Rafał Bujalski: Kilka dni temu ukazał się ciekawy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący wydawania spadkobiercom europejskich poświadczeń spadkowych. W sprawie wziął również udział przedstawiciel polskiego rządu. Jakie było tło tej sprawy i jak ją rozstrzygnął Trybunał?
Marcin Margoński: Tło sprawy C-558/16, Mahnkopf stanowił problem bardzo charakterystyczny dla prawa niemieckiego. Ustawowym ustrojem majątkowym małżeńskim jest w Niemczech rozdzielność z wyrównaniem dorobków. W przypadku śmierci jednego z małżonków ustawodawca niemiecki przewidział uproszczone wyrównanie dorobków poprzez zwiększenie o dodatkową 1/4 wynikającego z dziedziczenia ustawowego udziału w spadku małżonka dłużej żyjącego. To rozwiązanie od zawsze przysparzało w sprawach międzynarodowych dużych trudności, bo stanowi kombinację regulacji ustroju majątkowego małżeńskiego z regulacją prawa spadkowego. Po bardzo długich sporach niemieckie orzecznictwo zakwalifikowało je na gruncie narodowego prawa kolizyjnego jako instytucję prawa majątkowego małżeńskiego.
Rozumiem, że problem pojawił się, gdy Unia Europejska przyjęła rozporządzenie w sprawie europejskiego poświadczenia spadkowego.
Tak, problem odżył po rozpoczęciu stosowania nowych unijnych przepisów zawartych w rozporządzeniu 650/2012. Wydając tego rodzaju poświadczenia sądy niemieckie stanęły przed następującym dylematem: podstawą wydania poświadczenia jest przywołane unijne rozporządzenie, które stosuje się w międzynarodowych sprawach spadkowych, ale które nie dotyczy aspektów majątkowych małżeńskich. Powstało dlatego pytanie, czy ów dodatkowy udział w spadku wynikający z regulacji majątkowych małżeńskich ujawniać w europejskim poświadczeniu spadkowym. Impulsem do przesądzenia tego problemu stała się sprawa spadkowa rodziny Mahnkopf.
Jak wyglądał stan faktyczny tej sprawy?
Wdowa i syn po niemieckim spadkodawcy zamieszkałym w Niemczech dziedziczący z ustawy uzyskali najpierw niemieckie poświadczenie dziedziczenia, w którym uwzględniony został udział w spadku wdowy wynikający zarówno z niemieckiego prawa spadkowego, jak i wspomniany dodatkowy udział wynikający z ustania ustroju rozdzielności z wyrównaniem dorobków. W skład spadku wchodziła nieruchomość położona w Szwecji i dlatego rodzina złożyła w niemieckim sądzie również wniosek o wydanie europejskiego poświadczenia spadkowego. No i sądy niemieckie musiały zmierzyć się z pytaniem, jakiej treści poświadczenie powinno zostać wydane.
Jak na to pytanie odpowiedział TSUE?
Trybunał w wydanym 1 marca 2018 r. wyroku poszedł pod prąd wcześniejszemu orzecznictwu niemieckiemu i uznał, że na gruncie prawa unijnego niemieckie rozwiązanie, o którym tu mówimy, należy postrzegać jako materię prawnospadkową. Znajduje do niego zastosowanie rozporządzenie w sprawie europejskiego poświadczenia spadkowego. Taki udział w spadku, choć ma korzenie w prawie majątkowym małżeńskim, należy dlatego ujawniać w europejskim poświadczeniu spadkowym. Trybunał podzielił ocenę sformułowaną wcześniej w opinii rzecznika generalnego prof. Macieja Szpunara. Względy pragmatyczne sprawiły, że orzeczenie Trybunału w gruncie rzeczy nie mogło być inne.
Rozumiem, że sprawa ma znaczenie dla stosowania prawa w Polsce, skoro przystąpił do niej polski rząd?
