Jak pisze Rzeczpospolita, w 2015 r. przy podobnym wpływie zgodził się bowiem na areszt domowy w blisko 11 tys. spraw.
Generał Paweł Nasiłowski, odpowiedzialny za działanie dozoru elektroniczego, mówi że często winien jest upływ czasu. Od momentu wpłynięcia wniosku o areszt domowy do chwili uzyskania przez sąd kartoteki karnej konkretnego skazanego mija siedem do dziesięciu dni. W tym czasie w jego kartotece karnej pojawiają się wpisy o nowych drobnych karach i sąd ma związane ręce. Musi odmówić bransolety.
Nie bez znaczenia jest też dotychczasowy życiorys skazanego. Kiedy sąd penitencjarny decydujący o areszcie domowym widzi, że od wielu lat narusza on prawo, to choć w grę wchodzą często głównie drobne czyny, myśli sobie: skoro sąd orzekający w sprawie karnej skazał go na więzienie, to na taką karę zasłużył.
Źródło: Rzeczpospolita / Autor: Agata Łukasiewicz