Czytaj: TK: Uchwała trzech Izb Sądu Najwyższego niezgodna z Konstytucją>>
Sędzia Leon Kieres stwierdził w swym zdaniu odrębnym do wyroku z 20 kwietnia br., że Trybunał Konstytucyjny powinien umorzyć sprawę, gdyż nie ma on uprawnień do kontroli uchwał Sądu Najwyższego.
Uchwała nie podlegała kontroli
- W moim przekonaniu meritum orzeczenia i przesłanki jego uzasadnienia oraz skutki oparte zostały na błędnej weryfikacji wniosku premiera ze wskazanymi wzorcami kontroli - uzasadniał zdanie odrębne prof. Kieres. - Uchwały wykładnicze Sądu Najwyższego mogą być wydawane w sytuacji rozbieżności w wykładni przepisów prawa, które są reakcją na różne niedoskonałości prawa stanowionego powodującą niejednolite jego stosowanie - podkreślił. Jego zdaniem nietrafne jest dopatrywanie w uchwale SN norm wiążących, nie zawiera przepisów prawa podlegających kontroli Trybunału Konstytucyjnego. Wydawanie uchwał nie może być zakwalifikowane jako realizacja kompetencji o charakterze prawotwórczym. Komentowana uchwała SN z 23 stycznia br. ma także cechy uchwał wykładniczych.
- Moim zdaniem w sentencji tej uchwały element subsumpcyjny przeważa nawet nad elementem interpretacyjnym. Zawiera on bowiem wskazówki, w jaki sposób stosować znane od lat pojęcia "nienależyta obsada sądu" i "sprzeczność składu sądu z przepisami prawa" w nowych okolicznościach faktycznych, wynikających z udziału w składach orzekających sędziów powołanych przez prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sadownictwa ukształtowanej przez ustawę z 8 grudnia 2018 r. o KRS - zaznaczył sędzia Kieres. - W tym kontekście zarzut wnioskodawcy, że uchwała Sądu Najwyższego zawiera nowości normatywne uważam za niewłaściwy. Trudno oczekiwać, aby w takiej sytuacji SN ograniczył się do powtórzenia treści interpretowanych przepisów czy odczytywał je w taki sam sposób jak poprzednio, bez uwzględnienia ich znacząco zmienionego kontekstu, który był bezpośrednią przyczyną rozbieżności w orzecznictwie - dodał.
Według sędziego Kieresa nietrafne jest przyjęcie przez TK, że zaskarżona uchwała zawiera wiążące normy prawne, tj. zakazy, nakazy lub dozwolenia. Zdaniem sędziego Kieresa argumenty systemowe przemawiają za tym, że wzajemna relacja między TK i SN nie ma charakteru nadrzędności. SN kontroluje stosowanie prawa, a Trybunał kontroluje stanowienie prawa - przekonywał sędzia.
Czytaj: Prof. Zoll: TK nie może oceniać uchwał Sądu Najwyższego>>
Trybunał to nie wyższa instancja
Sędzia Piotr Pszczółkowski uzasadniał swoje zdanie odrębne tym, że uchwała SN jest aktem stosowania prawa, a nie stanowienia prawa - jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny. - Moim zdaniem Trybunał w sposób nieuzasadniony, w świetle dotychczasowego orzecznictwa, w istocie w sposób arbitralny uznał uchwałę SN z 23 stycznia br. za przepis prawa w rozumieniu art. 188 pkt. 3 Konstytucji - stwierdził sędzia Pszczółkowski. - Rozszerzył tym samym zakres swojej kognicji poza ramy wyznaczone przez przepisy Konstytucji. Wyszedł także TK z roli negatywnego ustawodawcy, przypisując sobie rolę organu wyższej instancji od orzeczeń Sądu Najwyższego - dodał.
Zdaniem sędziego nowy sposób wyboru sędziów przez KRS budzi nadal wiele wątpliwości w orzecznictwie sądowym, ale też może budzić wątpliwości uczestników postępowań w konkretnych sprawach rozpoznawanych przez sądy. SN zmierzał w uchwale do usunięcia rozbieżności w orzecznictwie tego sądu. Przyjęcie, że uchwała tama moc zasady prawnej nie przesądza, iż jest ona aktem normatywnym - argumentował sędzia Pszczółkowski. - Wykładania dokonana przez SN ma mieć moc wiążąca dla składów orzekających tego sądu, nie wiąże jednak pozostałych składów sądów powszechnych - ocenił.
