W dniach 23-24 kwietnia br. odbędzie Zgromadzenie Izby Adwokackiej w Warszawie, podczas którego wybrane zostaną nowe władze lokalnego samorządu. Na stanowisko dziekana kandydują: Łukasz Chojniak, Grzegorz Majewski i Sławomir Zdunek.
Wywiad z Łukaszem Chojniakiem tutaj>>> ,
z Grzegorzem Majewskim tutaj>>>


Bogdan Bugdalski: Kampania wyborcza o funkcję dziekana warszawskiej Izby weszła w ostatni etap. Pańscy kontrkandydaci mówią o reformowaniu, Pan chce prawdziwej rewolucji, głównie w finansach
Sławomir Zdunek:
Wszyscy mówimy o reformach, ale co z tego wyniknie, trudno powiedzieć. Ja chcę ten samorząd reformować w kierunku ustabilizowania sytuacji finansowej Izby, ponieważ jest ona obecnie bardzo skomplikowana. Wysokość diet, wysokość składek budzi olbrzymie emocje. Już dawno zauważono, że są one zbyt wygórowane, stąd obniżenie składki w 2014 r. do 120 zł. Chcę wrócić do idei samorządu społecznego, który funkcjonował do 2007 r. Obecnie mówi się, że ze względu na olbrzymi przyrost liczby adwokatów nie jest to możliwe, bo w Izbie przybyło pracy, ale to nieprawda. Ten wzrost nie przekłada się na większe obciążenie pracą ORA. Po wpisaniu nowego członka na listę adwokatów zainteresowanie jego osobą ze strony naszych organów jest już niewielkie. Czasami zainteresuje się nim rzecznik dyscyplinarny, czasami rada, jeżeli wnosi o umorzenie składki lub rozłożenie jej na raty, i to praktycznie wszystko. Dlatego nie uważam, żeby wzrost liczby adwokatów przyczyniał się do proporcjonalnego wzrostu ilości pracy ze strony członków rady.

Rosną za to przychody ze składek.
Tymczasem my jako samorząd ograniczamy działalność. Być może i ja miałem na to pośredni wpływ forsując obniżenie składki. Obecnie proponowane jest przeze mnie jej zmniejszenie ze 120 do 99 zł przy okazji Zgromadzenia Izby. Nawet ORA w swoim projekcie uchwały programowej w 2014 r. zapisała potrzebę sukcesywnego zmniejszania składki. 

Uchwałą z 13 kwietnia br. ORA postuluje obniżenie o 20 zł części składki pobieranej przez NRA.
To jest tylko postulat, pobożne życzenie. Nie ma prawnej możliwości przymuszenia NRA do wykonania uchwały ORA. Mnie by cieszyło takie rozwiązanie, bo gdybym został wybrany, mógłbym obniżyć składkę do tych proponowanych docelowo przeze mnie 78 zł – taką składkę płacą radcy prawni w całej Polsce i świetnie funkcjonują. Osobiście byłbym za tym, żeby na razie obniżyć do 40 zł wynoszącą obecnie 50 zł składkę na NRA i „Palestrę”. Środowisko protestuje przeciwko tak dużemu odpisowi, bo nie widzi pozytywnego zagospodarowania tych środków. W skali kraju to olbrzymia kwota - biorąc pod uwagę około 15 tys. adwokatów,  do NRA trafia co miesiąc 750 tys. zł. Są tam oczywiście wynagrodzenia członków prezydium, funkcyjnych, zwroty kosztów, ale to nie są aż tak wielkie koszty, żeby tak duży odpis był potrzebny. Tak że przynajmniej o 10 zł można od przyszłego roku zredukować ten odpis. Kolejne 10 zł mógłbym wygospodarować z tych składek w Warszawie i ta składka od przyszłego roku mogłaby wynosić wspomniane już 78 zł.

