Nowelizacja ustawy o drogach publicznych reformująca przepisy dotyczące e-myta wyszła wreszcie z etapu podkomisji nadzwyczajnej i dziś zajmie się nią sejmowa komisja infrastruktury. Jednak zdaniem zarówno prawników, jak i przedstawicieli branży transportowej projekt jest przykładem legislacyjnego bubla.
Po pierwsze, nowelizacja zakłada zmianę adresata sankcji za brak opłaty za przejazd. W myśl obowiązujących przepisów odpowiada kierowca. Projekt przewiduje, co do zasady, przerzucenie odpowiedzialności na właściciela pojazdu. – To przejście z jednej skrajności w drugą. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, gdy właściciel firmy transportowej będzie ponosić odpowiedzialność za celowe (bądź wynikające z niedbalstwa) naruszenia dokonane przez pracowników – zwraca uwagę Bartosz Majkowski, radca prawny z kancelarii BMME Radcowie Prawni.
Piotr Mikiel z Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, przypomina, że podczas prac sejmowej podkomisji przedstawiciele branży postulowali stworzenie katalogu obowiązków i przewinień, za które odpowiada kierujący, i tych, za które odpowiedzialność ciąży na posiadaczu samochodu (przedsiębiorcy). – Niestety, nasze postulaty nie zostały uwzględnione – przyznaje Mikiel.
Zgodnie z projektem kierujący będzie odpowiadał za wprowadzenie do urządzenia pokładowego (viaBOX) złych danych. Właściciel lub posiadacz pojazdu ma odpowiadać, jeśli urządzenie viaBOX będzie używane niezgodnie z przeznaczeniem.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna