Czytaj: ZUS wycofał zażalenie, które wywołało pytania SN do trybunału UE >>
Być może za decyzją stoi też prokuratura, która także bardzo mocno zaangażowała się, włącznie z pogróżkami jej szefa pod adresem sędziów SN, w dezawuowanie postanowienia Sądu Najwyższego o skierowaniu do TSUE, na bazie sprawy dotyczącej ubezpieczenia społecznego pytań o status sędziów przeniesionych przez nową ustawę w stan spoczynku, bo dwóch takich właśnie sędziów znalazło się w składzie mającym orzekać w tej sprawie.
Udziału prokuratury w tej historii zapewne nie poznamy, ale to bez znaczenia, bo ZUS to instytucja rządowa podległa bezpośrednio ministrowi rodziny, pracy i polityki społecznej. Nieistotne więc kto zadzwonił w tej sprawie do dyrektora oddziału i zasugerował mu wycofanie zażalenia.
To akcja tak grubymi nićmi szyta, że aż żenująca. Ale rząd nie ma oporów przed takimi działaniami. Trochę to bez sensu, bo niewiele w ten sposób ugra. Jeśli nawet luksemburski Trybunał umorzy sprawę, a nie musi, to jest tam jeszcze kilka innych skarg na ustawy wprowadzające zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości. Komisja Europejska swojej raczej nie wycofa, nie można też raczej liczyć na wycofanie pozostałych pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego. Punktem wyjścia do nich nie są sprawy wniesione do SN przez jakieś instytucje podległe rządowi czy prokuraturze, tylko odwołania sędziów przeniesionych w stan spoczynku. A oni swoich skarg raczej nie wycofają.