Polska jest jednym z krajów członkowskich Unii od początku dość aktywnie uczestniczących w pracach nad rozporządzeniem 650/2012. Polscy eksperci rządowi współuczestniczyli w jego opracowaniu. Myślę, że słusznie wychodzi się w Warszawie z założenia, że przy skali polskiej migracji sprawne funkcjonowanie tego aktu prawnego i przełamywanie barier w tym obszarze leżą w interesie polskich obywateli.
Problem rozstrzygnięty w sprawie Mahnkopf był bardzo charakterystyczny dla niemieckiego systemu prawnego i był w pierwszej mierze problemem niemieckim. Promieniował jednak także na obszary prawne innych państw członkowskich. Od wielu miesięcy niemieckie sądy wstrzymywały się z wydawaniem europejskich poświadczeń spadkowych przy ustawowym dziedziczeniu małżonka w zbiegu z krewnymi spadkodawcy, a więc bardzo powszechnej konstelacji, oczekując na orzeczenie Trybunału. Dotyczyło to także spraw polsko-niemieckich i były z tego względu problemy z wylegitymowaniem w Niemczech spadkobierców, którzy chcieli sprzedać odziedziczone w Polsce nieruchomości. Gdyby wreszcie Trybunał orzekł inaczej, do Polski napływałyby krajowe niemieckie poświadczenia dziedziczenia i europejskie poświadczenia spadkowe wydane w tej samej sprawie spadkowej a różniące się w zakresie wysokości udziału małżonka w spadku. Byłby to realny problem dla polskich ksiąg wieczystych, notariuszy, ale też kontrahentów spadkobierców wylegitymowanych przez niemieckie sądy. Funkcjonujemy w systemie naczyń połączonych. Problem niemiecki może szybko stać się problemem polskim i vice versa.
Czy przed Trybunałem toczą się jakieś inne postępowania dotyczące europejskich poświadczeń spadkowych?
Bezpośrednio europejskiego poświadczenia spadkowego dotyczy tocząca się przed Trybunałem sprawa C-102/18, Brisch. Odnosi się ona do bardzo technicznego pytania, czy formularz wniosku o wydanie tego poświadczenia ma charakter fakultatywny, czy też jego użycie jest obligatoryjne. W piśmiennictwie nie budziło większych kontrowersji, że formularz nie jest obligatoryjny, ale niemiecki sąd drugiej instancji postanowił zapytać o to Trybunał, bo wcześniej sąd pierwszej instancji odmówił wydania poświadczenia ze względu na niewypełnienie przez wnioskodawcę tego formularza.
Z polskiego punktu widzenia istotniejsze są natomiast dwa inne postępowania prejudycjalne, które dotyczą narodowych procedur legitymowania spadkobierców, stanowiących alternatywę względem europejskiego poświadczenia spadkowego.
Jakiej kwestii dotyczy pytanie prejudycjalne w pierwszej sprawie?
W sprawie C-20/17, Oberle sąd niemiecki pyta Trybunał, czy niezależnie od europejskiego poświadczenia spadkowego możliwe jest wydawanie krajowych niemieckich poświadczeń dziedziczenia poza systemem norm jurysdykcyjnych rozporządzenia. W sprawie tej wypowiedział się już rzecznik generalny prof. Maciej Szpunar, który w swojej opinii rekomendował Trybunałowi uznanie, że normy jurysdykcyjne rozporządzenia 650/2012 wiążą także w krajowych postępowaniach sądowych legitymujących spadkobierców, co w Polsce nie budziło zresztą najmniejszych kontrowersji. Problem ten jest po części podyktowany odmiennością niemieckiej wersji językowej tekstu rozporządzenia 650/2012.
Rozumiem. A czego dotyczy problem w drugiej ze spraw?
Druga sprawa - C-658/17, WB - która dopiero się rozpoczęła, dotyczy kwalifikacji polskiego aktu poświadczenia dziedziczenia na gruncie rozporządzenia 650/2012 jako orzeczenia albo dokumentu urzędowego. Jej wynik bardzo silnie wpłynie na praktyczne możliwości użycia polskiego aktu poświadczenia dziedziczenia w innych państwach Unii stosujących rozporządzenie 650/2012.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
______________________
* Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu.