Jak podkreślił sąd, uzasadnienie wyroku jest równie ważne, jak samo rozstrzygnięcie.
Sprawa dotyczy billboardu antyaborcyjnego o wymiarach 9,5 m na 4 m, jaki w 2016 r. zawisł na ścianie kamienicy przy ul. Monte Cassino. Na billboardzie widniał m.in. napis "Aborcja zabija" oraz zdjęcie martwego płodu we krwi.
Zszokowani billboardem mieszkańcy i aktywiści złożyli doniesienie na policję. Ostatecznie działacz Fundacji Pro–Prawo do Życia odpowiedzialny za rozwieszenie antyaborcyjnego billboardu Adam K. stanął przed sądem obwiniony przez policję o wywołanie zgorszenia publicznego u dziewięciu osób, w tym rodziców z dziećmi.
W ogłoszonym we wtorek wyroku Sąd Rejonowy dla Krakowa Podgórza uniewinnił obwinionego Adama K., ponieważ przyjął, że działał on w przekonaniu, że postępuje zgodnie z prawem.
Sąd uznał jednak, że wywieszenie billboardu stanowiło wykroczenie zgorszenia publicznego.
Zdaniem sądu ekspozycja plakatu przekroczyła przyjęte w społeczności normy i zwyczaje, powodując negatywne przeżycia psychiczne osób zapoznających się z taką treścią.
Sąd podkreślił, że dla rozstrzygnięcia sprawy nie miała znaczenia kwestia poglądów na temat aborcji, gdyż przedmiotem oceny sądu był środek wykorzystany do przekazu treści.
Zdaniem sądu treści na plakacie były zbyt drastyczne dla osiągnięcia zakładanego przez obwinionego celu.
Ukazywanie zwłok, nawet w celu promowania szczytnych idei, stanowi naruszenie zwyczajów, norm obyczajowych i zasad współżycia społecznego. Plakat poprzez swoją wielkość był nachalną próba forsowania danego światopoglądu za pomocą wstrząsających treści przy wykorzystaniu tego, co w założeniu chce się uchronić – wskazał sąd.
Dodatkowo na oglądanie tego plakatu zostały narażone nie tylko osoby dorosłe, ale też dzieci. To właśnie ich reakcja, problemy ze zrozumieniem dostrzeżonych treści i ich drastyczność spowodowały, że ich matki zdecydowały się na złożenie zawiadomienia na policji. W ocenie sądu to do rodziców należy ocena, kiedy dane dziecko jest gotowe na przyjęcie określonych trudnych treści świata dorosłego – powiedział sąd.
"Zdaniem sądu konieczna jest ochrona przestrzeni publicznej przed drastycznymi treściami głoszonymi bez żadnych ograniczeń, nawet gdyby chodziło o promowanie szczytnych idei. Przy czym nie chodzi tu o ograniczenie wolności słowa i przekazu, ale o ochronę osób na nie narażonych, także tych najmłodszych" – stwierdził sąd w uzasadnieniu.
Pomimo takiego stanowiska sąd jednak uniewinnił oskarżonego. Jak wskazał, jego postępowanie było usprawiedliwione innymi wydanymi w podobnych sprawach orzeczeniami sądów, które umarzały postępowania lub uniewinniały obwinionych. "W tym stanie rzeczy obwiniony miał prawo działać w zaufaniu do wydawanych orzeczeń i z tego względu nie można przypisać mu winy. Działał w przekonaniu, że postępuje zgodnie z prawem" – podkreśliła sędzia Magdalena Wąsikiewicz.
"Zdaniem jednak sądu wydany dzisiaj wyrok sprawia, że decydując się na publikowanie kolejnych podobnych treści w podobny sposób obwiniony będzie musiał brać pod uwagę, że ocena takich publikacji nie jest już aż tak jednoznaczna jak dotychczas" - dodała sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
"Oczywiście spodziewaliśmy się uniewinnienia, zapadło już ponad 20 takich wyroków w podobnych sprawach" – powiedział dziennikarzom obwiniony Adam K. "Rozważymy apelację od uzasadnienia tego wyroku" – dodał. Pytany przez dziennikarzy, czy nadal rozwieszane będą podobne plakaty oświadczył: "Oczywiście, kampania fundacji będzie trwała dalej, nie ulega wątpliwości, ten wyrok nie stanowi jakiegoś ogromnego przełomu" – dodał.
"Jesteśmy rozczarowane wyrokiem, natomiast uważamy, że uzasadnienie, jakie podał sąd, jest pewnym przełomem. Na pewno będziemy składać apelację, nasza walka dalej trwa, ponieważ jesteśmy pewni, że nie powinno być tego rodzaju komunikatów w przestrzeni publicznej" – powiedziała po wyroku jedna z oskarżycielek posiłkowych Joanna Grzymała-Moszczyńska z partii Razem. "Będziemy dalej walczyć o granice racjonalnie prowadzonej debaty publicznej na temat aborcji, ponieważ społeczeństwo nie może być szantażowane emocjonalnie przez organizacje fundamentalistyczne" – dodała kolejna oskarżycielka z partii Razem Monika Szymańska.
Wyrok jest nieprawomocny.(PAP)