Nikt już raczej nie bije się o szczepionkę Pfizera na drugim końcu Polski – większość osób, które chciały się zaszczepić, miała już ku temu okazję. Według rządowych danych (stan na 29 lipca) w Polsce w pełni zaszczepionych jest 17 225 194 osób, czyli nawet nie połowa mieszkańców naszego kraju. Choć lekarze alarmują, że czeka nas czwarta fala zakażeń, resztką obowiązujących obostrzeń mało kto się przejmuje. Jeszcze rok temu wakacyjny optymizm obywateli podzielał premier Mateusz Morawiecki, który zachęcał, by tłumnie udać się na wybory, bo wirus jest już w odwrocie. Kolejne miesiące mocno zachwiały tym przekonaniem, więc tym razem również polski rząd zastanawia się nad ukróceniem panującej beztroski, choć póki co stawia na zachęty - losowanie nagród w loterii.

 

Ograniczenia dla niezaszczepionych mogą być konieczne, ale trudne do wdrożenia>>

 

Wyjście do restauracji przywilejem, a nie prawem

W krajach unijnych ograniczenia dla niezaszczepionych są faktem – w Francji ograniczono im dostęp do sklepów, restauracji i placówek medycznej. Jednocześnie francuskie władze zdecydowały się na obowiązkowe szczepienia pracowników systemu ochrony zdrowia - ustawa umożliwia także zwolnienie pracowników sektora publicznego, którzy odmawiają obowiązkowych  szczepień. Restrykcyjne podejście wykazują też władze Łotwy, gdzie obowiązkowymi szczepieniami objęto pracowników oświaty i służby zdrowia.

Czytaj w LEX: Różnicowanie a dyskryminacja – status prawny osób szczepionych i nieszczepionych na COVID-19 >

 

 

Obostrzenia dla niezaszczepionych mają zamiar wprowadzić również Grecja i Włochy. We Włoszech od 6 sierpnia „zielony paszport” będzie musiała okazać każda osoba chcąca pójść na siłownię, basen, do muzeum lub restauracji. Niemcy stawiają na zachęcanie obywateli do zaszczepienia, kanclerz Angela Merkel podkreślała niedawno, że nie zamierza wprowadzić obowiązkowych szczepień, jej zdaniem takie działania pogrzebałyby zaufanie do władz.

Czytaj w LEX: Obowiązek szczepienia a Konwencja Praw Człowieka. Omówienie wyroku Wielkiej Izby ETPC z dnia 8 kwietnia 2021 r., 47621/13 (Vavřička i inni) >

O tym, jaką decyzje w tej materii podejmą polskie władze, dowiemy się w najbliższych dniach. Jak wynika z wypowiedzi rzecznika rządu Piotra Müllera wynika, że rząd rozważa wprowadzenie obowiązkowych szczepień dla pracowników służby zdrowia – to jedna z rekomendacji Rady Medycznej działającej przy premierze. Rzecznik odniósł się też do pomysłów ograniczenia osobom niezaszczepionym dostępu do niektórych usług – wstępu do klubu, na stadion lub do kina.

– To jest decyzja, która byłaby daleko idąca, ale na ten moment takiego wariantu w pełni wykluczyć nie mogę, ponieważ nauczyliśmy się przez te ostatnie półtora roku, że koronawirus w różny sposób się rozwija – powiedział.

Czytaj w LEX: Szczepienia przeciwko COVID-19 w zakładach pracy oraz współpraca z podmiotami leczniczymi >

 

Akademik tylko dla zaszczepionych - potencjalne naruszenie Konstytucji

Tymczasem niektóre instytucje na własną rękę próbują wprowadzać ograniczenia dla niezaszczepionych. Zdecydował się na to rektor Uniwersytetu Śląskiego, który w liście do studentów poinformował, że w akademikach będą mogły zameldować się wyłącznie osoby w pełni zaszczepione.

- Należy potwierdzić stosownym zaświadczeniem o szczepieniu lub certyfikatem. Stawiamy ten warunek w obliczu zagrożenia kolejną falą epidemii, a także w przekonaniu, że przebywanie ze sobą w bliskiej odległości, w pokojach i korytarzach domów akademickich szczególnie naraża na ryzyko infekcji – napisał prof. dr hab. Ryszard Koziołek.

 

 

Wywołało to spore oburzenie oraz wątpliwości, co do legalności takich działań – uznano, że takie działanie dyskryminuje część studentów.
- Problem ma co najmniej dwie płaszczyzny i obie są kontrowersyjne – uważa prof. Robert Suwaj, adwokat w kancelarii Suwaj, Zachariasz Legal. - Pierwsza wiąże się z koniecznością zastosowania wyłącznie adekwatnych środków ograniczających prawa i wolności w kontekście ochrony zdrowia wszystkich mieszkańców i pracowników akademika oraz całej uczelni. W tym kontekście dojdzie zapewne do wyważania wartości, tj. na ile wolność osoby nieszczepionej może zagrażać zdrowiu pozostałych. Ale takiej oceny należy dokonywać w oparciu o wiedzę medyczną – podkreśla.

