Trzy ustawy - o sądach powszechnych, o Sądzie Najwyższym i o Trybunale Konstytucyjnym - po uchwaleniu w ubiegłym tygodniu przez Sejm i zatwierdzeniu bez poprawek w poniedziałek przez Senat, czekają na podpis prezydenta.
Czytaj: KE: zmiany dot. polskich sądów niewystarczające>>
Zaproponowane przez PiS zmiany w całkiem niedawno uchwalonych ustawach miały wychodzić na przeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej, która uruchomiła wobec Polski procedurę dotyczącą przestrzegania praworządności. Ale jak się okazuje Komisja "nie kupuje" tego ustępstwa. Jak powiedział wczoraj wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans, "przyjęte dotychczas przez polski parlament zmiany są dla Komisji niewystarczające". Konsekwentnie odsyła on do ogłoszonych w grudniu rekomendacje KE w tej sprawie i podkreśla, że oczekuje od polskich władz dalszych działań w tym kierunku. Precyzuje też, że czas w którym to powinno nastąpić to maju.
Krytycznie o działaniach polskich władz w tym zakresie wypowiadała się też większość (poza Węgrami) ministrów ds. UE, którzy uczestniczyli we wtorek 17 kwietnia w naradzie w Luksemburgu. Wiceprzewodniczący Timmermans przedstawił im swoją ocenę stanu realcji z Polską w tej sprawie.
W podobnym tonie wypowiedział się też przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, który stwierdził, że organy UE oczekują teraz na kolejne ruchy ze strony Polski.
Czy takie działania w najbliższym czasie nastąpią? Bardzo możliwe, a podstawy ku takiemu podejrzeniu daje wczorajsza wypowiedź wiczeszefa MSZ Konrada Szymańskiego, który po spotkaniu w Luksemburgu ministrów ds. europejskich stwierdził, że "prawdopodobne jest wprowadzenie paru kolejnych zmian w reformie wymiaru sprawiedliwości". Mówił to w dzień po uchwaleniu zmian tak źle przyjętych przez wiceprzewodniczącego Timmermansa i większość ministrów z państw UE, a więc raczej nie miał na myśli tych zmian już uchwalonych. Raczej chodzi o jakieś kolejne zmiany. Szymański nie zdradził, czego one mogą dotyczyć, ale stwierdził, że są one "bardzo dobrze znane na forum UE". Powołał się przy tym na "deklarację premiera Mateusza Morawieckiego" w tej sprawie, co może sugerować, że premier coś zadeklarował podczas swych niedawnych rozmów z Fransem Timmermansem i przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem.
Interesująco z tego punktu widzenia zabrzmiała też środowa wypowiedź Donalda Tuska. Przewodniczący Rady Europejskiej powiedział, że porozumienie Polski z Komisją Europejską w sprawie praworządności jest w rękach rządu w Warszawie i partii rządzącej. I dodał, że są wystarczające powody do tego, by wierzyć, że porozumienie z KE będzie możliwe.
Jeśli rzeczywście przemier obiecał szefom KE coś więcej niż właśnie uchwalił nasz parlament, to zapewne wkrótce możemy się spodziewać ujawnienia przez PiS odpowiednich projektów. Być może gdzieś już trwają nad nimi prace, chociaż minister Szymański zastrzega, że "polski parlament nie może działać na pewno pod presją międzynarodową".
Jeśli jednak premier już wcześniej zadeklarował jakieś dalej idące zmiany to trudno nie postawić pytania, dlaczego nie zostały one zaproponowane w ramach projektów nowelizacji, które właśnie zostały uchwalone. Czyżby ich autorzy liczyli, że tylko tymi niewielkimi zmianami zaspokoją oczekiwania KE i większości unijnych partnerów? Wczorajsze spotkanie w Luksemburgu pokazało, że to się nie uda.
A może to taka taktyka, że damy trochę, może "kupią". Jeśli nie, to jeszcze dołożymy. A jak nadal będzie mało, to pod "presją międzynarodową" pójdziemy jeszcze kroczek dalej. A przy okazji będziemy obrzydzać tę Unię, że ciągle się Polski czepia.