Kilka tygodni temu media poinformowały o nowej inicjatywie Rzecznik Praw Obywatelskich. Otóż nie spodobała się jej wszechobecna przemoc w grach komputerowych. Szkoda, że media informując o piśmie Rzecznik nie podały szczegółów. Szerokie grono czytelników chętnie by się dowiedziało, jakie konkretnie aspekty przemocy i wobec kogo Rzecznik miała na myśli, mówiąc o przemocy w grach komputerowych.
Przemoc w wielu grach
Pomimo upływu czasu nikt nie zabrał w sprawie inicjatywy Rzecznik głosu. Z uwagi więc na brak godniejszych osób poczułem się zobowiązany omówić jej pomysły. Powiedzmy sobie szczerze, przemocy można, nieukrywajmy, doszukać się w wielu grach komputerowych. Np. w znanym cyklu „Heroes of might and magic” ofiarą gracza padają m.in. smoki, harpie, trolle i gobliny. W grach z serii „Warcraft” zabijane są krasnoludy, elfy i orki. W „Wiedźminie”, grze-ikonie polskiego eksportu, mordowane są kościeje, golemy i wilkołaki. Do tej pory nikt nie pomyślał o losie tychże komputerowych stworzeń, ani nie ujął się w ich obronie. Nikt, aż do obecnej Rzecznik Praw Obywatelskich, która niesyta chwały w obronie praw obywateli RP, postanowiła wystąpić w obronie mitycznych stworzeń. Zaprawdę, obywatelom Polski nic więcej do szczęścia nie trzeba już, a ich wolności i prawa obywatelskie są w pełni przestrzegane. Ale, skoro Rzecznik broni praw stworzeń z bajek i gier, to za chwilę ujmie się zapewne za prawami konika szachowego, albo też królowej szachowej-bezlitośnie zbijanych podczas gry.
Konferencja o projektach zmian w prawie autorskim>>>
Przemoc w komputerze, nie w realu
Ale dość ironii. Jak się wydaje, list Rzecznik wyrasta z postawy, że niedopuszczalne jest wspominanie dzieciom i młodzieży o przemocy, bo może ją to zdemoralizować. Kto dziś zabija smoki w grze, jutro będzie zabijać ludzi na ulicy. Ale takie obiegowe prawdy nie są ani oczywiste, ani udowodnione. Nikt normalny nie zrównuje realnych ludzi, zwierząt i rzeczy, z wirtualnymi wytworami wyobraźni. Natomiast takie tezy przywodzą na myśl cykliczne zarzuty wobec mediów za inspirowanie bądź nakłanianie do przemocy. Gdy pojawiło się kino, telewizja, czy odtwarzacze DVD, słyszało się te same zarzuty i postulaty ograniczenia dzieciom dostępu do filmów z przemocą. Niemniej jednak ściśle powiązać poziomu realnej agresji z filmową się nie dało. Co więcej, z biegiem lat poziom przestępczości i agresji w społeczeństwach zachodnich ulega raczej obniżeniu, pomimo wzrostu dostępności filmów i pojawieniu się gier komputerowych.
Nie tu jest problem
W tej sytuacji zaapelować należy do Rzecznika Praw Obywatelskich, aby zamiast bronić gryfów i smoków z gier komputerowych zainteresował się raczej prawdziwymi problemami dzieci i dorosłych. Mamy rzeszę dzieci głodnych i dzieci nie mających przyborów szkolnych. Widzimy dzieci odbierane bezdusznymi decyzjami sądów rodzicom z powodu biedy. Nagminna jest realna przemoc w domach dziecka. Chore i niepełnosprawne dzieci mają utrudniony dostęp do leczenia i świadczeń socjalnych. Mamy ludzi, których pozbawia się mieszkań przez tzw. „czyścicieli kamienic” u wielu innych, którzy nie mogą doczekać się należnych im mieszkań socjalnych. Mamy klientów opieki społecznej którzy nie mogą doprosić się groszowych zapomóg. Mamy pracowników, którym są naruszane nagminnie prawa pracownicze. Są banki które masowo łamią prawo, stosując niedozwolone klauzule w umowach. Niewydolne sądy, gdzie latami rozpoznaje się błahe sprawy. To są rzeczywiste problemy, na których skupiać się powinna uwaga Rzecznika Praw Obywatelskich. Na gry komputerowe przyjdzie czas - później, gdy realne problemy Polski zostaną naprawione.
Autor: adwokat Andrzej Nogal, Warszawa
Czytaj: RPO: trzeba kontrolować obrót brutalnymi grami dla dzieci>>>