O sprawie pisała wczoraj "Gazeta Wyborcza". Schemat wygląda tak: stowarzyszenia (w kraju działają co najmniej dwa ogólnopolskie stowarzyszenia na rzecz ochrony praw konsumentów oraz towarzystwo Lexus) na stronach internetowych niewielkich firm szukają niezgodnych z prawem regulaminów świadczenia usług. Następnie pozywają firmę do sądu. Jeden wadliwy punkt - to jeden pozew. Rekordziści dostają ich kilkanaście. Tylko OSNROPK wytoczył w ubiegłym roku ponad 700 spraw. Stowarzyszenia proponują wycofanie pozwów, jeśli firma zapłaci 360 zł plus VAT (za jeden) i zmieni zapisy.
Sprawą zainteresowali się już posłowie PSL. Zrobili to na prośbę prezesów banków spółdzielczych, których również dopadła lawina pozwów. - Stwierdziliśmy, że firmy, które żądają pieniędzy, wykorzystują luki prawne. Prosty człowiek z niektórymi rzeczami sobie nie radzi. Ale świetni prawnicy, wykorzystując znajomość paragrafów, odpowiednią ich interpretacją sprawiają, że uczciwą firmę można zbałamucić - mówi Stanisław Rakoczy z PSL.
PSL chciałby jak najszybciej dodać do kodeksu postępowania cywilnego artykuł, który obligowałby Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do rozpoznania łącznie wszystkich wniesionych spraw dotyczących jednego wzorca umowy. Innymi słowy np. 16 pozwów w sprawie jednego regulaminu sąd musiałby rozpatrywać łącznie. Zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości to jednak nierealne. "Zamierzony cel tej regulacji nie mógłby zostać osiągnięty z tego względu, że konieczne byłoby, aby sprawy dotyczące postanowień tego samego wzorca zostały wniesione do sądu jednocześnie" - twierdzi resort.
Źródło: Wyborcza.biz
Czytaj także: Prywatne stowarzyszenia skarżą firmy za niedozwolone klauzule