Czy pani zdaniem polski ustawodawca powinien zmienić nomenklaturę w polskiej ustawie PZP i wprowadzić sformułowania wywodzące się z dyrektywy, np. kryteria klasyfikacji, kryteria selekcji?
Andrzela Gawrońska: Jeżeli weźmiemy pod uwagę kilkanaście lat funkcjonowania w polskiej ustawie PZP określonej nomenklatury, przyzwyczajenie do niej obu stron postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, to nie opowiadam się za jej zmianą tylko z tego powodu, że dyrektywa operuje inną. Zwrócić należy przy tym uwagę na swego rodzaju niezdecydowanie polskiego ustawodawcy. W większości używa naszych krajowych określeń np. warunki udziału w postępowaniu zamiast kryteriów klasyfikacji, kryteria oceny ofert zamiast kryteria udzielenia zamówienia, w mniejszym zaś zakresie wprowadza sformułowania z dyrektyw np. w postaci kryteriów selekcji. Niemniej jednak zauważam i drugą stronę medalu, a mianowicie to, że synchronizacja terminologii mogłaby wyeliminować ewentualne problemy, które mogą pojawić się w praktyce przy stosowaniu nowych przepisów, w tym przy udziale wykonawców zagranicznych czy też przy wypełnianiu Jednolitego Europejskiego Dokumentu Zamówienia, który operuje „ustandaryzowaną” nomenklaturą z dyrektyw.
Czy wprowadzenie szczególnych zasad w zakresie formułowania warunku dotyczącego potencjału ekonomicznego to dobra zmiana?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie może być odmienna w zależności od tego, po której stronie jesteśmy, czy zamawiającego czy też wykonawcy. Nasuwa się też od razu pytanie - dlaczego tylko w tym zakresie pojawiają się „wytyczne” w dyrektywie, a w efekcie także w ustawie PZP, czy jest to wynikiem jakieś analizy i zidentyfikowanych problemów? Abstrahując od tego, wprawdzie nie jestem zwolenniczką aż tak szczegółowych regulacji, bo każde zamówienie jest inne, udzielane niejednokrotnie w różnych realiach rynkowych, ale dotychczasowe orzecznictwo KIO pokazuje, że w praktyce były problemy z ustaleniem odpowiedniej proporcji przychodu do wartości zamówienia. Zdarzały się przypadki wymagania przez zamawiających nawet dziesięciokrotności takiego przychodu, które były uznawane za niedopuszczalne. Jednocześnie nie możemy zapominać o tym, że ustawa PZP nie wyklucza zupełnie możliwości odstępstwa od wskazanej dwukrotności przychodu w stosunku do wartości zamówienia, pozostawiając tym samym ostateczną decyzję zamawiającemu. Będzie ona oczywiście wymagała uzasadnienia w odniesieniu do konkretnego przedmiotu zamówienia lub sposobu jego realizacji.
Jak pani ocenia potencjalny wpływ najnowszej nowelizacji PZP na polski rynek zamówień publicznych? Czy coś realnie się zmieni?
W moim przekonaniu, patrząc kompleksowo na nowelizację PZP, wpłynie ona na polski rynek zamówień publicznych i to w sposób pozytywny. Wiele będzie jednakże zależeć od tego, czy uczestnicy tego rynku będą potrafili prawidłowo stosować nowe regulacje. Mam tu na uwadze między innymi przepisy zwiększające realność udostępniania wykonawcy zasobów przez podmiot trzeci czy rewolucyjne i pozwalające zamawiającemu na olbrzymią elastyczność, przy zachowaniu zdrowego rozsądku, przepisy dotyczące aneksowania umów o zamówienie publiczne. Trzeba mieć także nadzieję, że położony w ustawie PZP nacisk na kryteria pozacenowe przełoży się na zmianę mentalności w zamówieniach publicznych.
Radca prawny dr Andrzela Gawrońska poprowadzi zajęcia podczas zaplanowanego na koniec maja szkolenia: Zamówienia publiczne do 30 000 euro z uwzględnieniem nowelizacji Pzp z 2016 r.>>>
Zmiany mogą pozytywnie wpłynąć na rynek zamówień publicznych
Przygotowywana właśnie nowelizacja prawa zamówień publicznych wpłynie na polski rynek zamówień i to w sposób pozytywny. Wiele będzie jednak zależeć od tego, czy uczestnicy tego rynku będą potrafili prawidłowo stosować nowe regulacje - twierdzi dr Andrzela Gawrońska, była wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych.