Zaryzykuję tezę, że za wyjątkiem garstki małych sądów rejonowych sprawy z udziałem banków udzielających w przeszłości na masową skalę kredytów indeksowanych lub denominowanych kursem waluty obcej, zwłaszcza franka szwajcarskiego coraz częściej goszczą na wokandzie. Mimo to aktualną sytuację można porównać z bezdechem - w większości spraw zamiast wyroków zapadają na razie postanowienia zawieszające postępowania do czasu spodziewanego już niebawem orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie C-260/18 (Dziubak). Ma ono odpowiedzieć na pytania prejudycjalne zadane mu przeszło rok temu przez Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie o stwierdzenie nieważności umowy kredytu indeksowanego kursem CHF (sygn. XXV 1255/17). By orzekać zgodnie w duchu dyrektywy 93/13 EWG nie potrzebny jest ten jeden wyrok. Pokazuje to wyraźnie opinia rzecznika generalnego przedstawiona w „polskiej” sprawie we wtorek 14 maja 2019 r.
Czytaj więcej o opinii rzecznika TSUE w polskiej sprawie korzystnej dla frankowiczów >>
Jest ona zgodna z dotychczasowym orzecznictwem unijnego sądu, który najprawdopodobniej podzieli wnioski Rzecznika. Co to w praktyce będzie oznaczać zarówno dla zawieszonych, jak i toczących się postępowań?
Zbędne opinie biegłych dotyczące ustalenia kursy rynkowego
Sprawy zawieszone sądy będą musiały podjąć, decydując o ich dalszym kierunku w zgodzie z wydanymi odpowiedziami TSUE na pytania prejudycjalne. Przypomnijmy, że w co najmniej kilku punktach opinii rzecznik kategorycznie sprzeciwia się możliwości wypełniania luk w umowie powstałych po nieuczciwych warunkach przepisami prawa krajowego odwołującymi się do zasad słuszności czy ustalonych zwyczajów. W przypadku, gdy wcześniej polski sąd wydał postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłego sądowego na okoliczność ustalenia „rynkowego” kursu CHF lub nadpłaty kredytu w porównaniu do średniego kursu CHF publikowanego przez NBP, po wyroku TSUE podzielającym wnioski rzecznika Pitruzzelli stanie się jasne ponad wszelką wątpliwość (choć i dzisiaj wydaje się to oczywiste), że takie postanowienie winno być przez sąd i to z urzędu uchylone. Doszłoby wówczas bowiem do sytuacji określanej w opinii Rzecznika jako „twórcza interwencja” stanowiąca w istocie zaprzeczenie sankcji niezwiązania konsumenta nieuczciwym warunkiem umowy (tu: klauzulą indeksacyjną). Rzecznik podkreślił, co pewnie uczyni także TSUE, że sąd krajowy ma za zadanie wykluczyć stosowanie nieuczciwego warunku (u nas: postanowienia niedozwolonego) i nie jest uprawniony do zmiany jego treści. W innym wypadku doszłoby do zatracenia celu Dyrektywy, jakim jest zniechęcanie przedsiębiorców do zastrzegania w umowach postanowień nieuczciwych. Przedsiębiorcy mogliby wówczas liczyć na to, że sąd uzupełni w razie potrzeby powstałe luki w kontrakcie, a więc że podejmie się (niedopuszczalnej przecież) roli kreatora umowy.
Cena promocyjna: 129 zł
|Cena regularna: 129 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Podstawa do zmian rozstrzygnięcia
Do niedawna jeszcze część sędziów na wniosek banków popełniała ten właśnie błąd, zlecając biegłym poszukiwanie rynkowych kursów, spreadów bądź też odwołując się do średniego kursu waluty ogłaszanego przez NBP, mimo że umowa kredytu tego nie czyniła, lecz zawierała w tym względzie postanowienia naruszające zasadę równowagi kontraktowej czy oznaczoności świadczenia. Zakładam więc, że publikacja opinii rzecznika w sprawie C-260/18 zakończy ten niechlubny proceder. Co jednak w sprawach, w których doszło już do wydania wyroku w pierwszej instancji opartego na tego rodzaju założeniu uzupełniania umowy kredytu średnim kursem obcej waluty lub kursem „rynkowym" przy niedopuszczalnej kreacyjnej roli sądu? I to jeszcze stosownej nie tyle na korzyść co, wbrew woli i interesowi konsumenta, który winien być chroniony przed zakusami silniejszego ekonomicznie przedsiębiorcy narzucającego mu nieuczciwe warunki umowy.
