Sprawą samochodów zajęła się też w ubiegłym roku Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście, która jako pierwsza w Polsce, skierowała przeciwko kierowcy takiego auta akt oskarżenia o zniesławienie społeczności LGBT. Ostatecznie jednak go...  cofnęła. Chodzi o akcje Fundacji Pro – Prawo do życia, której co do zasady podstawowym celem ma być - jak czytamy na jej stronie - "ratowanie dzieci przed okrutną śmiercią w wyniku aborcji". Prowadzi również akcje "Stop pedofilii" - w ramach której upubliczniane są billbordy, które - jak wskazuje fundacja - mają obnażać prawdę o edukatorach seksualnych i społeczności LGBT.

Z Fundacją od już prawie dwóch lat walczy na drodze sądowej Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT Tolerado. Udało mu się m.in. uzyskać tymczasowy zakaz publikowania najbardziej drastycznych treści - takie zabezpieczenie sąd przyznał Stowarzyszeniu w 2019 r. 

Czytaj: Gdańska prokuratura oskarża autorów akcji zniesławiającej osoby LGBT>>

Posiedzenie niejawne tym razem nie wystarczyło

Sąd apelacyjny w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że brak możliwości przedstawienia  sprawy przed sądem na rozprawie był poważnym naruszeniem prawa przez sąd. Sąd pierwszej instancji nie przeprowadził bowiem ani jednej rozprawy i wydał wyrok na posiedzeniu niejawnym.

Wyrok z 11 maja 2021 r. oznacza, że sprawa przeciwko pogromobusom i Fundacji Pro – Prawo do Życia wraca do sądu okręgowego (sygnatura sprawy: I Aca 204/21). 

Przepisy nie chronią, a powinny

Stowarzyszenie od początku nie ukrywa, że jego celem jest postawienie przed sądem nie tylko kierowcy samochodu, ale też innych osób odpowiedzialnych za tę akcję. - Robimy to dla wszystkich Gdańszczan i Gdańszczanek, bo - tak jak śp. Paweł Adamowicz - chcemy żyć w mieście, w którym każdy jest szanowany. Działamy także na rzecz wszystkich mieszkańców Polski, bo akcja Fundacji Pro - Prawo do Życia dezinformuje i dzieli nasze społeczeństwo - wskazywało w jednym z oświadczeń.

Czytaj: Polskiego homofoba trudno postawić przed sądem>>

Adwokat Katarzyna Warecka, reprezentująca Tolerado podkreślała w rozmowie z Prawo.pl, że problemem jest przede wszystkim ułomność artykułu 212 Kodeksu karnego dotyczącego zniesławienia. Czyn jest bowiem ścigany z oskarżenia prywatnego, a tylko i wyłącznie w przypadku ważnego interesu publicznego prokurator może objąć sprawę ściganiem z urzędu. 

- W tym przypadku mamy właśnie taką sytuację. I nie ukrywam, że jest to sytuacja wyjątkowa. Kolejną kwestią jest to, że same przepisy przewidziane do ścigania mowy nienawiści mają zamknięty katalog pokrzywdzonych i dotyczą osób dyskryminowanych ze względu na wiarę, płeć, narodowości. Tu więc też jest znacząca luka - mówi. 

W jej ocenie art. 212 powinien w ogóle zniknąć z Kodeksu karnego, z zastrzeżeniem jednak, że zmienione zostaną art. 256 par. 1 i art. 257 Kodeksu karnego, tak - jak mówi - aby mowa nienawiści była kompleksowo ścigana przez właściwe organy państwowe z urzędu

 

RPO też apelował o zmiany

Adwokatka przypomina, że o zmiany w tym zakresie apelował choćby Rzecznik Praw Obywatelskich, ale też organy Rady Europy. - W tej chwili stowarzyszenia takie jak Tolerado są w próżni prawnej, bo osoby LGBT nie są chronione skutecznie przed mową nienawiści przez organy państwa. Jeśli nawet nie zostaną wprowadzone zmiany w prawie w tym zakresie, to powinna zmienić się praktyka prawna – prokuratury powinny włączać się do takich postępowań, ze względu na ważny interes publiczny – dodawała Warecka. 

W 2019 r. RPO - w związku z zabójstwem przez nożownika prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - przekazał premierowi Mateuszowi Morawieckiemu 20 rekomendacji dotyczących skutecznej walki z mową nienawiści i przestępstwami z nią związanymi. Rekomendował m.in. ściganie z urzędu przestępstw motywowanych uprzedzeniami ze względu na czyjąś niepełnosprawność, wiek, orientację seksualną i tożsamość płciową, karalność samego członkostwa w organizacjach odwołujących się do totalitaryzmów, a zakazanych na mocy konstytucji oraz wprowadzenie ustawowej definicji mowy nienawiści i skuteczniejsze oczyszczanie internetu z takich treści. 

To, że przepisy nie są doskonałe przyznawało też wówczas Ministerstwo Sprawiedliwości. Przepisy jednak nie zostały zmienione, choć przykładowo tarcza antykryzysowa w związku z COVID-19 wprowadziła cenzurę prewencyjną – możliwość zastosowania zakazów zbliżania się, kontaktów, publikacji także w internecie materiałów dotyczących pokrzywdzonego przestępstwem medyka, lub osoby wspomagającej medyków przy przeciwdziałaniu epidemii.