkami dowodowymi (zeznania świadków, zapisy monitoringu, nagrania z kamer zamocowanych na kaskach innych użytkowników stoku itp.).

Po udowodnieniu winy narciarza, sprawca ponosi odpowiedzialność za szkodę (majątkową, np.: koszty wizyt lekarskich poszkodowanego, zabiegów, rehabilitacji, ale także zniszczony sprzęt narciarski, odzież itp.) oraz za doznaną przez poszkodowanego krzywdę (niemajątkową, ogólnie: ból i cierpienie doznane z uszczerbkiem na zdrowiu). O ile szkodę wycenia się na podstawie rzeczywistej straty (koszty opieki medycznej, wartość uszkodzonych rzeczy), o tyle wysokość zadośćuczynienia za krzywdę niemajątkową jest ustalana zazwyczaj w procesie sądowym i na podstawie uznania sądu.

- Winę ustala się ogólnymi środkami dowodowymi. Problematyczne może być czasem uzyskanie zapisu z monitoringu od operatora stoku, nagrań z kamerek innych osób na stoku czy zeznań świadków, gdy wypadek miał miejsce na mało uczęszczanym odcinku stoku. Pamiętać należy o tym, że tzw. ciężar dowodu spoczywa na osobie poszkodowanej, zatem problem w uzyskaniu odszkodowania lub zadośćuczynienia może się pojawić w sytuacji, gdy narciarz kwestionuje swoją winę, a jednocześnie brak jest obiektywnych dowodów na jego odpowiedzialność – tłumaczy Agnieszka Maciejewska.

Czytaj też: Za wypadek na nartach rzadko odpowiada właściciel stoku >

 

Wypicie grzańca na stoku nie zawsze równa się winie

Narciarze chętnie robią sobie przerwę na grzańca i pojawia się pytanie, jak traktować zdarzenia na stoku, gdy co najmniej jest z uczestników znajdował się pod wpływem alkoholu.

Kamil Szpyt wyjaśnia, że osoba, która spożywała alkohol, nie będzie automatycznie uznawana za winną lub przyczyniającą się do zdarzenia. Niemniej – nie można wykluczyć, że spożycie alkoholu lub zażycie środki odurzających zostanie uznane przez sąd w określonych okolicznościach za zawinione działanie, skutkujące zaistnieniem wypadku.

Nawet jednak jeśli osoba „na gazie” nie spowodowała zderzenia z innym narciarzem czy snowboardzistą, to nie uniknie konsekwencji. Jazda w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających zgodnie z art. 45 ust. 1 ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich zawsze stanowi wykroczenie, za które grozi kara grzywny.

- Dodatkowo, jeżeli taki narciarz lub snowboardzista nie będzie miał w swoim OC tzw. klauzuli alkoholowej, która zapewnia ochronę w przypadku szkód spowodowanych pod wpływem alkoholu, to w efekcie sam będzie musiał pokryć ewentualne koszty – mówi Kamil Szpyt.

 

Za granicą warto mieć polisę OC. A czasem nawet trzeba

Jak tłumaczy Jakub Fiderkiewicz, radca prawny w Europie Ubezpieczenia, generalnie w Europie zasady ustalania winy są podobne. Różnice mogą dotyczyć wymaganych umiejętności, posiadania odpowiedniego sprzętu (np. obowiązkowego kasku) czy poziomu alkoholu we krwi.

To jednak nie oznacza, że procesowanie się za granicą będzie proste.

- Rodzi to potrzebę skorzystania z usług kancelarii działającej w ramach wspomnianego państwa. W Polsce trudno trafić na wyspecjalizowanych pełnomocników, którzy mieliby dodatkowo uprawnienia do działania przed sądami wspomnianych państw, o wiele częściej współpracują z lokalnymi adwokatami – mówi Kamil Szpyt.

Zarówno w Polsce, jak i za granicą, przydaje się polisa OC, obejmująca szkody wyrządzone podczas jazdy na nartach czy snowboardzie. Szczególnie za granicą taka polisa jest przydatna, gdy poszkodowany narciarz często zwożony jest ze stoku helikopterem, a koszty pokrywa sprawca zdarzenia.

- Z doświadczenia naszej partnerskiej firmy asystorskiej, ISON Care, wynika, że średnia wypłata w szkodzie z polisy OC wynosi ok. 2 tys. zł, a jedną z najwyższych wypłaconych z polisy kwot było prawie 16 tys. zł. Inny przykład, gdyby narciarz bez polisy miał pokryć koszty helikoptera w akcji ratunkowej i transportu poszkodowanego do Polski, to mogłoby go to nawet kosztować ok. 60 tys. euro, plus ewentualne dodatkowe koszty leczenia w szpitalu  - podaje Jakub Fiderkiewicz.

Jak wskazuje z kolei Damian Oleszczuk z Generali Polska, obowiązek posiadania ubezpieczenia OC jest np. we Włoszech. Za jego brak grozi kara od 100 do 150 euro oraz odebranie karnetu narciarskiego.

 

Nowość
Nowość

Krystian Markiewicz, Marta Szczocarz-Krysiak

Sprawdź