Przedstawiciele sądownictwa, parlamentu i nauki prawa dyskutowali 8 stycznia br. w Senacie na temat problemów związanych z wprowadzonym do ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych nadzoru ministra nad działalnością administracyjną sądów powszechnych. Dyskutanci poddali miażdżącej krytyce nadzór ministra sprawiedliwości nad sądami i sędziami. Większość mówców uznała obecny model nadzoru za nieprawidłowy. Twierdzili, że uprawnienia nadzorcze ministra sprawiedliwości łamią konstytucyjną zasadę trójpodziału władz i niezależności sądów. Sposobem na zmianę nadzoru jest przekazanie nadzoru nas sądami pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego lub Krajowej Radzie Sądownictwa, albo obu tym organom łącznie.

Krytyczny moment
Obecny system nadzoru ministra sprawiedliwości nad sądami zaatakował dr Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem kompetencje ministra w tej kwestii nie są zapisane w konstytucji, choć nadzór jest elementem prawa konstytucyjnego. Reforma systemu powinna zlikwidować taki nadzór, ale w taki sposób, aby system się nie załamał.
Prof. Andrzej Bałaban z Uniwersytetu Szczecińskiego stwierdził, że politycy, a za nimi dziennikarze starają się zdyskredytować pracę sędziego. Profesor nawiązał do tytułów prasowych, które z błędny sposób przedstawiają obecną sytuację, np. " Więcej równowagi między sądami a ministerstwem", " Do sądów idą wizytatorzy", "Posłowie zadają cios sędziowskiej niezawisłości", "Specjalny system zmierzy pracę sędziego" itd.
Prof. Bałaban zaznaczył, że nawet Trybunał Konstytucyjny mówi o zasadzie współdziałania władz, którego w konstytucji nie ma.
- Tytuły prasowe są efektowne, ale pozbawione sensu, gdyż nie można porównywać urzędnika do sędziego czy sędziami a ministerstwem  - mówił prof. Bałaban.
Jednym z najbardziej radykalnych głosów należał do prezesa Sądu Najwyższego prof. Tadeusza Erecińskiego,  który powiedział, że wzrasta liczba uprawnień ministra sprawiedliwości w stosunku do sądów i doszło juz do złamania zasady trójpodziału i hamowania władz.
- Suma krytyczna uprawnień ministra nie jest dostrzegana przez sędziów Trybunału - powiedział prof. Ereciński. - Obecny nadzór nad sądami narusza standardy konstytucyjne. Jednak Trybunał Konstytucyjny do tej pory nie odpowiedział na pytanie, co to znaczy, że władza sądownicza jest niezależna od władzy wykonawczej i innych władz. 
Profesor dodał, że przecież mamy inny, dobry model nadzoru, który występuje w sądownictwie administracyjnym. W tym systemie prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego sprawuje taki nadzór. 

Nie ważne, kto nadzoruje, ale jak
Na zarzuty pod adresem Trybunału Konstytucyjnego odpowiadał były jego wiceprezes Janusz Niemcewicz.
- Linia orzecznicza Trybunału jest stała w sprawie nadzoru ministra sprawiedliwości. Taki nadzór jest zgodny z konstytucją, co nie znaczy że jedyny możliwy - wyjaśniał prezes Niemcewicz. - Wątpię, aby ta linia się zmieniła - dodał.
Najlepszym kryterium oceny nadzoru nad sądami jest sprawne państwo, a nie prywatne ambicje. Nie ma tu znaczenia, czy nazywany ten problem nadzorem czy współdziałaniem - wyjaśniał. - Ważne jest jak się nadzoruje, a nie kto nadzoruje sądy - podsumował wiceprezes.
Z kolei były prezes TK Bohdan Zdziennicki podkreślił, że istotnie rola sędziów nie wzrasta w ostatnim czasie. W celu odbudowania tej roli należałoby zastąpić nadzór ministra wsparciem dla wymiaru sprawiedliwości.

Głos społeczny
Przedstawicielka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dr Barbara Grabowska stwierdziła, że niewłaściwe relacje między ministrem sprawiedliwości a sądami sprawiają, że zmiana nadzoru jest konieczna. Reakcja ministra na uchwałę Sądu Najwyższego z 17 lipca 2013, że sędziowie nie powinni się uchwałą przejmować budzi zdziwienie. Ale w odbiorze społecznym - dla przeciętnego obywatela minister sprawiedliwości jest kolejną instancją.
Według Bartosza Pilitowskiego z Fundacji Court Watch Polska uważa, że model nadzoru nad sądami powinien sprzyjać realizacji prawa obywateli do sądu. Społeczeństwo, które powierzyło państwu władzę sądowniczą powinno mieć pewność, że to prawo jest dobrze realizowane. Ważne są konkretne propozycje zmian, które byłyby efektywniejsze.
- Należy zwrócić uwagę, że obecnie minister sprawiedliwości ponosi odpowiedzialność polityczną przed społeczeństwem za wymiar sprawiedliwości, niezależnie od  tego, czy rozwiązanie jest konstytucyjne - mówił Pilitowski. - Trzeba przekonać społeczeństwo, że zmiany są potrzebne, gdyż obecna dyskusja jest kompletnie niezrozumiała dla przeciętnego obywatela - dodał.