Środowisko się ucieszy - każdy woli płacić mniej.
Tu nie chodzi o wysokość obciążenia, tylko o to, że tymi składkami powinniśmy pokrywać wydatki tylko na działalność samorządową. Te ustawowe zadania są naprawdę nieliczne - w praktyce sprowadzają się to do wpisów i skreśleń z listy adwokatów, postępowań dyscyplinarnych i doskonalenia zawodowego. Do tego dochodzi oczywiście działalność różnych komisji przy ORA oraz Koła Młodych Adwokatów. Ostatnio pojawiły się sekcje praktyków prawa powoływane przez osoby, które przejawiają aktywność i chcą się organizować. Te sekcje dotyczą różnych dziedzin prawa i cieszą się dużym zainteresowaniem, sam jestem członkiem sekcji prawa procesowego. To jednak wszystko. Tu nie chodzi o to, czy adwokata stać, czy nie stać, tylko o to, żebyśmy nie przesadzać z wydatkami. Tak było jeszcze dwa, trzy lata temu, gdy wokół rady zgromadzonych było ok. 100-200 osób, pobierających jakieś apanaże za działalność środowiskową, która w zasadzie nikomu nie była potrzebna. Tak tworzyło się grupę wyborczą, która później przychodziła z kolegami i wybierała swoją radę, która wybierała swoje prezydium. Prowadziło to do dość wątpliwych etycznie sytuacji. Uważam, że powinniśmy realizować podstawowe zadania i inne w miarę możliwości – do tego jest wymagana kwota na pewno nie wyższa niż 100 zł. Przy tej wysokości składki jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować, nie powodując przejadania naszych oszczędności – które sięgają w chwili obecnej kwoty ok. 12 mln zł. Tę kwotę powinniśmy odłożyć np. na budowę nowej siedziby. Bo w przypadku budowy to są koszty przynajmniej dwu- trzykrotnie niższe niż gdybyśmy mieli tą siedzibę kupić.

Oszczędności? Przy tak wysokim deficycie?
Tego deficytu nie powinno być. Obecna rada zapreliminowała pewne wydatki jak np., diety, które moim zdaniem są niepotrzebne lub wygórowane, jak wydatki na informatyzację, które obecnie są dużo niższe, czy na diety sędziów dyscyplinarnych, gdzie wpisano w preliminarzu chyba 500 tys. zł.  Tych przykładów jest więcej. Ale to dlatego budżet się nie zamyka i mamy 1,36 mln zł deficytu przy miesięcznym wpływie ze składek rzędu 650 tys. zł. W tegorocznym budżecie aplikantów mamy nawet 3,3 mln zł deficytu. Łącznie daje to kwotę 4,6 mln deficytu w budżecie na 2016 r. Dlatego tak ważne jest doprowadzenie do pełnego zbilansowania budżetu. To mój postulat. Na tym polega odpowiedzialna adwokatura na poziomie finansowym.

I dlatego chce pan wybudować siedzibę? Nie kupić?
Tak. To moja idea. Zakup jest oczywiście łatwiejszy, ale wybierając budowę, jesteśmy w stanie sporo zaoszczędzić. Możemy mieć budynek reprezentacyjny przeznaczony na siedzibę ORA i NRA. Jesteśmy w stanie wybudować 1 mkw. powierzchni w podwyższonym standardzie za ok. 1-1,5 tys. euro. Za taką kwotę na terenie dobrze skomunikowanym, w reprezentacyjnej części miasta i z dużą liczbą miejsc parkingowych/postojowych nikt nam powierzchni biurowej nie sprzeda. Ich ceny zaczynają się od kwoty ok. 10 tys. zł i sięgają nawet 30 tys. zł. Za 2 tys. mkw. musielibyśmy więc zapłacić (przyjmując wyższy standard i kwotę 20 tys. zł za mkw) ok. 40 mln zł. Wybudowanie takiego obiektu powinno się zamknąć w kwocie ok. 15–18 mln zł.  Możemy w tym zakresie osiągnąć porozumienie z NRA. Nasze wspólne oszczędności już na chwilę obecną pozwalają na realizację tego projektu. Obecnie łączne koszty wynajmowania naszych budynków przy al. Ujazdowskich i przy ul. Bobrowieckiej (pomieszczenia na szkolenia aplikantów i część biurowa) to kwota ok. 1,4 mln zł rocznie. Wydatków lokalowych NRA niestety nie znam. To w dłuższej perspektywie pozwoliłoby na dalsze oszczędności i utrzymanie składki na poziomie 78 zł.

