UCHWAŁA Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach z dnia 26 listopada 2009r.

 

Okręgowa Rada Adwokacka w Katowicach wyraża zdumienie oraz kategoryczny sprzeciw wobec treści dokumentu, przekazanego do zaopiniowania Naczelnej Radzie Adwokackiej przez Ministerstwo Sprawiedliwości pod tytułem „Założenia do projektu ustawy o zawodzie adwokata”.
Inspiratorzy przekazanego projektu, mający ambicje uregulowania od zera zawodu adwokackiego, zdają się nie pojmować samej jego istoty. W szczególności:

1).- Raczej nieprzypadkowo projekt przemyka się ogólnikowo nad „historycznymi uwarunkowaniami”, które uzasadniać mają rzekomo połączenie obu obecnie nierówno licznych zawodów. Tymczasem faktyczne wcielenie tradycyjnego samorządu adwokackiego, działającego nieprzerwanie od 1919 roku i mającego wymierne zasługi dla kontynuacji państwowości i prawa polskiego - w szeregi korporacji radcowskiej, utworzonej w PRL dokładnie po to, by osłabić społeczne znaczenie wciąż w dużej części niezależnej duchowo i intelektualnie adwokatury polskiej, stanowiłoby oczywisty przejaw  myślenia całkowicie „ahistorycznego”. Zniszczenie samorządu tzw.„starej adwokatury”, i to jeszcze po 20 latach od odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą Polską w 1989 r., stanowiłoby nie tylko rażącą niesprawiedliwość historyczną, ale wręcz chichot historii, gdyż po wielu latach realizowałoby się cel, postawiony sobie przez prawodawstwo komunistyczne jeszcze na początku lat 60 XXw.. Warto przypomnieć, że głównym celem powołania instytucji radcy prawnego było ówcześnie  utrudnienie uzyskiwania zarobku, zaś perspektywicznie całkowite zniszczenie samorządu adwokackiego jako instytucji, pojmowanej przez rządy Gomułki jako obca i nie dająca się organicznie wpasować w ramy tzw. „społeczeństwa socjalistycznego”. W istocie projekt ukrywa wzmiankowane „historyczne uwarunkowania” powstania obu zawodów, które nie dają projektowi żadnej historycznie usprawiedliwionej racji.

2). Projekt jest oczywiście sprzeczny z Konstytucją R.P. w części, zapewniającej działalność instytucji samorządowych oraz gwarantujących poszanowanie ich majątku (art.17 i 21). Forma faktycznej likwidacji instytucji, głęboko wrośniętej tradycję społeczna i państwową (zwykła ustawa sejmowa) dowodzi braku poszanowania autorów dla mechanizmów funkcjonowania państwa demokratycznego. Autorzy projektu mają nadzieję, że podstawowa dla społeczeństwa instytucję da się niezwłocznie  zlikwidować, wykorzystując ten fakt jako hasło w ramach bieżącej, choćby nawet przedwyborczej gry politycznej, obliczonej na doraźny poklask dla płytko rozumianych społecznie, lecz chwilowo chwytnych haseł partyjnych.

3).- Projekt abstrahuje nie tylko od dorobku i tradycji adwokatury, ale i dorobku korporacji radcowskiej, rozwijającej się na przestrzeni ostatnich ponad 40 lat. Ważnym jej elementem było stworzenie korporacji radcowskiej, uzyskanie prawa do noszenia w sądzie różnej od adwokackiej togi, życzliwą akceptację przez adwokatów honorowego tytułu „mecenasa” oraz stopniowe uzyskiwanie możliwości reprezentacji osób fizycznych przed sądami i organami administracji. Czy wszelkie te zmiany, które teraz można by uznać jako faworyzowanie jednej grupy zawodowej wobec drugiej wolno dziś uznać jedynie jako ewolucyjny proces, wynikający ze słabości adwokatury, a  prowadzący w efekcie do zmian, z góry pożądanych przez ustawodawcę i samorząd radcowski? Innymi słowy, czy samorząd adwokacki, w myśl zasad demokracji i przyzwoitości społecznej,  dobrowolnie dopuszczający do udziału w szerokim obrocie prawnym szeroką konkurencję, miał w samym zamiarze własnym oraz ustawodawcy, utracić na końcu tego procesu rację własnego istnienia? Jest to oczywiście pytanie retoryczne. Nadto, projekt tak samo, jak abstrahuje od uczuć obywateli, dumnych z wykonywania zawodu adwokackiego, abstrahuje też od uczuć tych przedstawicieli zawodu radcowskiego, którzy przywiązani są do odrębnej tradycji zawodowej.

