Czytaj: TK: Spór kompetencyjny przesądzony na rzecz prezydenta i Sejmu>>
Według Trybunału Konstytucyjnego powodem sporu kompetencyjnego było skierowanie pytań przez pierwszą prezes SN do trzech Izb w sprawie wątpliwości w kwestii powoływania sędziów przez nowo powołaną Krajową Radę Sądownictwa.
- Postępowanie w tej sprawie powinno być umorzone ze względu na to, że nie ma sporu kompetencyjnego - powiedział sędzia Leon Kieres. - Każdy z organów ma swoje kompetencje i nie są one wykonywania równocześnie: rolą Sejmu jest tworzenie ram dla funkcjonowania sądów, ale Sejm nie może ingerować w orzeczenia sądów lub kompetencje prezydenta. Prezydent powołuje sędziów, niezależnie od pozostałych władz. Nie ma prawa do ingerencji w indywidualne sprawy sądowe, dopiero na końcu może korzystać z prawa łaski - dodał prof. Kieres.
Sąd Najwyższy - podkreślił Kieres - wykonuje nadzór judykacyjny w formie uchwał, które mogą oddziaływać na inne sądy. Są wskazywaniem właściwego kierunku stosowania przepisów, nie stają się źródłami powszechnie obowiązującego prawa - dodał.
Trybunał pośrednio uchylił wyrok TSUE
- Uchwała SN z 23 stycznia br. nie neguje sposobu powoływania sędziów przez prezydenta. Wykładnia spornych przepisów przez SN ma na celu wyjaśnienie rozbieżności powstałych w toku stosowania prawa na tle konkretnych spraw. Kompetencje SN nie krzyżują się z wcześniejszymi aktami władz. Sejm i Prezydent mogą brać pod uwagę wykładnię SN, ale nie muszą - uważa prof. Kieres.
Jak wskazał, art. 85 ustawy o TK mówi, że Trybunał nie może rozstrzygać wszystkich sporów. Tylko takie, gdy dwa centralne organy konstytucyjne państwa chcą rozstrzygnąć tę samą sprawę, albo gdy przynajmniej dwa organy nie chcą rozstrzygnąć tej samej sprawy. TK może rozstrzygać tylko w tych dwóch przypadkach.
Zauważył też, że pismo Marszałek Sejmu ma wady formalne; jedynym wskazaniem na istnienie sporu było skierowanie zagadnień prawnych do Izb SN. Zarzuty nie zostały powiązane z przedmiotem domniemanego sporu kompetencyjnego, ani też nie udowodnił swojego interesu prawnego.
Jego zdaniem skutki postanowienia TK z 21 kwietnia to zakazanie podejmowania przez Sąd Najwyższy uchwał w związku z orzeczeniem sądu międzynarodowego. W praktyce odnosi się ten zakaz do wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE. Trybunał w ramach pozornego sporu, próbuje powstrzymać Sąd Najwyższy w wykonywaniu wyroków TSUE, co jest niebezpieczne. - W przypadkach konfliktowych z prawem unijnym jednym ze sposobów jest zmiana prawa UE, wystąpienie ze Wspólnoty, albo zmiana Konstytucji RP. Nie chce wierzyć, że celem postanowienia TK było uchylenie wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. Prawo unijne ma pierwszeństwo przed polskimi ustawami - zaznaczył prof. Kieres.
Cena promocyjna: 35.1 zł
|Cena regularna: 39 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Zdanie odrębne sędziego Muszyńskiego
Są dwa spory kompetencyjne - uważa sędzia Mariusz Muszyński. - SN naruszył kompetencje Prezydenta i Sejmu. Jednak TK odniósł się do organu nie pozostającego w sporze - to znaczy odniósł się do wagi wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019 r. - stwierdził. Sędzia Muszyński zwrócił także uwagę na błędy wniosku Marszałek Sejmu, w którym brak nawet wymieniania uchwały SN, gdyż wniosek Marszałek Sejmu został złożony przed podjęciem uchwały 3 połączonych Izb SN. Jego zdaniem TK nie rozwiązał problemów prawnych związanych ze sporem, ale sprowokował kolejne spory, nawet poważniejsze niż pierwotny.
Spór nierealny według sędziego Pszczółkowskiego
Sędzia Piotr Pszczółkowski w swoim zdaniu odrębnym również opowiedział się za umorzeniem postępowania, gdyż jego zdaniem TK przekroczył swoje uprawnienia określone w Konstytucji RP i nie ma sporu kompetencyjnego. - Postanowieniem tym ingeruje w niezależność orzeczniczą sądów, podjął też próbę zniesienia skutków orzeczenia TSUE. Zanegowano dzisiaj dotychczasowe orzecznictwo TK dotyczące relacji między Unią Europejską a Polską - podkreślił.
