Sprawa toczy się już siedem lat. Powód - Radosław Sikorski, były minister obrony narodowej a potem spraw zagranicznychwystąpił przeciwko spółce Ringger Axel Springer Polska o usuniecie komentarzy interanautów, które ukazały się 30 grudnia 2010 r. w fakt.pl  pod artykułem " Sikorski doniósł na antysemitów z forów internetowych". Powód uznał, że 24 wpisy, niekiedy anonimowych czytelników naruszają jego dobra osobiste i wystąpił do wydawcy o usunięcie tych komentarzy, które znajdowały się na stronie przez kilka miesięcy. Domagał się także przeprosin i zadośćuczynienia za naruszenie w wysokości 20 tys. zł.

Usuniecie wpisów wulgarnych
Pozwany usunął naruszające dobra osobiste komentarze w sieci i powód zmodyfikował roszczenie. Pozostało żądanie przeproszenia i wypłacenia zadośćuczynienia. Pozwana spółka na stronach internetowych przeprosiła Sikorskiego za zachowanie komentatorów.
Sąd Rejonowy 25 marca 2015 r. oddalił powództwo Sikorskiego. Sąd ustalił, że część komentarzy została usunięta automatycznie przez system informatyczny, którym dysponowała pozwana spółka z powodu wulgaryzmów. Powód stwierdził, że o tych wpisach dowiedział się w marcu 2011 r. , a 27 kwietnia doręczono pozew spółce wydającej Fakt. Reakcja pozwanej była szybka - 28 kwietnia 2011 r. usunięto wpisy z forum.
Sąd I instancji uznał, że zachodzą przesłanki wyłączające odpowiedzialność pozwanego wydawnictwa, gdyż do chwili doręczenia pozwu nie miał on wiedzy o obraźliwych wpisach naruszających dobra. Sąd odwołał się do art. 24 kc uznając, że przesłanką odpowiedzialności jest zachowanie bezprawne, a pozwana spółka wykazała, że działała legalnie.
Sąd powołał się także na art.14 i art.15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.


Wydawca nie ponosi odpowiedzialności
Sąd Okręgowy 21 czerwca 2016 r. oddalił apelację powoda i w uzasadnieniu podzielił ustalenia faktyczne. Odrzucił tezę powoda, że posiadając automatyczny system likwidowania wpisów z wulgaryzmami, wydawca wie o komentarzach obraźliwych. Jedyna podstawą odpowiedzialności pozwanej spółki mógł być tylko art. 14 ustawy o świadczeniu usług elektronicznych. Według tego przepisu "nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych."
Zdaniem Sądu II instancji pozwana przed doręczeniem pozwu nie miała świadomości o bezprawnym charakterze komentarzy na swojej stronie internetowej. Usunęła treści natychmiast po otrzymaniu pozwu, a zatem nie ponosi odpowiedzialności.

Skarga kasacyjna była skuteczna
Od tego wyroku Radek Sikorski, z pomocą adwokata Romana Giertycha odwołał się w skardze kasacyjnej. zarzucił w niej błędne przyjęcie, że spółka nie wiedziała o obraźliwych komentarzach. Sąd - zdaniem skarżących - naruszył art. 24 kc i inne przepisy prawa materialnego.
Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu II instancji w Warszawie i przekazał mu sprawę do ponownego rozpatrzenia.
- Sprawa jest doniosła w aktualnym świecie łączności elektronicznej - powiedział sędzia sprawozdawca Krzysztof Strzelczyk. - Mamy sytuację, gdy dobra osobiste naruszają podmioty, których danych nie można ustalić, więc zachodzi potrzeba rozważenia ryzyka wydawcy.
Sąd I i II instancji popełniły błędy  w zakresie odpowiedzialności i rozkładu ciężaru dowodu - podkreślił SN.
Ciężar dowodu zachowania wyłączającej bezprawność spoczywa na stronie pozwanej, ale art. 14 i 15 ustawy o świadczeniach usług drogą elektroniczną.
- Odpowiedzialność właściciela portalu wyłącza niewiedza o bezprawności wpisów w internecie - powiedział sędzia Strzelczyk. - Brak obowiązku wydawcy monitorowania treści internetu nie wyłącza bezprawności.  Odpowiedzialność podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą związane jest z ryzykiem przedsięwzięcia, które przynosi zysk - dodał.
Pokrzywdzone wpisami osoby nie maja więc środka karnego, aby domagać się od autorów wpisów przeprosin i zadośćuczynienia.


Sygnatura akt I CSK 73/17, wyrok z 24 listopada 2017 r.