Pozwy wkrótce przerodzą się w postępowania upadłościowe, jeśli pozwane firmy nie wytrzymają braku gotówki przez dłuższy czas.
Sędzia Łukasz Piebiak z Sądu Rejonowego w Warszawie, Wydział gospodarczy wyjaśnia, że pierwszym problemem jest w takich sytuacjach określenie, czy mamy do czynienia z umową o roboty budowlane czy umową o dzieło. Tu ustawodawca nie był szczególnie precyzyjny.
Ustalić jaka umowa
Jeśli więc mamy do czynienia ze sporem pomiędzy wykonawcą, który nie dostał pieniędzy za swoją pracę na budowie, to pojawia się wątpliwość, jakiego rodzaju jest to umowa. W takich sytuacjach trzeba posiłkować się prawem budowlanym i definicją z art.647(1)kc.
Umowa o roboty budowlane generalnie dotyczy większych przedsięwzięć, które wymagają etapu projektowania, etapu nadzoru oraz kierownika budowy itd. (budynek mieszkalny, biurowy, wiadukt kolejowy – wymaga umowy o roboty budowlane).Jeśli realizujemy umowę o położenie kafelków w łazience to będzie to umowa o dzieło.
Ważne jest sprecyzowanie rodzaju umowy, gdy zwiąże się to z inną odpowiedzialnością. Np. jeśli położenie kafelków firma zleciła podwykonawcy, to nieopłacony podwykonawca nie ma do nas, jako inwestora żadnych roszczeń – mówi sędzia..
Ochrona podwykonawców
Sytuacja, w której podwykonawca może żądać zapłaty od inwestora jest sytuacją szczególną. Rozwiązanie jej zawiera art. 647 (1) kc – to pomysł ustawodawcy na zatory płatnicze.
- Czasami zdarza się, że wykonawcą jest spółka-córka firm zagranicznych , w Polsce nie mająca żadnego majątku, a potem okazuje się, że otrzymuje wynagrodzenie od inwestora i znika. Ale nie zapłaci swym podwykonawcom – mówi sędzia Piebiak..
Ustawodawca stwierdził, że musi być roszczenie bezpośrednie – podwykonawcy do inwestora. Konsekwencją takiej regulacji jest ryzyko zapłacenia przez inwestora za roboty budowlane dwa razy. Ale temu przeciwdziała art.647 (1) kc, który w par.5 przewiduje solidarna odpowiedzialność inwestora i wykonawcy wobec podwykonawcy, co oznacza, że podwykonawca może żądać zapłaty od któregokolwiek z nich – wedle swego wyboru.
W postępowaniu sądowym może pozwać obydwa te podmioty, co nie spowoduje większych kosztów procesu, niż gdyby pozwał tylko jednego.
Odpowiedzialność ta dotyczy także dalszych podwykonawców, ale ustawodawca wymaga, aby umowy zawarte przez strony były na piśmie pod rygorem nieważności.
Zgoda inwestora jest konieczna
Ponadto do zawarcia umowy przez wykonawcę z podwykonawcą potrzebna jest zgoda inwestora. Jeśli inwestor w terminie 14 dni od przedstawienia mu umowy z podwykonawcą nie zgłosi sprzeciwu lub zastrzeżeń, uważa się, ze wyraził zgodę na zawarcie takiej umowy.
A zatem wykonawca musi przedstawić treść umowy z podwykonawca inwestorowi.
- Aby inwestor wiedział, kto się po budowie plącze, należy mu przedstawić umowę, w której wyraźnie jest napisane na jakich warunkach podwykonawca jest zatrudniony – wyjaśnia sędzia.
Jeśli inwestor wyrazi sprzeciw wobec takiej umowy, a podwykonawca nadal będzie pracował, to nie ponosi odpowiedzialności za niewypłacenie wynagrodzenia podwykonawcy.
W sądzie trzeba wiec udowodnić, że inwestor widział i godził się na projekt umowy lub samą umowę. To jest kluczowy dowód w postępowaniu cywilnym – akcentuje sędzia Piebiak.
Jeśli podwykonawca, który żąda zapłaty nie udowodni, że umowa o roboty budowlane została przedstawiona inwestorowi, to wówczas proces przegra.
Źródło: konferencja ‘Iustitii”, 9 października 2012 r.
Sędzia: jak podwykonawca może wygrać w sądzie
Sądy są zasypane sprawami z roszczeń o roboty budowlane, autostradowe, czy gospodarcze. W Warszawie sądy mają problem z masą pozwów przeciwko Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.