Według prokuratury apelacyjnej w Białymstoku adwokaci mieli się powoływać na rzekome znajomości w sądach i za pieniądze załatwiać skazanym przerwy w odbywaniu kar albo uzyskiwać warunkowe zwolnienia. Za płatną protekcję grozi kara do 8 lat więzienia.
Na ławie oskarżonych zasiada w sumie pięć osób, w tym dwóch adwokatów Ryszard B. i Stanisław B.; trzej pozostali oskarżeni to osoby, które miały według prokuratury pośredniczyć w kontaktowaniu osadzonych, zainteresowanych korzystnymi rozstrzygnięciami sądowymi, z adwokatami.
Na ostatniej rozprawie sąd wysłuchał mów końcowych obrońców oskarżonych oraz prokuratora i odroczył wydanie wyroku.
W piątek sędzia Wojciech Krawczyk otworzył na nowo przewód sądowy. Podkreślił, że istnieje konieczność przesłuchania dodatkowo pięciu świadków, a także sprowadzenia akt dotyczących spraw karnych z sądu rejonowego w Gdańsku. Odroczył termin rozprawy do 22 listopada.
Mecenasi Stanisław B. i Ryszard B. zostali oskarżeni o to, że wprowadzali w błąd swych klientów co do tego, iż mieli znajomości w instytucjach wymiaru sprawiedliwości - w wydziałach penitencjarnych sądów i obiecywali "pomyślne" dla skazanych załatwianie spraw. Według oskarżyciela publicznego chodziło o korzystne rozstrzygnięcia w postępowaniach wykonawczych dotyczących orzeczeń w sprawie przerw w odbywaniu kary więzienia albo doprowadzenia do warunkowego przedterminowego zwolnienia z odbywania kary. Do tych przestępstw miało dochodzić według prokuratury w 2003 r.
Prokuratur w mowie końcowej zażądał kar bezwzględnego pozbawienia wolności dla obydwu mecenasów, dla Ryszarda B. - kary 3,5 roku więzienia a dla Stanisława B. kary 2,5 roku więzienia. Złożył także wniosek, by sąd wobec adwokatów orzekł 10-letni zakaz wykonywania zawodu.
Wobec trzech pozostałych oskarżonych, którzy mieli kontaktować osadzonych z adwokatami, prokurator zażądał kar po 1,5 roku pozbawienia wolności.
Obrońcy oskarżonych adwokatów wnieśli o uniewinnienie. Dowodzili, że akt oskarżenia oparty jest na niewiarygodnych zeznaniach świadków, którymi są groźni przestępcy. Według obrony, prokurator oparł swe oskarżenie na pomówieniach np. gangstera z Trójmiasta Marcina Ł. który został skazany na karę 10 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa a po wyjściu z więzienia pobił dotkliwie niedoszłą ofiarę i ją okradł.
Według obrońców oprócz zeznań skruszonych przestępców prokuratura nie dysponuje żadnymi innymi dowodami takimi jak choćby nagrania z podsłuchu.