Krzysztof Sobczak: Jakimi problemami zajmie się nadzwyczajny zjazd adwokatury? Projektem połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego?
Monika Strus-Wołos: Minister sprawiedliwości zawiesił prace nad projektem tzw. nowej adwokatury, ale nie zrezygnował z nich. Przekazał dalsze prace nad tym projektem samorządom zawodów prawniczych, więc na pewno dużo o tym będziemy mówić podczas zjazdu. Musimy spytać całe środowisko o stosunek do tej idei i zjazd będzie najbardziej miarodajnym forum do takiej dyskusji. Sądzę, że zjazd wytyczy kierunek tych prac.
Czy będzie to także dyskusja o stanie państwa, jak to zapowiedziała Naczelna Rada Adwokacka w uchwale zwołującej to zgromadzenie?
Zapewne tak, z tym że chcielibyśmy skupić się na wymiarze sprawiedliwości. Widzimy potrzebę poważnych zmian w tej dziedzinie. Mało kto wie, że w Polsce są największe w całej Unii Europejskiej bariery w dostępie do wymiaru sprawiedliwości. Mamy najwyższe opłaty sądowe, nie mamy ustawy o bezpłatnej pomocy prawnej, jesteśmy jedynym krajem, który nie ma takich przepisów.
No i przewlekłość postępowań.
Oczywiście. Aby w Polsce uzyskać w procesie cywilnym prawomocny wyrok i go wykonać potrzeba aż 41 tzw. kroków procesowych. Drugie w kolejności państwo w tym „rankingu” ma dwadzieścia kilka takich kroków. W niektórych krajach wystarczy ich kilkanaście, czy nawet dziesięć. Istotną sprawą jest też długość postępowania egzekucyjnego. Bardzo niekorzystnie odstajemy pod tym względem od średniej europejskiej. I to są najważniejsze, prawdziwe problemy polskiego wymiaru sprawiedliwości i bariery dostępu do niego. Naszym zdaniem znacznie ważniejsze od problemu czy łączyć adwokatów z radcami.
Chcielibyśmy też, by był rzeczywisty przepływ ludzi pomiędzy zawodami prawniczymi, ale nie tylko nieograniczony napływ z innych zawodów do adwokatury czy do radców prawnych, ale także żeby najlepsi adwokaci czy radcowie mogli zostawać prokuratorami, notariuszami, a zwłaszcza sędziami.
Obecnie obowiązujące prawo daje taką możliwość.
Prawo daje, ale w praktyce takiego przepływu prawie nie ma. To raczej teoretyczna możliwość.
Jedna radczyni z Gdańska wygrała niedawno w sądzie proces przeciwko Krajowej Radzie Sądownictwa, która odmówiła jej rekomendacji na stanowisko sędziego.
No właśnie, ale musiała to wygrywać na drodze sądowej. W normalnym trybie ten mechanizm prawie nie działa.
A czy samorząd zamierza proponować jakieś zmiany dotyczące własnego środowiska?
Tak, chcemy np. zmieniać zasady prowadzenia postępowań dyscyplinarnych, by były one bardziej transparentne, by unikać zarzutów, że koledzy chronią kolegów. W tym celu chcielibyśmy oderwać strukturę sądów dyscyplinarnych od struktury izb samorządowych. Chodzi o to, by adwokat nie był sądzony przez kolegów z tej samej izby.
W projekcie tzw. nowej adwokatury jest propozycja profesjonalizacji instytucji rzeczników dyscyplinarnych.
Tak, i tę ideę akceptujemy, choć nie ze wszystkimi szczegółami. Nie zgadzamy się jednak na proponowane w tym projekcie upaństwowienie sądownictwa dyscyplinarnego w drugiej instancji. Uważamy, że to powinno być wyłączną domeną samorządu zawodowego.
Wróćmy jeszcze do tego projektu proponującego połączenie zawodów adwokata i radcy prawnego. Z dyskusji, jaka odbyła się na ten temat w samorządzie radcowskim wynika, że opinie są tam podzielone. W środowisku adwokackim dominowała ostra krytyka tego projektu. Czego można się spodziewać po zjeździe adwokatury, w kontekście oczekiwania ze strony ministra sprawiedliwości, że to samorządy przygotują nowy projekt w tej sprawie?
O tym muszą zdecydować delegaci. Jeśli większość powie, że jesteśmy przeciwko połączeniu, będziemy starali się przekonać ministra, że połączenie zawodów nie jest najważniejszym problemem wymiaru sprawiedliwości. Że istnienie jednego lub dwóch zawodów w żaden sposób nie wpłynie na poziom dostępu do usług prawnych, co jest jednym z motywów leżących u źródeł tego projektu. Nie wykluczam też, że pojawią się na zjeździe tendencje na rzecz zjednoczenia. One występują już wśród adwokatów, szczególnie młodszego pokolenia. Być może wystarczy poczekać kilka lat i obydwa środowiska dojrzeją do zgody w tej sprawie. Być może wtedy uda się tę operację przeprowadzić bez takich emocji, jakie to wywołuje obecnie.