Od ubiegłego roku środowiska związane z rynkiem książki forsują projekt ustawy o jednolitej cenie książki. Projekt nakłada na wydawców i importerów obowiązek ustalenia jednolitej ceny książki przed wprowadzeniem jej do obrotu. Cena nowości miałaby być stosowana przez 12 miesięcy przez wszystkie podmioty prowadzące jej sprzedaż. W grudniu ubiegłego roku w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego odbyło się spotkanie przedstawicieli Polskiej Izby Książki z minister Małgorzatą Omilanowską. Choć oficjalnym tematem rozmowy były regulacje dotyczące tzw. obowiązkowych egzemplarzy bibliotecznych, to nieoficjalnie rozmawiano też o projekcie ustawy przygotowanym przez PIK. - Widzimy wsparcie ze strony Ministerstwa Kultury. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że bez poważnych zmian rynek księgarń będzie upadał - mówił Włodzimierz Albin, prezes PIK.
Czytaj: Apel ws. prawa o jednolitej cenie książki>>>
Zdaniem PIK i przedstawicieli branży na ustawie o jednolitej cenie książki zyskają nie tylko księgarze, ale również czytelnicy i wydawnictwa. Najważniejszym kryterium projektu ustawy jest cena. Ma ona być jednolita przez pierwsze 12 miesięcy od premiery we wszystkich kanałach sprzedaży - księgarnia stacjonarna, internetowa czy hipermarket. Najwięcej na tym stracą właściciele sklepów internetowych, którzy obecnie oferują najniższe ceny. Zyskać mają małe, stacjonarne księgarnie. Zdaniem przedstawicieli branży klienci będą właśnie do nich przychodzili po książki i w efekcie ma to wyhamować falę bankructw.
Więcej: wyborcza.biz/biznes>>>
W UE rynek książki uregulowany, w Polsce trwa dyskusja
Przepisy dotyczące regulacji cen publikacji wydawniczych istnieją w większości państw Unii Europejskiej. W Polsce od kilku lat nie udaje się przeforsować projektu. Ministerstwo Kultury nie przyjęło jasnego stanowiska, czy jest za wprowadzeniem jednolitej ceny książki.