Prokuratura, na podstawie zawiadomienia z urzędu skarbowego, wszczęła śledztwo, zarzucając Gerardowi B., że świadomie nie odprowadził należnej z podatku kwoty 1,7 mln zł. Proceder miał trwać od maja 2015 r. do grudnia 2016 r. Wówczas notariusz usłyszał zarzut.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy; w śledztwie składał lakoniczne wyjaśnienia; mówił m.in. "wydaje mi się, że to elektroniczny system e-puap naliczał kancelarii większy podatek niż powinien on faktycznie wynosić".
Kontrole przeprowadzone przez sąd, który nadzoruje działania notariatów, wykazały jednak, że podatek powinien zostać zapłacony.
We wtorek w sądzie Gerard B. odmówił składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania nawet od swego obrońcy. "Trwa audyt księgowy w mojej kancelarii i do jego zakończenia nie chcę się wypowiadać" - powiedział oskarżony.
Wcześniej – już po postawieniu zarzutów – rozpoczął leczenie psychiatryczne, więc sąd zalecił wykonanie biegłym opinii, czy oskarżony może uczestniczyć w procesie. Wstępna, ustna opinia wskazuje, że nic nie stoi temu na przeszkodzie.
Na kolejnej rozprawie przesłuchani będą świadkowie. To dwie pracownice skarbówki i dwie pracownice kancelarii notarialnej, które odpowiadały m.in. za sprawy księgowe.
Gerard B. został pozbawiony prawa prowadzenia kancelarii notarialnej na mocy orzeczenia sądu dyscyplinarnego.(PAP)
autor: Roman Skiba