Ale to nie jest zadanie na jedną kadencję.
Dlaczego nie, teraz kadencje są czteroletnie. Jeżeli wszystko będzie dobrze przygotowane – plany, kosztorys, to szybko pójdzie. Potem to już tylko kwestia sfinansowania tego.
No to wróciliśmy do pieniędzy – skąd Pan je weźmie?
Przy oszczędnościach rzędu 1,4 mln zł w skali roku, część kosztów bylibyśmy w stanie pokryć z wpływów z okresów następnych. My już mamy naprawdę dużą kwotę oszczędności, NRA również ma sporo odłożone. Nie jest wykluczone, że moglibyśmy wybudować wspólnie tę siedzibę z własnych środków. Jesteśmy jedyną Izbą w kraju, która nie mam własnej siedziby, nie mówiąc już o dziale szkoleń aplikantów, który ma olbrzymie problemy lokalowe. W Warszawie mamy kilka tysięcy aplikantów i nie wystarczają nam jedna czy dwie sale wykładowe. Te sale, jak już się je wybuduje, będzie można również wykorzystywać komercyjnie, wynajmując je na konferencje czy szkolenia. W Warszawie wciąż brakuje sal na 200-400 osób.

W programie wskazuje pan na różne źródła finansowania działalności Izby. Jakie są jeszcze?
Na pewno będzie to podjęcie działalności gospodarczej – organizowanie komercyjnych szkoleń i konferencji. Musimy też sięgać po wsparcie unijne, sponsorów i reklamodawców, jak w przypadku wydawania czasopisma „Biuletyn dziekana”. Działalność medialno-prasowa kosztuje nas obecnie jakieś 300 tys. zł rocznie, dlatego warto te koszty obniżać. Na działalność środowiskową można też pozyskiwać sponsorów, bo oni się pojawiają. Tak było np. w przypadku organizowanej choinki dla dzieci czy gonitwy na Służewcu. To nie będą na pewno jakieś wielkie kwoty, ale pozwolą na częściowe sfinansowanie tych działań.

Mówi pan o działaniach środowiskowych, a chce Pan ograniczyć adwokatom dostęp do sportu.
Jeżeli ktoś chce uprawiać sport, niech to robi za własne pieniądze. Jesteśmy w stanie udostępniać adwokatom na spotkania lokale rady, ale żeby finansować imprezy sportowe, to już nie. Rozgrywki czy inne zawody sportowe dużo kosztują i jeżeli ktoś chce je organizować, to będzie musiał poszukać sponsorów.

Znalezienie sponsorów może nie być łatwe.
Oczywiście, łatwiej jest poszukać pieniędzy w Izbie. Za sprawą obecnego dziekana, który był kiedyś przewodniczącym komisji sportu, budżet tej komisji jest bardzo wysoki, kiedyś wynosił nawet ponad 350 tys. zł. To wywołuje u niektórych adwokatów oburzenie, bo tyle samo samorząd przeznacza na pomoc koleżeńską, czyli dofinansowanie do emerytur, paczki świąteczne. Z tego w przypadku śmierci adwokata są wypłacane zapomogi dla rodziny, kupujemy wieńce, uczestniczymy w pogrzebach. To ma na pewno większy sens.