 

Dodaje, że chodzi o potencjalne naruszenie konstytucyjnej zasady równości. Należy ocenić - w oparciu o wiedzę medyczną - czy w przypadku zaszczepienia mamy do czynienia z tzw. cechą relewantną, uzasadniającą różne traktowanie osób szczepionych i nie.
- Równość polega na tym, że należy traktować tak samo wszystkie osoby, które spełniają tę cechę i istotna jest rola jaką przypiszemy kwestii ryzyka oraz bezpieczeństwa wynikających z niezaszczepienia. W obu przypadkach źródła odpowiedzi tkwi w ocenie nie tyle prawnej co medycznej i w tym zakresie prawo jest wyłącznie instrumentem do prawidłowego zastosowania. Decydujący głos powinni zabrać eksperci medyczni - uważa prof. Robert Suwaj.
 

Bilet lub szybsza kasa dla zaszczepionego

Rektor UŚ złagodził swoje stanowisko - w reakcji na oburzone głosy studentów wyjaśnia, że list nie miał charakteru zarządzenia, bo takie nie miałoby obecnie podstawy prawnej. Fiaskiem kończyły się też na ogół podobne inicjatywy podejmowane przez przedsiębiorców - jedna z sieci multipleksów szybko wycofała się ze sprzedaży biletów dla osób zaszczepionych. Kontrowersje wzbudził też pomysł Term Maltańskich w Poznaniu, które otworzyły kasę tylko dla osób zaszczepionych. Oddzielne stanowisko skracało im czas oczekiwania na wejście oraz ułatwiało zachowanie limitów na basenach. Te działania prawnicy ocenili jako niekonstytucyjne.
-  Nie ma przepisów, które pozwalałyby różnicować ludzi na zaszczepionych i niezaszczepionych - zwracał uwagę Piotr Mierzejewski, dyrektor Zespołu Prawa Administracyjnego i Gospodarczego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. -  Szczepienia nie są bowiem obowiązkowe tylko dobrowolne. Dlatego najpierw należałoby wprowadzić obowiązkowe szczepienia przeciwko Covid-19. Taka możliwość jest, decyzja w tej sprawie to kwestia polityki rządu. – dodaje.

 

Prawnicy zgodni są też, co do tego, że póki co, również pracodawca nie ma prawa wprowadzać odrębnych zasad dla zaszczepionych i niezaszczepionych. Nie ma podstaw do zwolnienia lub niezatrudnienia osoby, która się nie zaszczepi. Zgodnie z kodeksem pracy pracownicy powinni być równo traktowani m.in. zarówno w zakresie nawiązania jak i rozwiązania stosunku pracy.

 

- Aktualnie przepisy prawa pracy nie dają możliwości pracodawcy na rozstanie się czy nieprzedłużenie zatrudnienia z pracownikiem z powodu braku szczepienia, ani też zagwarantowanie sobie zatrudniania tylko zaszczepionych kandydatów, bez ponoszenia ryzyka - mówił Prawo.pl adwokat Marta Murek z kancelarii NGL Legal. - Należy zgodzić się z poglądami, że jednym z takich ryzyk jest zarzut dyskryminacji pracownika lub kandydata ze względu na np. światopogląd czy stan zdrowia. Warto pamiętać, że jakiś czas temu doszło do redefinicji pojęcia dyskryminacji, powodującej otwieracie katalogu okoliczności mogących stanowić podstawę roszczeń z tego tytułu - tłumaczyła.

 

Czytaj w LEX: Zakaz dyskryminacji w stosunkach pracy >

 

Teoretycznie tylko ustawa, ale rząd zrobi, co zechce

Na razie, według „rozporządzenia covidowego” osoby zaszczepione wyłączone są spod limitów – nie obowiązują ich obostrzenia dotyczące liczby weselników, uczestników zgromadzeń lub osób biorących udział w uroczystościach religijnych lub rodzinnych. Już te zapisy, jako że wprowadza je rozporządzenie i wiążą się z różnicowaniem sytuacji obywateli, budzą wątpliwości konstytucyjne. Jak podkreślają prawnicy, ewentualne ograniczenia dla niezaszczepionych powinny zostać wprowadzone ustawą. Mają jednak wątpliwości, czy tak się faktycznie stanie.

- Jeśli uznamy za dopuszczalne na bazie obecnych przepisów całkowite zamknięcie jakiegoś rodzaju działalności to tym bardziej dopuszczalne jest jej ograniczenie do konkretnej grupy klientów - uważa Jakub Kowalski, radca prawny, wspólnik w kancelarii Mirosławski, Galos, Mozes - A nawet jeśli uznamy, że ustawa pozwala ograniczać działalność a nie pozwala zabraniać jej całkowicie to w tym wypadku jest to właśnie jedynie ograniczenie - podkreśla.

 

 

 

Podobnego zdania jest adwokat Maciej Śledź, partner Kancelarii Nowosielski i Partnerzy – Adwokaci i Radcy Prawni.

- Jeszcze niedawno wydawało się, że zamknięcie całej gospodarki i ludzi w domach na podstawie rozporządzenie nie jest możliwe, a jednak stało się faktem. Jeśli zastanawiamy się, czy regulacje takie byłyby zgodne z Konstytucją RP, to biorąc pod uwagę praktykę legislacyjną ostatnich miesięcy, nie ma to dla prawodawcy żadnego znaczenia. Dlatego też uważam, że pytanie powinno dotyczyć, czy prawodawca chce wprowadzić tego rodzaju ograniczenia. Bo chcieć, to móc - uważa.