- Przygotowanie pierwszego raportu dotyczącego praworządności przebiega zgodnie z planem. Publikacja jest przewidziana na wrzesień, po przyjęciu tego raportu przez KE - powiedział Reynders w poniedziałek na posiedzeniu komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych (LIBE) Parlamentu Europejskiego.

Poinformował, że raport będzie obejmował kwestie dotyczące zwalczania korupcji, podstawowych swobód, pluralizmu oraz systemu wzajemnej kontroli władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, a także praworządności. Jak mówił, wszystkie państwa przekazały już wkład do raportu w tej sprawie. Swoje uwagi przekazało też KE ponad 200 zainteresowanych podmiotów, w tym Rada Europy, Agencja Praw Podstawowych czy OBWE. Do tego Komisja zorganizowała ponad 300 wideokonferencji - wirtualnych wizyt roboczych w państwach członkowskich, by zebrać informacje od przedstawicieli rządów oraz sektora pozarządowego.

Czytaj: KE zapowiada nacisk na wiązanie funduszy z praworządnością>>
 

Według projektu KE, jeśli w jakimś kraju praworządność będzie zagrożona, UE będzie mogła zawiesić, ograniczyć albo zmniejszyć zakres finansowania ze środków UE. - Jeśli dojdzie do niedociągnięć w zakresie praworządności i będzie mogło z tego wynikać ryzyko dla budżetu europejskiego, trzeba będzie działać bardzo szybko, bez zwłoki. Wszystko po to, żeby chronić interes finansowy UE - przekonywał komisarz. I doprecyzował, że aby mogło tak się stać, konieczne jest, aby decyzja w sprawie zawieszania funduszy była podejmowana odwrotną większością kwalifikowaną - innymi słowy należałoby zebrać większość krajów, aby zablokować decyzję zaproponowaną przez KE.

Z informacji komisarza wynika, że o tym, jaka będzie ostatecznie metodologia, zdecydują szefowie państw i rządów na szczycie Unii Europejskiej. W propozycji kompromisu na lutowy szczyt szef Rady Europejskiej Charles Michel zmienił propozycję KE tak, by znacznie trudniej było podjąć decyzję o zawieszaniu środków - przez zebranie większości kwalifikowanej (za decyzją, a nie przeciw niej).