Tak, jak postulat, żeby działalność w samorządzie była działalnością społeczną.
To jest moja podstawowa idea! Jestem jedynym kandydatem, który próbuje przywrócić ideę samorządu całkowicie społecznego. Sprawy finansowe, obniżenie składek to kwestie wtórne. Uważam, że ktoś, kto się decyduje na aktywną działalność w strukturach samorządu, powinien się liczyć ze spadkiem własnych dochodów. Mam pełną świadomość tego i uważam, że taką samą świadomość powinni mieć koledzy, którzy kandydują razem ze mną na stanowisko dziekana ORA oraz osoby kandydujące do rady i innych organów Izby. Praca w samorządzie powinna być pracą społeczną, tymczasem obecnie koledzy np. w sądzie dyscyplinarnym otrzymują diety rzędu 1000 zł za posiedzenie. Sugeruję, żeby tę kwotę obniżyć o połowę. Ten sam postulat dotyczy zastępców rzecznika dyscyplinarnego. Kiedyś samorząd doskonale funkcjonował, mimo że wszystkie funkcje pełniono w nim społecznie. Można oczywiście mówić o jakiejś rekompensacie za czas poświęcony na pracę w samorządzie, ale absolutnie nie można mówić o rekompensacie z powodu utraconego wynagrodzenia. To - po pierwsze - jest nie do określenia, po drugie, zarobki 6 czy 7 członków prezydium byłyby zróżnicowane – i na pewno stało by się to przyczyną wewnętrznych tarć z powodu tego, że ja dostaję 5 tys. a kolega np. 10 tys. Swego czasu wyliczono, że kwota adekwatna do czasu poświęconego to ok. 2,5-3,5 tys. zł miesięcznie. I takie kwoty są moim zdaniem do przyjęcia, gdybyśmy się uparli, że wypłacamy rekompensatę.

Nie obawia się pan oporu rady?

Nie. Uważam, że zawsze się te 6-7 osób chętnych do prezydium znajdzie. A jeśli komuś to nie będzie odpowiadać, może zrezygnować. Zresztą kandydując, część osób zadeklarowała, że jest w stanie funkcję w radzie pełnić społecznie. Dla wielu osób od lat pracujących w samorządzie jest to zmiana nie do zaakceptowania. Trzeba jednak pamiętać, że zmieniły się czasy, że młodzi ludzie chcą zupełnie innego samorządu. Inaczej funkcjonującego, inaczej zorganizowanego. Trwają przecież spory o możliwość wykonywania zawodu na podstawie umowy o pracę, co postulują zwłaszcza kobiety, czy w formie spółki kapitałowej - i to, niestety, jest blokowane przez NRA.  Obecny system, proponujący wynagrodzenie za samo bycie członkiem prezydium, jest nieuczciwy. Nie motywuje do pracy na rzecz samorządu - obserwując ostatnie lata, trudno jest dostrzec wzrost znaczenia samorządu jako czynnika budującego pozycję rynkową adwokatów. Dlatego uważam, że społeczne pełnienie funkcji jest możliwe i mam nadzieję, że będziemy mogli od maja zacząć na tej zasadzie funkcjonować. 
Dziękuję za rozmowę

Sławomir Zdunek, adwokat, prowadzi własną kancelarię. W działalności zajmuje się przede wszystkim szeroko rozumianą cywilistyką z elementami prawa handlowego, prawa karnego  (przestępstwa przeciwko mieniu). W samorządzie jest znany jedynie jako działacz opozycji. Środowisku dał się poznać 14 maja 2014 r., kiedy doprowadził do przerwania obrad Zgromadzenia Izby Adwokackiej w Warszawie, a potem udało mu się przeforsować zgłoszoną przez siebie uchwałę finansową. Jej współautorem był mec. Andrzej Nogal, z którym jeszcze do niedawna działali w Kole Adwokatów Sądowych. W 2013 r. kandydował do ORA– bez powodzenia.

Czytaj także:
Łukasz Chojniak: adwokatura musi się szybko obudzić>>
Grzegorz Majewski: w adwokaturze nie trzeba rewolucji>>