Czytaj: Rząd w tajemnicy przygotowuje wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej>>
Ratyfikacja podpisanej w 2011 r. w Stambule Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej wzbudziła ogromną burzę i protesty środowisk z prawej strony politycznej w naszym kraju. Zwolennicy tradycyjnie rozumianych "wartości rodzinnych" podnoszą szereg argumentów przeciwko Konwencji antyprzemocowej, czy zasadnych - to inna sprawa. Warto się jednak zastanowić nad tym, w jakim świetle ewentualny akt wypowiedzenia Konwencji będzie stawiać Polskę na arenie europejskiej, a także, czy nie będzie on stanowił, sam w sobie, naruszenia pozytywnych obowiązków wynikających dla naszego kraju z Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Sama Konwencja antyprzemocowa w swej preambule odwołuje się do dorobku orzeczniczego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w którym wyznaczono najważniejsze standardy ochrony kobiet przed stosowaniem przemocy i łamaniem ich praw podstawowych, zarówno w rodzinie, jak i poza rodziną. Standardy te wynikają z charakteru skarg, wnoszonych do Trybunału od prawie 20 lat, w których dominantą i cechą negatywnie wyróżniającą jest naruszenie praw podstawowych ofiary ze względu na jej płeć żeńską lub w silnym związku z tą płcią. Stwierdzone naruszenia praw podstawowych dotyczą nie tylko zakazu dyskryminacji ze względu na płeć (art. 14 Konwencji o prawach człowieka), lecz tak poważnych postanowień Konwencji jak prawo do życia (art. 2), zakaz tortur i nieludzkiego i poniżającego traktowania (art. 3) oraz prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego (art. 8).
Pierwszą z grup spraw z gatunku "przemoc przeciwko kobietom" to sprawy związane ze zgwałceniem i naruszeniem wolności seksualnej kobiety, w których Trybunał najczęściej stwierdzał naruszenie zakazu nieludzkiego i poniżającego traktowania z art. 3 Konwencji i poszanowania życia prywatnego i rodzinnego z art. 8. Skargi te dotyczyły nie tyle samego faktu naruszenia wolności seksualnej ofiary, ile niewystarczającej i nieudolnej reakcji organów władzy krajowej na popełnione przestępstwo: ślimaczące się postępowania karne (jak na przykład 26 lat w sprawie M.A, przeciwko Słowenii, wyrok ETPC z 15 stycznia 2015r., skarga nr 3400/07), brak identyfikacji lub ukarania sprawców, czy też niesławna sprawa O'Keeffe przeciwko Irlandii, wyrok Wielkiej Izby ETPC z 28 stycznia 2014 r., skarga nr 35810/09, w której skarżąca była przez lata molestowana przez dyrektora szkoły publicznej (Irlandia przez dziesięciolecia nie sprawowała w praktyce żadnego nadzoru nad szkołami publicznymi, które znajdowały się pod zarządem władz kościelnych). W tej grupie znalazła się też "polska" sprawa zgwałconej 14-latki, która wskutek zgwałcenia zaszła w ciążę i nie była w stanie uzyskać sprawnego przerwania tej ciąży (P. i S. przeciwko Polsce, wyrok ETPC z 30 października 2012 r., skarga nr 57375/08).
Inną grupę spraw stanowią swoiste rodzaje przemocy wymierzone w kobiety, takie jak przymusowe poddawanie badaniom ginekologicznym po zatrzymaniu przez policję, grożenie zgwałceniem przez funkcjonariuszy policji, narażenie na poddanie zabiegowi obrzezania w przypadku wydalenia do państwa pochodzenia, handel żywym towarem czy zabójstwa "honoru".
Osobną kategorię skarg stanowią sprawy dotyczące przemocy domowej, której ofiarami zwykle padają kobiety i dzieci, i w których dochodzi nawet do śmierci ofiary lub poważnego rozstroju jej zdrowia, z naruszeniem prawa do życia z art. 2 Konwencji o prawach człowieka. W praktyce, sprawy te dotyczą wyłącznie sytuacji stosowania przemocy wobec kobiet (i często ich dzieci) przez mężów/partnerów w środowisku domowym, przy czym pojawia się tu zarówno problem stosowania drastycznej przemocy fizycznej (bicie, zastraszanie, grożenie śmiercią, próby zabójstwa, a nawet zgony pokrzywdzonych), jak i przemocy finansowej i psychicznej. Ponownie - stwierdzenia naruszenia praw podstawowych ofiar w skardze przed Trybunałem wynikały nie tyle z zaistnienia samego zjawiska przemocy domowej, ile z niewystarczającej reakcji krajowych organów władzy. Brak systemowych rozwiązań pomocy ofiarom przemocy domowej, przewlekłość postępowań, brak skutecznej ochrony ofiary w czasie postępowania, indolencja organów ścigania - często prowadziły do tragedii.
Linia orzecznicza Trybunału w Strasburgu w sprawach dotyczących przemocy przeciwko kobietom opiera się na jednym podstawowym założeniu konceptualnym, to jest spoczywającym na państwie-stronie Konwencji o prawach człowieka obowiązku reagowania i zapobiegania. Zakaz dyskryminacji, prawo do życia, zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania, prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego - oznaczają nie tylko negatywny nakaz nieingerowania przez władze państwowe w sferę życia obywatelki i obywatela. Państwo nie może dyskryminować, traktować poniżająco i bezzasadnie ingerować w życie rodzinne - to prawda. Obowiązek ten idzie jednak dalej i oznacza pozytywny nakaz przyjmowania przez państwa środków prawnych, ogólnych i szczególnych, oraz powoływania do życia skutecznych systemów zapobiegania i reagowania na naruszenia praw podstawowych, zwłaszcza w przypadku zidentyfikowanych grup szczególnie "wrażliwych" i narażonych na naruszenia praw podstawowych. To w takim kontekście - realizacji konwencyjnego, pozytywnego obowiązku ochrony - należy postrzegać przystąpienie i ratyfikację przez Polskę Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Trybunał Praw Człowieka często podkreśla, iż z Konwencji o prawach człowieka nie wynika dla państw-stron obowiązek przyjmowania dodatkowych, "ponadprogramowych" praw przysługujących obywatelom dla ochrony ich praw podstawowych. Trybunał nie może zatem zmusić żadnego z państw do przyjęcia na siebie i wykonywania dodatkowych obowiązków traktatowych w sferze ochrony praw człowieka. Niemniej jednak, jeżeli dane państwo - jak Polska w omawianej sytuacji - już przyjęło na siebie zobowiązanie realizacji standardu wyższego, to ma obowiązek się go "trzymać". Ewentualne wypowiedzenie Konwencji antyprzemocowej stanowiłoby zatem bardzo niebezpieczny precedens, który trzeba jednoznacznie uznać za zjawisko wyjątkowo negatywne i sprzeczne z postanowieniami i duchem Konwencji o prawach człowieka.