Zdaniem sędziego Pszczółkwskiego, uchwała nie jest także aktem prawa wewnętrznie obowiązującego, który regulowałby działanie jednostek organizacyjnych podległych Sądowi Najwyższemu ani nie dotyczy wszystkich sędziów sądów powszechnych, to jest nadzór judykacyjny, podjęty w celu realizacji funkcji orzeczniczych, co wynika z wprost z ustawy o Sądzie Najwyższym. - Błędny jest pogląd, że uchwała z 23 stycznia br. ma charakter prawotwórczy. Trybunał przypisał uchwale charakter normatywny, wbrew intencjom tej uchwały, która odnosi się do wszystkich składów SN, ale nie wszystkich sądów w Polsce. Uchwała SN nie nosi nowości normatywnej, jak sugeruje TK. Argumenty Trybunału można odnieść do każdej uchwały podjętej przez SN - stwierdził.
SN nie wkroczył w kompetencje prezydenta
Uchwała SN nie niweczy kompetencji Prezydenta do powoływania sędziów, nie uchyla konkretnych aktów nominacyjnych - podkreślił sędzia Pszczółkowski. - Ogranicza się jedynie do wskazania proceduralnych konsekwencji, że okoliczności powołania konkretnego sędziego jest nie do pogodzenia z unijnymi standardami prawa do sądu. Uchwała nie zmienia też zasad kontroli judykacyjnej. Dokonana przez TK kwalifikacja uchwały jest nieuzasadniona - wskazał.
- TK nie udowodnił stworzonej przez siebie tezy o prawotwórczym charakterze uchwały Sądu Najwyższego, SN odtworzył normę prawa, a nie stworzył ją - podsumował sędzia Pszczółkowski.- Trybunał jest sądem prawa, a nie sądem faktów. TK nie ma kompetencji do weryfikowania uchwał sądowych. Co więcej - Trybunał przypisał sobie rolę interpretatora prawa wspólnotowego, co nie znajduje podstaw w Konstytucji. O tym, że ustawa koliduje z prawem unijnym rozstrzygają sądy administracyjne i SN. - Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 20 kwietnia br. otwiera drogę do bezpośredniego zaskarżania do niego wszystkich uchwał SN wydanych w powiększonych składach, a zwłaszcza tych wpisanych do księgi zasad prawnych oraz uchwał Naczelnego Sądu Administracyjnego, niemal bezpośrednio po ich podjęciu, co oznacza niedopuszczalne w świetle Konstytucji rozszerzenie jego kompetencji i zatracie granic między kontrolą stanowienia i stosowania prawa - akcentował sędzia.
Sędzia Pszczółkowski dodał, że Trybunał nie uwzględnił, że w 1997 r. zlikwidowano kompetencje TK do ustalania powszechnie obowiązującej wykładni ustaw.
Nie doszło do bezprawia legislacyjnego
Sędzia Jarosław Wyrembak także stwierdził, że podjęcie orzeczenia przez Trybunał było niedopuszczalne. Dlatego, że SN sprawuje władzę sądowniczą i zapewnia jednolitość orzecznictwa. Nie może być zatem uznany za organ wydający przepisy, w szczególności w związku z podjęciem uchwały zgodnej z Konstytucją i ustawą o Sądzie Najwyższym. - Tym samym TK nie może badać uchwały Sądu Najwyższego na podstawie art. 188 Konstytucji - podkreślił sędzia Wyrembak. - Art. 188 dopuszcza badanie przepisów wydanych przez centralne organy państwowe w ramach przysługujących im legitymacji kompetencyjnych - dodał.
Wniosek prezesa Rady Ministrów zmierzał do wykazania, że mamy do czynienia z bezprawiem legislacyjnym, a to założenie było błędne. Sędzia Wyrembak zauważył, że wniosek prezesa RM oparty był na orzeczeniach wydanych przed wejściem w życie obowiązującej konstytucji.
Ponadto - zdaniem sędziego - art. 188 Konstytucji nie może być interpretowany w oderwaniu od innych przepisów, w tym z Rozdziału III. Uchwała SN nie jest aktem prawa powszechnie obowiązującego ani aktem prawa wewnętrznego. Ponadto SN nie stworzył normy prawnej, nie wykreowała ona przepisów prawa. Konkludując Trybunał Konstytucyjny nie może kontrolować uchwał Sądu Najwyższego.
Sygnatura akt U 2/20, wyrok z 20 kwietnia 2020 r.