W ubiegłym tygodniu premier Morawiecki wziął udział w "Transatlantyckim dialogu" na Uniwersytecie Nowojorskim. W trakcie dyskusji mówił m.in. o reformie polskiego sądownictwa, którą Zjednoczona Prawica przeprowadza od chwili przejęcia władzy. Podkreślił, że sędziowie w Polsce "nigdy nie byli odpowiednio traktowani w przypadku naruszenia prawa", czego efektem jest to, że rządzących popiera 80-85 proc. społeczeństwa. Dodał, że "duża część systemu jest skorumpowana". - Dla mnie to jest taka sytuacja, którą możemy porównać z Francją w okresie post-Vichy - zaznaczył. 

 

Cena promocyjna: 55.2 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Żałował też, że w Polsce takiej reformy nie przeprowadzono "pięć minut po transformacji". Powodem - jak dodał - było to, że kraj zdobyli "sędziowie postkomunistyczni, postkomunistyczni kapitaliści i politycy postkomuny". 

Wyrażamy głębokie oburzenie

W odpowiedzi "Iustitia" skierowała do premiera list, w którym domaga się niezwłocznego opublikowania odpowiedzi z przeprosinami. Wskazuje, że słowa szefa rządu uwłaczają godności piastowanego przez niego urzędu i są manipulacji i nieprawdy, a także  przejawem szkalowania własnego kraju oraz sojuszników. 

-  Manipulacja - porównanie polskich sędziów do faszystowskich kolaborantów jest haniebne. Nie wiemy z kim sędziowie mieliby potajemnie współpracować w celu dokonywania masowych zbrodni przeciwko ludzkości. Na jakiej podstawie premier polskiego rządu stawia znak równości pomiędzy polskimi sędziami a ludźmi odpowiedzialnymi za wywiezienie z Francji do obozów zagłady kilkudziesięciu tysięcy Żydów? Po raz kolejny pojawiają się również zarzuty o korupcji, bez ujawnienia dowodów. Oczekujemy wyjaśnienia tej kwestii i przypominamy, że urzędnik publiczny zobowiązany jest do zgłoszenia organom ścigania posiadanych informacji o przestępstwach - podkreślają w swoim stanowisku.

Dodają, że nieprawdą są też dane przytoczone przez premiera i powołują się przy tym m.in. na sondaż CBOS z 2017 r.  - Poparcie dla propozycji rządowych wyraziło w nim 23 proc. respondentów, a w badaniach IBRIS dla Rzeczpospolitej – 31 proc.  W kolejnych jest podobnie. W badaniach ogólnopolskich, przeprowadzonych na reprezentatywnych próbach, poparcie nigdy nie przekroczyło 50 proc.  - piszą. 

Czytaj: Premier: Zmiany konieczne, bo w sądach korupcja>>

Iustitia dodaje, że jako największe stowarzyszenie polskich sędziów popierała i popiera reformowanie sądownictwa, ale nie zgadza się na zmiany, "które służą podporządkowaniu wymiaru sprawiedliwości politykom jakiejkolwiek opcji".

Rząd nie uwzględnia ani głosu sędziów ani obywateli

Dodają też, że rząd nigdy nie brał pod uwagę głosu środowiska sędziowskiego. Nie uwzględniał również stanowiska obywateli, "którzy masowo protestowali na ulicach polskich miast". 

W ocenie Stowarzyszanie doszło też do szkalowanie własnego kraju i podważanie jego wiarygodności.  - Nie tylko budzi skojarzenia z używanym w kręgach rządowych terminem „ojkofobia”, ale obniża zaufanie zarówno Polaków, jak i instytucji zagranicznych do polskiego sądownictwa, które i tak zostało nadwyrężone po tym jak podjęto szereg działań mających na celu zwiększenie wpływu polityków na sądy oraz uruchomiano kampanię bilboardową na koszt polskiego podatnika - koszt ok. 12 mln. złotych. Przypominamy, że krytyczne stanowisko w sprawie "reform" sądownictwa w Polsce wyraziła Komisja Wenecka, Komisja Europejska, Organizacja Narodów Zjednoczonych, Departament Stanu USA, American Bar Association, Europejska Sieć Rad Sądownictwa (ENCJ), Amnesty International, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Rzecznik Praw Obywatelskich i wiele innych instytucji oraz autorytetów prawniczych - zaznaczyli. 

- Nie rozumiemy dlaczego Premier RP używa za granicą w stosunku do swoich rodaków określeń "kolaborant", zestawia część Polaków z nazistami i przywołuje skojarzenia, z którymi podobno mamy stanowczo walczyć. Podawanie podczas oficjalnych wizyt zagranicznych  nieprawdziwych danych oraz wzbudzanie nieufności do polskich instytucji stosujących prawo jest działaniem na jego szkodę, gdyż w konsekwencji inne informacje podawane przez przedstawicieli Polski mogą w przyszłości zostać potraktowane z dużą rezerwą - zaznacza. 

 

W ocenie to też szkalowanie sojuszników własnego kraju – "wytykanie Francuzom za Oceanem ich trudnych momentów z historii". - Uważamy to za co najmniej nietaktowne. Być może Premier nie dostrzega, że będąc w USA jest traktowany również jako reprezentant unijnego kraju i powinien wykazywać się solidarnością z innymi krajami UE. Godne szczególnego potępienia jest stwierdzenie uzasadniające przejmowanie kontroli nad sądownictwem: Unia Europejska wtrąca się, bo o Polsce nie ma pojęcia - dodają.