Decyzję na początku września podjęła prezes krakowskiego sądu Dagmara Pawełczyk-Woicka. Sprawa ciągnie się od dłuższego czasu. Decyzja o przeniesieniu byłego rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa zapadła już pod koniec lipca - kolegium sądu odmówiło jednak wydania w tej sprawie opinii. Do kwestii tej wrócono w połowie sierpnia ale wtedy zabrakło kworum, by podjąć jakiekolwiek wiążące decyzje. Ostatecznie 27 sierpnia doszło do głosowania nad przeniesieniem sędziego Żurka - wzięło w nim udział jednak zaledwie dwóch sędziów - jeden był za, drugi przeciw, pozostali nie wzięli udziału w głosowaniu.
Czytaj: Sędzia Żurek przeniesiony - rozważa odwołanie>>
Sędzia odwołuje się do KRS
Sędzia powiedział portalowi Prawo.pl, że odwołał się w tej sprawie do KRS. Zaznaczył równocześnie, że w odwołaniu tym zawarł tezy, które prezentuje od samego początku. Już wcześniej podkreślał, że analizuje czy odwołać się do KRS, bo w jego ocenie, w tym momencie jest to instytucja powołana w sposób sprzeczny z konstytucją, zasiadają w niej osoby wybrane wadliwie, więc i jej decyzje mogą być dotknięte wadą nieważności.
- Ale nie ma innej drogi. Dlatego, że ustawodawca zabrał mi możliwość, która obowiązywała do tej pory - odwoływania się do kolegium sądu apelacyjnego. Oczywiście ja to uznaje za sprzeczne z konstytucją, bo to jest złamanie odrębności władzy sądowniczej wywodzonej z zasady konstytucyjnej o rozdziale władz. Nie ma też możliwości skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Bo są wątpliwości - co również podnoszę w swoim odwołaniu - do prezesa TK, doboru składów, wyznaczania rozpraw oraz zasiadania w TK osób nieuprawnionych - podkreślił.
Czytaj: RPO pyta o powody przeniesienia sędziego Żurka>>
W ocenie sędziego, jego przeniesienie jest szykaną i odbyło się przy złamaniu prawa.
- Nie było wymaganej prawem opinii kolegium sądu okregowego. W głosowaniu brały udział dwie osoby jedna była na tak, druga na nie. Całe kolegium liczy 16 osób, więc kworum to osiem. Część domagała się uzupełnienia danych dotyczących mojej osoby. I tak było wobec innych osób, które stawały na kolegium, ale w moim przypadku nie wydano na to zgody. Były już przygotowane karty do tajnego głosowania - powiedział Żurek.
Dodał, że początkowo prezes krakowskiego sądu pouczyła go, że ma prawo do odwołania do KRS. - Zorientowała się jednak, że w trakcie odwołania pozostaje na tym samym stanowisku i dopiero uchwała KRS decyduje o przeniesieniu mnie. Na wczorajszym kolegium (10 września) dowiedziałem się więc, że muszę natychmiast podjąć działania bo nie przysługuje mi odwołanie. A prezes sama przeprowadziła wykładnię prawa. To zaskakujące, bo powołany jest do tego niezawisły sąd, a nie ten organ, który wydaje decyzje. To też abolutne łamanie procedur - dodał.
Czytaj: Kraków: Kontrowersje wokół przeniesienia sędziego Żurka>>
Żurek: pomimo losowego przydziału, dostałem stare sprawy
Sędzia dodał, że nadal orzeka w dotychczasowych sprawach. Mimo to - jak powiedział - do jego gabinetu, podczas trwania jednej z rozpraw, przyniesiono kilkadziesiąt starych spraw.
- Odbyło się to bez żadnego pokwitowania, na polecenie ponoć pełniącej obowiązki prezes. Napisałam żeby je zabrano i zabezpieczono, i tak się stało. Uzasadniłem, że to nie są akta mojego wydziału i jeśli w trakcie procesu odwoławczego podejmę w tych sprawach czynności, będzie to oznaczać nieważność postępowania - powiedział.
Dodał, że chodzi o stare sprawy, w których ostatnie czynności podejmowano nawet 9 miesięcy temu. - W każdej można wnieść skargę na przewlekłośc postępowania gdzie odszkodowania to 20 tys. zł. Jak rozumiem to miałoby figurować na moim nazwisku. Złamano przy tym zasadę losowego przydziału spraw - powiedział.
W ocenie sędziego to kolejne nieetyczne działanie wymierzone w jego osobę.
Ocenił, że złamaniem prawa jest też to, iż przeniesiono go do I instancji mimo długiego stażu pracy w sądzie odwoławczym. - Jest też zapis ustawowy mówiący, że przenosi się sędziego właściwie najmłodszeggo stażem, że przy takiej decyzji powinno się uwzględniać staż pracy. A ja mam jeden z największy w wydziale odwoławczym - dodał.