Sąd Najwyższy rozpatrywał kasacje obrońców na korzyść, zaś prokuratora regionalnego i Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego - na niekorzyść. Sąd Najwyższy uznał, że kasacje prokuratorów są oczywiście bezzasadne, a kasacje obrońców - skuteczne.

Skazanymi w tej sprawie byli lekarze i adwokaci, którzy zostali skazani za przestępstwo z art. 239 kk. Czyli za utrudnianie postępowania karnego, poprzez pomaganie sprawcy przestępstwa, uniknąć odpowiedzialności karnej. Zarzuty prokuratury i wyroki sądów II instancji opierały się na zeznaniach świadka koronnego, który twierdził, że był pośrednikiem w nakłanianiu lekarzy do wydawania nieprawdziwej dokumentacji lekarskiej osobom skazanym, na polecenie adwokatów. Chodziło o unikniecie kary pozbawienia wolności.

Czytaj: Warszawscy sędziowie nie chcą sądzić Lwa R. i adwokatów>>

Proces jest odpryskiem sprawy Rwa Rywina, producenta filmowego i przedsiębiorcy. Zdarzenia miały miejsce głównie w 2004 i 2005 r.

Zarzut obrońców był trafny

Obrońcy obwinionych postawili zarzut nierozpoznania wniosku o wyłączenie sędziego przewodniczącego składu orzekającego w I instancji. Adwokat Krzysztof Stępiński poddał w wątpliwość bezstronność sędziego Agnieszki Jarosz, która sądziła m.in Lwa Rywina. Twierdził, że w ten sposób pozbawiono oskarżonego prawa do rzetelnego procesu, według art. 45 Konstytucji i art. 6 Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Zdaniem obrońcy: sędzia uzyskała wiedzę, której nie można było w żaden sposób zweryfikować, bo akta były tajne.

Czytaj: Rusza proces prawników ze sprawy Lwa R.>>

Sędzia Agnieszka Jarosz, została wyznaczona przez organ nieprocesowy (jaki? SN nie podał) do zapoznania się z aktami niejawnymi. Ale materiały te nie zostały udostępnione stronom procesu. Zakazał tego minister spraw wewnętrznych. Co więcej - sędzia przewodnicząca dokonała ich selekcji i oceny.

Naruszenie gwarancji procesowych

Sędzia Piotr Mirek podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że podstawą sprawiedliwego procesu karnego jest jawność, niezawisłość i bezstronność. - Zmiany wprowadzone przez ustawodawcę w 2017 r. wskazują, że jest to wartość najwyższa, a przydzielanie spraw przez prezesa sądu wpływa negatywnie na bezstronność sędziów, i to poprawiono. Tym bardziej budzić może wątpliwości sposób zapoznania się przez sędziego przewodniczącego z tajnym materiałem w tej sprawie - dodał sędzia Mirek. - Wiedza pozyskana przez przewodniczącą składu mogła mieć wpływ na ocenę materiału dowodowego, zwłaszcza na ocenę zeznań świadka koronnego - dodał.

Ponadto, sędzia badała dowody bez zgody całego składu sędziowskiego, co jest bezwzględną przesłanką odwoławczą.

Przekroczono granice obiektywizmu

Naszemu ustawodawstwu obce jest dochodzenie prawdy za wszelką cenę, są granice, których w postępowaniu karnym przekroczyć nie wolno - powiedział sędzia Rafał Malarski. - W tej sprawie sądy rażąco naruszyły zasadę bezstronności sędziego - dodał.

Ponadto - wskazał sędzia Malarski - wiarygodność świadka koronnego jest niewielka. Zeznawał on np., że współpracował z Centralnym Biurem Śledczym i jednocześnie dokonywał czynów niedozwolonych za aprobatą tych agentów. Np. zeznał, że pracownicy CBŚ cieszyli się, iż świadek wyciąga od przestępców pieniądze, bo w ten sposób osłabia mafię.

Świadek ten chciał w ten sposób oczyścić się ze swojej przestępczej działalności i uzyskać niekaralność. Prokuratorzy jednak nie dostrzegli, że zeznania świadka koronnego nie budzą zaufania. Weryfikacja zeznań tego świadka jest konieczna - podkreślił przewodniczący sędzia Andrzej Tomczyk.

Przewodniczący orzekł, że dwaj skazani lekarze Jarosław R. i Stanisław P. na mocy tego wyroku są niezwłocznie zwolnieni z zakładu karnego, a Lew R. ma dozór elektroniczny.  

Komentarz adwokata Stępińskiego

Adwokat Krzysztof Stępiński tak skomentował wyrok: - Dziś Sąd Najwyższy dał lekcję rzetelnego sędziowania i przestrzegania podstawowych gwarancji procesowych. Za pieniądze podatników będziemy rozpoznawać sprawę od początku, a pierwsza rozprawa może odbyć się najwcześniej za 1,5 roku.

Mnie i SN interesowało wyłącznie to, że jeden sędzia poszedł na policję, wytypowany przez osobę niezwiązaną z procesem orzekania, przejrzał akta, wyselekcjonował i powiedział, iż ta część akt może mieć znaczenie w tej sprawie. Ja wtedy oniemiałem - powiedział obrońca Lwa R. mec. Krzysztof Stępiński.

Sygnatura akt  II KK 287/18, wyrok z 19 lutego 2019 r.