Poselski projekt Prawa i Sprawiedliwości zakłada poszerzenie kręgu osób uprawnionych do występowania przed sądami cywilnymi oraz przed sądami administracyjnymi. Projekt przewiduje, że podstawową kategorią pełnomocników będą osoby, które ukończyły wyższe studia prawnicze w RP i uzyskały tytuł magistra lub ukończyły zagraniczne studia prawnicze uznane w RP. Projekt przewiduje również obowiązkowe ubezpieczenie takich osób od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone przy wykonywaniu czynności pełnomocnika. Jedynie w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego projekt przewiduje wyłączność adwokatów i radców prawnych na reprezentowanie stron.
Projekt komisji nadzwyczajnej „Przyjazne Państwo” przewiduje wręcz, że podstawową kategorią pełnomocników byłyby osoby, które ukończyły wyższe studia prawnicze w RP i uzyskały tytuł magistra lub ukończyły zagraniczne studia prawnicze uznane w RP. Osoby te byłyby także uprawnione do sporządzania skarg kasacyjnych i występowania przed Sądem Najwyższym. Jedynie w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego projekt przewiduje wyłączność adwokatów i radców prawnych na reprezentowanie stron.

Autorzy projektu komisyjnego przytaczają dane Ministerstwa Sprawiedliwości, z których wynika, że w roku 2005 do sądów polskich wpłynęło 9.581.613 spraw, z czego: 2.218.272 spraw karnych, 4.873.875 spraw cywilnych, 1.077.219 spraw rodzinnych, 255.767 spraw z zakresu prawa pracy, 212.151 spraw z zakresu ubezpieczeń społecznych, 944.329 spraw gospodarczych. Szeroko pojętych spraw cywilnych, objętych regulacją projektu, było 6.286.122, co stanowiło 66 procent wszystkich spraw. Z kolei zgodnie z danymi Naczelnej Rady Adwokackiej adwokaci reprezentowali z wyboru strony w 93.736 sprawach cywilnych. Jedynie w 1,5 proc. spraw Polacy korzystali z usług adwokatów (1,96 proc. w sprawach karnych). - Polacy w przytłaczającej większości spraw sami reprezentują przed sądami swoje interesy i piszą autorzy projektu i konkludują, że należy w związku z tym znacznie poszerzyć grupę prawników mogących reprezentować klientów przed sądami. - Celem projektodawców jest umożliwienie reprezentowania stron przez prawników spoza korporacji, którzy pomoc prawną świadczyć będą w dowolnej, wybranej przez nich formie. Osoby te nie będą zrzeszone w korporacji, ponieważ korporacje zakazują swoim członkom konkurencji między sobą tzw. kodeksami etyki – można przeczytać w uzasadnieniu do projektu ustawy.

Współbrzmi z tym argumentacja autorów PiS-owskiego projektu. Jego autorzy uważają, że ukończenie wydziału prawa daje dostateczne przygotowanie do tego, by świadczyć pomoc prawną i reprezentować klientów przed sądami. Wystarczy do tego „dyplom ukończenia polskiej wyższej uczelni prawniczej, która nie tylko gwarantuje poziom wiedzy, lecz także – nadając tytuł magistra – stwierdza przygotowanie do pracy twórczej w określonym zawodzie. W tym wypadku w zawodzie prawnika, który jest podstawowym zawodem dla każdego adwokata, radcy prawnego, notariusza, prokuratora czy sędziego. W rzeczywistości poszczególne zawody prawnicze są jedynie swoistą specjalizacją w szerokim zakresie świadczonych usług prawniczych” – można przeczytać w uzasadnieniu do tego projektu.

Czy projekty mają szansę na uchwalenie? Projekt posłów PiS musiałby uzyskać poparcie także koalicji rządzącej, bowiem dla jego uchwalenia potrzebna byłaby liczba posłów większa od tej, którą dysponuje Prawo i Sprawiedliwość, a nawet cała opozycja. Na to jednak autorzy PiS-owskiego projektu raczej liczyć nie mogą, ponieważ rząd przygotowuje własny projekt ustawy o państwowych egzaminach zawodowych, który idzie w tym samym kierunku. To także pod znakiem zapytania stawia projekt „komisji Palikota”, mimo że za nim stoją także posłowie partii rządzących. Dlaczego rząd miałby popierać dość amatorsko przygotowane projekty sejmowe, skoro pracuje nad własnym?  Prace nad nim jednak przedłużają się. Był on już przedmiotem obrad rządu, ale został odrzucony i skierowany do poprawienia. Niedawno pojawiły się nieoficjalne informacje, że miał on ponownie stanąć na Radzie Ministrów jeszcze w 2009 roku, ale do tego nie doszło. Posłowie koalicji rządzącej mogli projekty poselski i komisyjny odrzucić już w pierwszym czytaniu. Ale tego nie zrobili. Czy to oznacza, że rząd zaniecha prac nad swoim projektem? A może zechce doprowadzić podczas prac w komisji do stworzenia z trzech projektów jednego. Czy jednak powstanie z tego dobre prawo?