W przyszłym roku rząd chce o 250 mln zł zwiększyć wydatki na świadczenia rodzinne. Wprowadzając wyjątki w regule wydatkowej, może doprowadzić do wzrostu innych wydatków budżetu. A tego chciał uniknąć.
Bruksela nałożyła na Polskę procedurę nadmiernego deficytu. Zgodnie z ustawą o finansach publicznych nie wolno wtedy zwiększać wydatków elastycznych, do których należą zasiłki dla dzieci.
Reguła nie dotyczy jednak tzw. wydatków sztywnych, których wzrost rządzi się własnymi prawidłami. One mogą rosnąć szybciej. Chodzi tu np. o wydatki na MON (mają wynosić 1,95 proc. PKB), koszty obsługi długu czy wydatki emerytalne na świadczenia mundurowych albo dotacje do FUS i KRUS.
W tej grupie wydatków są też świadczenia rodzinne, alimentacyjne i składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe za osoby pobierające świadczenia pielęgnacyjne.
Mimo że ustawa o finansach publicznych nie obejmuje regułą budżetową wzrostu wydatków sztywnych, do których należą świadczenia rodzinne, to jednak zasadniczo nie pozwala na ich podwyższenie (art. 112c w związku z art. 112a) w okresie objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu. A to niestety ma miejsce. I choć w aspekcie społecznym, a długofalowo – demograficznym, podwyższenie świadczeń rodzinnych jest zasadne, decyzja rządu budzi poważne wątpliwości co do jej zgodności z prawem wewnętrznym i zaleceniami Unii Europejskiej. Decydując się na podwyższenie świadczeń rodzinnych, rząd znalazł się w trudnej sytuacji, z której każde wyjście jest niedobre.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna