Rozmowa z dr Maciejem Borskim, adiunktem w Instytucie Nauk Prawnych WSH, prodziekanem Wydziału Administracji i Zarządzania Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu, redaktorem naczelnym czasopisma naukowego Roczniki Administracji i Prawa.

 

Aleksandra Partyk: Na jesieni czekają nas wybory do parlamentu. Polacy nie są narodem gremialnie głosującym w wyborach. Czy pana zdaniem wpływ na niewysoką frekwencję w wyborach ma w jakimś zakresie kształt przepisów Kodeksu wyborczego?

Maciej Borski: Nie ulega wątpliwości, że system wyborczy obowiązujący w państwie wpływa na frekwencję w głosowaniach. W praktyce, partycypacja wyborcza jest przeważnie wyższa tam, gdzie obowiązują różne odmiany systemu proporcjonalnego. Ponadto wyższej partycypacji sprzyjają większe okręgi wyborcze, czyli takie, w których do zdobycia jest więcej mandatów. Biorąc to pod uwagę, przesądzenie w kodeksie wyborczym, że wybory do Senatu i częściowo wybory samorządowe mają charakter większościowy (wybory w okręgach jednomandatowych) może mieć wpływ na niższą frekwencję.

Czytaj: Rzeczniczka PiS: na razie nie ma decyzji o przywróceniu głosowania korespondencyjnego>>
 

Z czego jeszcze może wynikać niska frekwencja?

Może ona wynikać ponadto z niskiej jakości oferty kierowanej do wyborców, szczególnie przez partie polityczne. Warto podkreślić, że dotychczas ustawodawca całą uwagę koncentrował na ułatwieniach w korzystaniu z czynnego prawa wyborczego (prawa do głosowania). Tymczasem niska frekwencja wyborcza może wynikać, co potwierdzają badania opinii społecznej, nie tylko z nieprzyjaznych zasad głosowania, ale także z braku odpowiednich kandydatów.

 

Zasady głosowania mogą być nieprzyjazne?

Tak. Jeżeli wyborca nie ma możliwości skorzystania z jakiejkolwiek alternatywnej formy głosowania (głosowania korespondencyjnego, głosowania przez pełnomocnika) i zmusza się go do osobistej wizyty w lokalu wyborczym, mimo że wiąże się to dla niego z ogromnymi trudnościami wynikającymi np. z niepełnosprawności, czy podeszłego wieku, to nie ulega wątpliwości, że takie zasady głosowania są nieprzyjazne. Podobnym mianem określić można brak właściwego informowania o udogodnieniach tych osób. Obecnie wyborcy starsi lub z niepełnosprawnościami mogą już skorzystać z tych udogodnień, są też o tym w sposób właściwy informowani. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała jednak przed wejściem w życie kodeksu wyborczego.

Czytaj w LEX: Archiwizacja dokumentów wyborczych >

 

Jakie zmiany w prawie mogłyby wpłynąć na podniesienie frekwencji w wyborach?

Obowiązujący kodeks wyborczy przewiduje wiele rozwiązań mających pozytywny wpływ na frekwencję wyborczą. Czy można zrobić coś jeszcze, aby zwiększyć frekwencję? Na pewno tak. Przede wszystkim należy powrócić do powszechnego głosowania korespondencyjnego. Wydaje się, że wobec braku możliwości wprowadzenia w najbliższych latach bezpiecznego głosowania przez internet, głosowanie korespondencyjne dla wszystkich obywateli powinno być głównym postulatem w sferze technicznych ułatwień dla wyborców. Można rozważać też wprowadzenie głosowania przedterminowego znanego np. w Estonii czy tzw. wędrującej urny wyborczej.

 

Cena promocyjna: 7.9 zł

|

Cena regularna: 79 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


 

Na czym polega wędrująca urna wyborcza?

Na dostarczeniu urny wyborczej do miejsca zamieszkania wyborcy. Rozwiązanie takie znajdziemy m.in. u naszych południowych sąsiadów: w Czechach i na Słowacji. Zwykle z możliwości oddania głosu w swoim domu mogą skorzystać wyborcy z niepełnosprawnością, a także starsi i przewlekle chorzy. Aby skorzystać z tej formy głosowania muszą oni złożyć do właściwej komisji wyborczej, w ustawowo określonym terminie stosowny wniosek. Dzięki temu możliwe jest przygotowanie listy osób, do których powinna udać się komisja. Oczywiście, aby oddać swój głos wyborcy ci muszą wykazać się stosownym zaświadczeniem potwierdzającym niemożność osobistego głosowania w lokalu wyborczym. Warto w tym miejscu zauważyć, że część ekspertów krytykuje to rozwiązanie, wskazując na trudności techniczne i organizacyjne związane z zapewnieniem bezpieczeństwa wyborom i uniemożliwieniem ich fałszowania. Moim zdaniem jednak, korzyści ze stosowania tej formy głosowania przeważają nad niebezpieczeństwami, które można przecież zminimalizować.

Czytaj w LEX: Głosowanie korespondencyjne – zadania urzędników wyborczych >

 

A co ze stereotypem, że „mój głos w wyborach się nie liczy”? Czy takie myślenie wyborców wpływa na to, że nie oddadzą głosu w wyborach?

Takie stereotypy są mocno zakorzenione w świadomości polskich wyborców. Moim zdaniem wprowadzanie nowych rozwiązań prawnych nie jest tak ważne, jak przełamywanie stereotypów dotyczących wyborów. Wydaje się, że problemy z niską frekwencją w Polsce związane są nie tyle z przeszkodami natury prawnej, co socjologicznej. Chodzi przede wszystkim o niski poziom zainteresowania przeciętnego obywatela polityką. Jeżeli już nawet ktoś interesuje się tą ważną sferą życia społecznego, to i tak jest przekonany, że głos przez niego oddany nie ma większego znaczenia. Zarówno w życiu codziennym, jak i w badaniach opinii publicznej bardzo często można usłyszeć, że polityka nie interesuje Polaków, nie mają na kogo głosować. Trzeba pamiętać, że demokratyczne państwo to nie tylko władza odpowiadająca na potrzeby obywateli, to także obywatele, którzy jasno komunikują władzy swoje potrzeby i rozliczają ją z ich realizacji. Kompletny brak zainteresowania polityką ze strony obywateli powoduje w praktyce powstanie dwóch zantagonizowanych grup kompletnie ze sobą nie współpracujących: „my, obywatele” i „oni, politycy”.

Czytaj w LEX: Prowadzenie rejestrów wyborców przez gminę >

 

Jakie widzi pan wyjście z tej sytuacji?

Jedynym wyjściem pozwalającym na przełamanie tych podziałów jest inwestowanie w edukację od najmłodszych lat. Ogromna w tym rola polskiego szkolnictwa. Wiedza na temat demokracji, zasad jej funkcjonowania i sposobów wpływania obywateli na władzę musi być przekazywana na wszystkich szczeblach edukacji, oczywiście w sposób dostosowany do wieku. Takie właśnie pro obywatelskie kształcenie młodych ludzi powinno obejmować nie tylko „suche” przekazywanie wiedzy, ale także przybierać postać praktyczną. Uczniowie muszą być angażowani w działania szkół, klas, czy szerzej społeczności lokalnych. Udział w różnego rodzaju konsultacjach, debatach, będzie stanowił najlepszą lekcję demokracji. Jestem przekonany, że takie właśnie długofalowe działania edukacyjne w dłuższej perspektywie przyniosą pozytywne efekty. Tak wychowane pokolenie będzie rozumiało, że udział w wyborach to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim prawo udziału w wielkim święcie demokracji.