Członkowie Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) podjęli decyzję podczas nadzwyczajnego posiedzenia plenarnego w Bukareszcie. A jest ona konsekwencją deklaracji z Lizbony z 1 czerwca br., kiedy to ENCJ oświadczyła, że "z rosnącym zaniepokojeniem śledzi reformę KRS". Organizacja podkreśliła wówczas, że warunkiem członkostwa w ENCJ jest niezależność organizacji krajowej od władzy wykonawczej i ustawodawczej; organizacja członkowska musi też gwarantować wsparcie dla niezależności sądownictwa.

Czytaj:  
KRS zawieszona w prawach członka europejskiej sieci>>

KRS debatuje o wystąpieniu z europejskiej sieci >>

Zawistowski: mamy poważny problem

Prezes SN podkreśla, że Krajowa Rada Sądownictwa w strukturze ENCJ odgrywała istotną rolę, więc znalezienie się jej "w takiej sytuacji", kiedy zostaje zawieszona z powodu niespełnienia standardów - jest poważnym problemem. 

- Istotny jest też wynik głosowania. Z informacji, które mamy wynika, że tylko Bułgaria się wstrzymała. Wszystkie pozostałe rady były za. To oznacza, że w ocenie sędziów europejskich jednoznaczane jest to, że nowa KRS nie spełnia standardu organu niezależnego, który ma stać na straży niezależności sądownictwa. A to jest konstytucyjne zadania KRS - dodaje sędzia Zawistowski. I wskazuje równocześnie, że zgodnie ze standardami międzynarodowymi, powoływanie sędziów musi się odbywać za pośrednictwem niezależnych organów. - Jeśli więc jest tego rodzaju ocena, to powoływanie nowych sędziów przy pomocy tej rady, która w ocenie innych rad nie ma cech organu niezależnego, nie będzie odpowiadało standardom - dodaje. 

 

Niewykluczone kwestionowanie orzeczeń

W ocenie prezesa SN, tym samym może dojść do perturbacji na kilku płaszczyznach. - Mogą pojawić się zarzuty, że ten sąd, który rozpoznawał sprawę, nie był sądem niezależnym w rozumieniu np. artykuł 47 paktu praw podstawowych czy art 6 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. To jest bardzo poważna sprawa. Mamy ustalone orzecznictwo. Jeśli sąd nie jest organem niezależnym, nie można zagwarantować obywatelowi skutecznej ochrony jego praw. Może to spowodować dużą liczbę zaskarżeń orzeczeń prawomocnych, strony będą kwestinować skuteczność wydanych orzeczeń - mówi.

Kolejnym problemem w ocenie Dariusza Zawistowskiego jest uznawanie polskich wyroków i postanowień przez sądy zagraniczne. - Takim pierwszym sygnałem była sprawa irlandzka dotycząca europejskiego nakazu aresztowania. Jeżeli wśród sędziów europejskich będzie takie powszechne przekonanie, że nowi sędziowie są powoływani w sposób niezgodny ze standardami, to rodzi się pytanie czy takie orzecznie będzie uznawane zagranicą. Podobnie jeśli chodzi o skargi wnoszone do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Potencjalnie może dochodzić do wstrzymywania wykonania orzeczeń, w celu zbadania tych kwestii - podkreśla sędzia.

Jak dodaje, dotychczas - przy założeniu, że polskie sądownictwo jest niezależne - uznawanie orzeczeń przez sądy np. niemieckie, francuskie czy holendrrskie odbywało się "niemal automatycznie". 

- Sędziowie nie zastanawiali się, czy ten standard podstawowy jest spełniony, badali tylko przesłanki formalne do uznania orzeczenia. I ta sytuacja może się radykalnie zmienić co byłoby bardzo niekorzystne dla interesów naszych obywateli. Bo może się zdarzyć, że wyroki wydawane przez sądy polskie nie będą wykonywane poza granicami. A to oznacza, że będą nieskuteczne - mówi prezes SN. 

Bagatelizowanie sprawy to brak zrozumienia problemu

Prezes Zawistowski dodaje, że bagatelizowanie decyzji ENCJ oznacza brak zrozumienia problemu. - Jedną z zasad państwa prawa jest nie tylko to żeby obywatel zyskał wyrok stwierdzający jego prawa, ale również to żeby on ten wyrok mógł efektywnie wykonać. Więc z tego punktu widzenia ta sytuacja może być bardzo trudna. Bagatelizowanie tego problemu, twierdzenie, że ta europejska sieć ma niewielkie znaczenie to jest niezrozumienie tych problemów. Jest to organizacja, które jest uznawana na świecie, finansowana z budżetu europejskiego. Wbrew temu co się mówi - decyzja ENCJ będzie w wielu instytucjach brana pod uwagę - zaznacza.