4). Niewiedza albo też zła wola autorów projektu uwidacznia się przede wszystkim tam, gdzie w imię rzekomo nadrzędnej racji „ujednolicenia” (a jakaż to nota bene ma być wartość w demokracji współczesnej?), wprowadza się legislacyjny wyłom od fundamentalnej dla adwokatury zasady uprawiania zawodu jako „wolnego”. Od zasady tej nie może być żadnego, nawet najmniejszego wyłomu, czego pilnie strzeże od zawsze europejski samorząd adwokacki; „Adwokat, zarządzający cudzymi interesami nie jest już wzorem bezstronnego prawnika”, pisał Ferdynand Payen, autor do dziś podstawowego i aktualnego dzieła „O powołaniu adwokatury i sztuce obrończej”.  Wprowadzenie wyłomu od tej zasady w postaci możliwości zawierania umów o pracę stanowi faktyczne zniszczenie tego zawodu, gdyż eliminuje  integralną dla wolnego zawodu niezależność od zleceniodawcy.

5). Proponowane w projekcie „protezy” tej niezależności w niczym tej sytuacji nie zmieniają, bowiem można się spodziewać, że stosunek pracy będzie formą bardzo upowszechnioną w tzw. „nowej adwokaturze”. Stąd niezależność adwokata od klienta przestanie być cechą postrzeganą w społeczeństwie jako wyłącznie właściwa adwokaturze. Stanie się to z wielkim i oczywistym uszczerbkiem dla postrzegania adwokatury jako instytucji broniącej praw obywatelskich i przy tym niezależnej od powiązań, typowych dla gospodarki i polityki.

6). Zwrócić uwagę należy, że cele, przyświecające autorom projektu oraz wspomniane wyżej minimum wymogów uprawiania zawodu prawniczego jako „adwokackiego” można by łatwo osiągnąć, poprzez consensus pomiędzy samorządem adwokackim a tą częścią społeczności radcowskiej, która faktycznie wykonuje swój zawód jako wolny, nie pozostając w stosunku uzależnienia od pracodawcy. Przedstawiciele obu zawodów, wykonujących je jako „wolne” już od dawna i bezkonfliktowo współpracują na rynku, niejednokrotnie w formie spółek z udziałem mieszanym. Warto też zauważyć, że samorząd adwokacki akceptuje  w zasadzie  wszystkie wnioski radców prawnych o wpis do samorządu adwokackiego.

7). Uwzględniając istotną specyfikę tej grupy radców prawnych, która wykonuje (i nadal chce  wykonywać) zawód w formie umowy o pracy, należy pozostawić  możliwość wykonywania go nadal w tej formie oraz pod tą samą nazwą. Takie rozwiązanie rozwiązuje przecież cel, który ma przyświecać autorom projektu – czytelność społeczną w zakresie różnicy pomiędzy obu, w istotny sposób odrębnymi zawodami.

8). Jeśli zważyć podniesione wyżej istotne racje i argumenty, przemawiające przeciwko automatycznemu zniesieniu obu dotychczasowych grup zawodowych, a zwłaszcza te, które podkreślają bezzasadność i brak rzeczywistej potrzeby zniszczenia korporacji adwokackiej i zawodu adwokata w Polsce, należy autorom zadać pytanie, czyj w istocie interes mogą zmiany te promować. Jeśli założyć, że celem projektu nie jest przyznanie priorytetu interesu jednej korporacji (radcowskiej) nad drugą (adwokacką), bo takiego priorytetu nie może w państwie demokratycznym forsować projekt rządu R.P., reprezentującego interes ogółu obywateli a jednocześnie przyjąć, że w interesie ogółu obywateli nie jest zniszczenie „wolnego” zawodu prawniczego w ogóle, to wypada zapytać, w czyim właściwie interesie działał zespół , opracowujący projekt z ramienia Ministerstwa Sprawiedliwości? Przyznanie parytetu w wyborach do obu rażąco nierówno licznych samorządów po ewentualnym połączeniu obu zawodów jedynie w okresie przejściowym, spowoduje po zakończeniu tego okresu z całą pewnością przejęcie kontroli władz samorządowych przez przedstawicieli dotychczasowego samorządu radcowskiego. Samorząd adwokacki stawia stanowczy sprzeciw wobec projektu last but not least również i z tego względu, iż realizuje on faktyczny interes polityczny tej części osób z kręgu samorządu radcowskiego, które za wszelką cenę dążą do ujednolicenia obu zawodów z pogwałceniem specyfiki ich wykonywania. Wolno się stąd obawiać, iż osoby te powodowane nie tyle dobrem społecznym, ile wąskimi ambicjami i interesami politycznymi, nie mającymi niczego wspólnego ze szczytnymi hasłami, wspomnianymi w preambule do opiniowanego projektu.