Gdy w czwartek rano rozpoczęło się posiedzenie Sejmu, pierwsze czytanie tego projektu było w porządku obrad. Potem jednak wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO-KO) poinformowała, że został on wykreślony. Zastrzegła jednak, że być może punkt ten zostanie jednak rozpatrzony. - W tej chwili sejmowe biuro prawne analizuje zgłoszoną do projektu autopoprawkę, którą do projektu zgłosił poseł PiS Marek Ast - poinformowała. Treści autopoprawki nie podano. 

Według projektu, gdyby Zgromadzeniu Ogólnemu sędziów SN nie udało się wyłonić dla prezydenta pięciu kandydatów na I prezesa SN lun na prezesów kierujących poszczególnymi izbami, to prezydent wybierałby ich spośród wszystkich sędziów tego sądu. 
Po uchwaleniu tej nowelizacji nie byłoby już możliwości wnoszenia odwołań od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa zawierających wnioski o powołanie przez prezydenta wyłonionych kandydatów na sędziów SN. 
Projekt przewiduje też, że decyzje o uchyleniu immunitetów sędziów m.in. sądów powszechnych w pierwszej i drugiej instancji miałaby podejmować Izba Dyscyplinarna SN.

Więcej: Projekt PiS: Nominacje do SN bez odwołania, Izba Dyscyplinarna uchyli immunitet sędziego>>
 

Marszałek widzi niekonstytucyjność projektu

Projekt, który przewiduje już dziewiąty w tej kadencji pakiet zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, pojawił się w ubiegły czwartek na stronie internetowej Sejmu. Jednak w wtorek 23 kwietnia reprezentujący autorów projektu poseł PiS Marek Ast poinformował, że marszałek Sejmu ma wątpliwości co do zgodności z konstytucją przepisu przygotowanego przez posłów PiS projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, dotyczącego zasad powoływania I prezesa SN przez prezydenta. Dlatego - jak mówił poseł - na razie nie wiadomo, kiedy projekt zostanie skierowany do prac parlamentarnych.

Czytaj: Marszałek blokuje dziewiątą nowelizację ustawy o SN>>

Poseł Ast powiedział, że "marszałek Sejmu ma wątpliwości, co do zapisów związanych z powoływaniem I prezesa SN przez prezydenta". - Marszałek Marek Kuchciński być może będzie zwracał się o dodatkowe opinie w tej sprawie do Biura Analiz Sejmowych - powiedział.
Jak dodał, projekt nowelizacji ustawy o SN raczej nie trafi pod obrady Sejmu podczas trwającego posiedzenia Izby. - Na razie nie wiem nic, żeby pierwsze czytanie projektu miało być włączone do porządku trwającego posiedzenia. Zakładam, że na to posiedzenie ten projekt raczej nie trafi, raczej po majówce - mówił. Jak poinformowała wicemarszałek Kidawa-Błońska, jeśli opinia sejmowego biura prawnego będzie pozytywna, to możliwe, że marszałek wprowadzi projekt z powrotem do porządku obrad Sejmu.

 

Cena promocyjna: 199 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Nie tylko marszałek ma wątpliwości

Projekt był krytykowany przez opozycję oraz przez wielu ekspertów. Wątpliwości co do konstytucyjności przepisu ustawy o SN wyrażał zaraz po pojawieniu się projektu rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski. - Zaproponowana w projekcie możliwość powołania I prezesa SN przez prezydenta bez uchwały Zgromadzenia Ogólnego sędziów SN "wydaje się być rozwiązaniem niezgodnym z konstytucją" - mówił.  - To rozwiązanie wydaje się być sprzeczne z art. 183 ust 3. konstytucji, który mówi, że prezydent powołuje prezesa SN spośród kandydatów wskazanych przez Zgromadzenie Ogólne sędziów SN - dodał rzecznik SN.
Krytycznie o projekcie posłów PiS wypowiedział się też rzecznik praw obywatelskich. - Zaproponowane przez posłów Prawa i Sprawiedliwości zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym, KRS i w prawie o sądach powszechnych zawierają rozwiązania niekonstytucyjne, a sposób procedowania tych zmian nie gwarantuje poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości - ocenił dr Adam Bodnar.

Czytaj: RPO: Dziewiąta nowelizacja ustawy o SN po raz kolejny złamie konstytucję>>

Krytyczną opinię o projekcie opublikował też Sąd Najwyższy. - Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że przedmiotowe unormowania są ewidentnie niezgodne z art. 183 ust. 3 Konstytucji RP, który bardzo jednoznaczne reguluje tryb powoływania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego - czytamy w dokumencie.