Zdaniem sędziego spór przedstawiony do rozstrzygnięcia musi być sporem realnym, a nie hipotetycznym - to przesłanka dopuszczalności sporu kompetencyjnego. Ponadto spór musi dotyczyć tej samej sprawy, a w tym wypadku nie zachodzi ta przesłanka dopuszczalności rozstrzygnięcia. Dopiero uchwała SN wkroczyła w ewentualny spór, więc był to spór hipotetyczny. Spór również nie jest aktualny, bo TK dokonał oceny wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE jako niezgodny z Konstytucja RP.
Sąd Najwyższy realizuje nadzór judykacyjny i podjęcie uchwały dotyczącej funkcjonowania władz czy praw obywatelskich wynika z roli ustrojowej tego sądu. Wszelkie próby władzy wykonawczych odebrania SN tej kompetencji godzą w Konstytucję RP. TK wydał orzeczenie w celu innym niż deklarował, to spór o charakterze politycznym - stwierdził sędzia Pszczółkowski. - Rozstrzygnięcie Trybunału zmierza do sanowania wyboru ok. 550 sędziów począwszy od 2018 r. przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Dlatego, że podważano prawidłowość wyboru KRS, z powodu braku dokumentów upoważniających do wyboru członków Rady - argumentował sędzia.
- Pojęcia prerogatywy nie należy traktować jako sanowanie czy autoweryfikację dotychczasowego wyboru sędziów - zaznaczył sędzia Pszczółkowski. - Minimalne wymogi powoływania przez prezydenta sędziów są niezbędne dla zachowania jasności procedur. Zwłaszcza konieczne jest badanie wniosków o powołanie, które przedstawia KRS - dodał. - Kontrola prawidłowości obsadzenia sądu nie jest związana z nieposzanowaniem prezydenckich prerogatyw. Szybka zmiana legislacyjna pozwoliłaby na rozwiązanie tego problemu i zakończenie kryzysu wobec wyboru KRS - podkreślił.
Sędzia Stelina: inna podstawa
Sędzia Jakub Stelina w zdaniu odrębnym uznał, że nie było sporu kompetencyjnego między SN a Sejmem w przedmiocie określenia zasad powoływania sędziów przez prezydenta. - Jeśli uchwała SN z 23 stycznia br. zawiera przepisy normatywne, co przyznał TK 20 kwietnia, to tryb rozstrzygania sporu podlega innym przepisom (art. 188 pkt 3 Konstytucji) - argumentował. Według sędziego Steliny należało raczej zaskarżyć zgodność przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami.
Sędzia Wyrembak: spór przed uchwałą to hipoteza
Kolejne zdanie odrębne zgłosił Jarosław Wyrembak, który również wskazał, że Marszałek Sejmu nie wykazała, iż istnieje spór kompetencyjny z SN i prezydentem oraz SN z Sejmem. Sędzia ten dostrzegł raczej spór między Sądem Najwyższym a Trybunałem Konstytucyjnym. - Spór kompetencyjny nie może zaistnieć między różnymi organami władzy w zakresie twardego rdzenia kompetencyjnego, bo wynika to z trójpodziału władzy. Wniosek Marszałek Sejmu pochodzi z 22 stycznia 2020 r., a uchwała miała miejsce 23 stycznia br. Oparty został na podstawie przypuszczeń o treści tej uchwały - argumentował.
Zdaniem sędziego Wyrembaka, koncepcja zakładająca, że spór może polegać na ocenie ex post praktyce jest nielogiczna i niezasadna. Spór między Sejmem a SN - według Marszałek - miał polegać na kwestionowaniu regulacji przez uchwałę SN porządku prawnego w Polsce. Tu została zatarta różnica między stosowaniem prawa a stanowieniem prawa. Marszałek nie udowodniła, że SN zmierzał do ustanawiania ustaw, przynależnych tylko parlamentowi.
Sędzia dodał, że Marszałek błędnie stwierdziła, że uchwała SN chciała pozbawić moc obowiązująca ustawy o KRS. - Zmiana stanu normatywnego w sferze porządku prawnego przypisywana Sądowi Najwyższemu nie odnosi się do systemu źródeł prawa. Powoduje tylko zamęt w nazewnictwie i w wymiarze sprawiedliwości - stwierdził.
Sporu między SN a Prezydentem także nie było - w ocenie sędziego Wyrembaka. - Sąd Najwyższy nie podjął uchwały, która ingeruje w system powoływania sędziów, który leży w kompetencjach Prezydenta RP. W uzasadnieniu uchwały SN czytamy, że zagadnienie prawne nie zmierza do rozwiązania problemów ustrojowych związanych z powoływaniem osób na stanowiska sędziowskie. SN tego statusu nie jest w stanie przyznać ani odebrać. Uchwała ta nie powoduje też zakazu wykonywania funkcji jurysdykcyjnych przez te osoby - argumentował sędzia.
Zatem - według sędziego - spór toczył się o to, czy kompetencja prezydenta pozbawia SN prawa do oceny wyborów sędziów. Analizy i oceny prawne odnoszące się do podstaw normatywnych wyboru sędziów nie należą tylko do prezydenta. SN nie uzurpował sobie prawa do powoływania sędziów, bo to należy do prezydenta - dodał sędzia Wyrembak.