O odroczeniu zmian poinformował w czwartek szef kancelarii premiera Gergely Gulyas. Zapowiedział, że rząd Węgier zainicjuje w parlamencie odroczenie wprowadzenia systemu sądów administracyjnych na czas nieokreślony. Stwierdził jednak, że zdaniem rządu ustawy dotyczące sądów administracyjnych "odpowiadają europejskim standardom oraz wymogom praworządności" i "bezpodstawnie krytykowana jest ich niezawisłość". - Dopóki te spory nie zostaną zamknięte w sposób satysfakcjonujący, "rząd zainicjuje odroczenie na czas nieokreślony wprowadzenia systemu sądów administracyjnych" - oznajmił Gulyas.
Czytaj: Węgierski premier krytykuje sąd za "niesłuszny" wyrok >>
Uchwalone w grudniu prawo miało ustanowić na Węgrzech system sądów administracyjnych, z administracyjnym sądem naczelnym oraz własną radą sądowniczą. Ale zarządzanie zewnętrzne nad sądami administracyjnymi miało sprawować ministerstwo sprawiedliwości.
Komisja Wenecka w wydanej w marcu opinii uznała, że węgierskie ustawy o sądach administracyjnych koncentrują bardzo duże kompetencje w rękach nielicznych stron zainteresowanych i brakuje "skutecznych mechanizmów kontrolnych, by zrównoważyć te kompetencje". Według Komisji szerokie kompetencje ministra sprawiedliwości rodziły "pytania związane z brakiem realnych procedur odwoławczych". Za szczególnie problematyczne uznano prawo ministra do ostatecznego mianowania sędziów.
Po ogłoszeniu tej opinii parlament Węgier znowelizował przepisy. Według nowego ich brzmienia kompetencje sędziowskie należy w pierwszym rzędzie uwzględniać przy obsadzaniu stanowisk kierowniczych w sądach administracyjnych, i ustalono, że prezesi Kurii (węgierskiego sądu najwyższego) oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego mają być wybierani według takich samych zasad. Sędziowie, którzy nie zostali mianowani, będą się mogli odwołać do sądu.
Mimo tych zmian węgierska reforma nadal wywoływała krytykę. Jej skutkiem jest właśnie decyzja o bezterminowym odroczeniu wprowadzenia zmian.