Czytaj także: Bezprawne klauzule powinny skutkować unieważnieniem umowy o kredyt denominowany >>
W mojej ocenie zachodzi ewidentna podstawa do zmiany rozstrzygnięcia. Wyrok zmieniający może być może poprzedzony uzupełnieniem postępowania dowodowego przez sąd drugiej instancji, zwłaszcza w zakresie dowodu z opinii biegłego sądowego, tym razem na właściwie sformułowane tezy, zmierzające do ustalenia okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia postępowania. W drastycznych przypadkach (tam gdzie sąd I instancji oddalił powództwo konsumenta w zasadzie bez przeprowadzenia postępowania dowodowego) może dochodzić do uchylenia wyroku do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji.
Sprawdź w LEX:
Niedozwolone opłaty i prowizje pobierane przez banki w umowach z konsumentami >
Klauzule abuzywne w umowach z konsumentami >
Zwrotu w orzecznictwie TSUE raczej nie będzie, można powoływać się na inne sprawy
Na zakończenie warto wskazać, że z perspektywy orzecznictwa TSUE sprawy frankowe nie musiały być zawieszane. Poszanowanie prawa UE można bowiem wyrazić w bardziej dobitny sposób, nie tyle poprzez formalne zawieszenie postępowania wyrażające tego rodzaju deklarację, co poprzez pozostający w zgodzie z nim wyrok uzasadniony właściwą interpretacją przepisów prawa w duchu Dyrektywy 93/13 EWG i z powołaniem na bogate już przecież orzecznictwo TSUE dotyczące materii kredytów indeksowanych czy denominowanych kursem obcej waluty.
Jako przykład wymienić można choćby wyroki TSUE w sprawach C-186/16 (Adriciuc), C-51/17 (OTP Bank) czy C-118/17 (Dunai). Zresztą do wspomnianego nurtu orzecznictwa TSUE nawiązał także w swojej opinii rzecznik generalny Giovanni Pitruzzella przedstawionej w „polskiej” sprawie C-260/18 (Dziubak) we wtorek 14 maja 2019 r. Trudno więc dzisiaj zakładać, by Trybunał miał dokonać nagłego zwrotu na niekorzyść konsumentów, odchodząc od dotychczasowej wykładni postanowień Dyrektywy 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, której implementację w polskim systemie prawa stanowią przepisy Kodeksu cywilnego o niedozwolonych postanowieniach umowy (klauzulach abuzywnych). TSUE najprawdopodobniej bowiem podzieli wnioski Rzecznika.
W sprawach zawieszonych uwzględnienie orzecznictwa TSUE pewniejsze
Sędziowie często też celowo wstrzymują się z wyznaczaniem terminów rozpraw lub czynią to z odległymi terminami przypadającymi na jesień, licząc na pomocną dłoń z Luksemburga w wyjaśnieniu tych trudnych bądź co bądź zagadnień.
Podstawę w polskim prawie do zawieszenia postępowania stanowi art. 177 § 1 ust. 3[1] Kodeksu postępowania cywilnego, z której to możliwości sądy dzisiaj tak chętnie korzystają. Sąd może wydać i zwykle wydaje tego rodzaju postanowienie z urzędu, nawet bez wniosku jednej ze stron. W praktyce sprawy tzw. kredytów „frankowych” zawieszane są na wszelkich możliwych etapach, nawet przed terminem pierwszej rozprawy, przed lub po opinii biegłego sądowego (a zatem pod koniec pierwszej instancji), jak i również w postępowaniu apelacyjnym. Te ostatnie postanowienia (sądów drugich instancji) nawet nie podlegają zaskarżeniu i nie są przez to uzasadniane na piśmie.
Zjawisko to z jednej strony można ocenić negatywnie z perspektywy ekonomii procesowej, gdyż wpływa na wydłużenie postępowań sądowych, tym samym przeciągając w czasie stan niepewności co do ważności czy skuteczności poszczególnych postanowień umowy kredytu (godząc też w pewność obrotu). Z drugiej jednak strony ocenić należy pozytywnie, tzn. jako wyraźny sygnał płynący z wielu polskich sądów o przynależności do wspólnotowego porządku prawnego.
Tomasz Konieczny jest radcą prawnym, partnerem w kancelarii Konieczny, Grzybowski, Polak, w sądach reprezentuje frankowiczów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.